Właściwie
to już taki dyżurny temat w ten czas refleksji i zadumania na początku każdego
listopada. Piszę o tym od wielu lat i nic się nie zmienia w nastawieniu naszego
proboszcza dra Stanisława Chomiaka w odniesieniu do zdewastowanych grobów
proboszczów Johanna Seidla i Franciszka Krauzego. To jakaś kpina, ironia losu,
kiedy dba się z przytupem o doczesny przybytek, jakim jest plebania i dom
parafialny, a ma się odwagę wielokrotnie w ciągu dnia przechodzić po
odprawionej liturgii koło tych zaniedbanych grobów.
Nie będę się rozpisywał – zapraszam do
artykułu z poprzedniego roku, bo tak naprawdę to można go z roku na rok
przepisywać.
Tym bardziej nie jest zrozumiała ta
sytuacja, gdy wiele lat temu proboszcz obiecywał publicznie podczas
podsumowania roku w parafii, że te pomniki wyremontuje, co osobiście słyszałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.