Rowerów mi przybywa (to nie chodzi o te, jakie zbieramy dla potrzebujących dzieciaków i młodzieży), a tym razem przywiozłem z mojego rodzinnego Włocławka dwa składaki w opłakanym stanie w takim, że inny zawiózł by je niewątpliwie na złom, a może wystawił pod śmietnik, jeśli nie zależy mu na kilku złotych za żelastwo i wożenie do punktu skupu, bo to dla niego strata czasu.
Przyłożyłem się, przegoniłem Włocławskie pająki i wyremontowałem.
Ten składak to ruska maszyna z wytłoczonym na pedałach napisie – sdiełano w CCCP. Nie znam jego historii, ale będę szukał.
Dzisiaj była jazda próbna. To jest rower na płaski teren, bo przełożenie ma po zbóju. Przednia przekładnia (patelnia) – 46 zębów, co jest standardowe, ale z tyłu … 15-stka. Nasze składaki miały 16-stki, ale ja poprzez 18-stkę już doszedłem do 20-stki, bo było za ciężko. Co do masy składaka, to jest bardzo ciężki.
Rower ma pełne wyposażenie, są nawet oryginalne odblaski na szprychach i nie jakieś tam plastikowe, ale w metalu. Dziwnie usytuowane jest dynamo, ale lampa świeci. Tylnego oświetlenia nie przewidziano, ale jest odblask na błotniku. Do regulacji kierownicy, wysokości siodełka i składania ramy są ciekawe, funkcjonalne dźwignie.
Rower prowadzi się dobrze i przyjmuję go oficjalnie do swojej stajni.
Marzy mi się, żeby mieć składaka z przerzutką. Taki ma mój kolega Lucjan.
No i chciałbym odtworzyć swojego pierwszego składaka, jaki w Bielawie złożył mi (dosłownie) Mirek Angiel, a z którego została tylko rama i zniszczony bagażnik.
https://boleslawstawicki.blogspot.com/2017/11/moje-rowery-flaming.html
Jestem zaskoczony tym powrotem do blogowania z myślą o ratowaniu ojczyzny. Wczoraj było prawie 400 wyświetleń (bez 18.). Szkoda, że nie wszystkie przysłane komentarze mogę wkleić, co jest dla mnie bardzo stresujące, ale liczę na poprawę, albo rezygnację z pisania do mnie na bloga. Są też takie komentarze, które sam komputer nie pozwala na pokazanie, bo nie ma opcji „opublikuj”. Nie rozumiem, o co chodzi.
Tak więc bardzo dziękuję za zainteresowanie.
Ja myślę, że ojczyzna sobie spokojnie poradzi bez Stawickiego. No, ale jak ktoś woli dolewać benzyny do ognia to już jego sprawa.
OdpowiedzUsuńWidzę u ciebie brak szacunku dla Ojczyzny.
UsuńA p. Mirosław Angiel jeszcze żyje? Jako dziecko pamiętam, że startował jako OLD BOY w kryteriach kolarskich...A co się później z nim działo?
UsuńPan Angiel żyje. Widziałem się z nim kilka dni temu na Żeromskiego.
UsuńHmm, w przeciwieństwie do współczesnych rowerów nie gniotsja nie łamiotsja... Ale warto takie zabytki trzymać... Kiedyś będą miały swoją cenę...
OdpowiedzUsuńA Panu, który w artykule o rowerach wraca do polityki.... Cóż - natrzyj się Pan spirytusem i pod pierzynę...I łeb sobie też natrzyj i owińn ręcznikiem
OdpowiedzUsuń