Jestem w szoku!

Właściwie to z takim hasłem w temacie, to mógłbym założyć nową zakładkę na blogu. Już zapewne taki temat chodził w moim pisaniu, choć trudno byłoby nawet to odnaleźć w gąszczu artykułów, jakich do tej pory sporo się napisało. Niemniej jednak są sytuacje, które mnie totalnie zaskakują. Jeszcze trochę dobrej woli ze strony proboszcza i burmistrza, i nawet będzie możliwa jakaś forma współpracy dla dobra mojej parafii i mojego miasta.

            Tym razem szok mnie obleciał, kiedy wczoraj wyszedłem z kościoła. Coś mi nie pasowało w przestrzeni przed głównym wejściem do kościoła.  Coś było za jasno i jakby za bardzo przestrzennie. Okazało się, że wycięto wszystko przy murze, a więc: tuje, cyprysy i pnącza dzikiego wina. Przypomniałem sobie, że kiedyś pisałem o tym miejscu krytycznie i po przyjściu do domu udało mi się nawet ten artykuł odnaleźć w sierpniu 2019 roku.

https://boleslawstawicki.blogspot.com/2019/08/zaborcze-dzikie-wino.html

            I popatrzeć, że nic z tego zielonego nie zostało, to jest naprawdę szok. No i szok, że trzeba było tylko niecałe dwa lata po moim pisaniu, aby zareagować.

Oczywiście to żarty z mojej strony i zbieg okoliczności, że z proboszczem mamy jednakowe zdanie na pewne sprawy, bo przecież nie na wszystkie, ale zawsze to już jest coś. Lista do realizacji zbiegów okoliczności jest dość długa, ale i ja jestem cierpliwy i wyrozumiały, że trzeba pewnego czasu na gruntowne przemyślenia i podjęcie słusznej decyzji.