15 stycznia 2016

Karol Marks jest de best

   
        Kiedy pisałem, można by rzec, dawno temu, o komunistycznych ulicach w naszej Bielawie, mogłem się spodziewać wtedy, że w tym temacie nic ruszone nie będzie, a to z tej prostej przyczyny, że poprzednie władze zainteresowane zmianami ulic z komunistycznych na normalne nie były. Takie były władze włącznie z radnymi i nie ma się co temu dziwić.

            Obecnie, kiedy władze się zmieniły i choć część tamtych radnych pozostała, miałem nadzieję, że ktoś zdobędzie się na odwagę i będzie próbował Bielawę zdekomunizować. Jak widzę, jednak i władze i dzielni radni do zmian nazw ulic się nie palą. Miałem nadzieję, że może choć mała uliczka, może i nawet Osiedle XXV-lecia PRL, na którym przecież też radni mieszkają (Tomasz Wojciechowski, Adam Pajda, Stanisław Janczak, Tomasz Tkacz). I z przerażeniem myślę, że na koniec kadencji w tej kwestii postawię znak równości miedzy Tamtymi i Tymi.
            W Roczniku Bibliotheca Bielaviana 2014 natrafiłem na ciekawy fragment w wywiadzie z panią Ewą Glurą, Honorowym Obywatelem Miasta Bielawa, prezesem Towarzystwa Przyjaciół Bielawy (s. 203). Pani Ewa Glura wspomina incydent dotyczący ul. Karola Marksa. Cytuję:
            
    Jerzy Wieniawa-Długoszewski mieszkał blisko mnie, zmarł niedawno. Pamiętam, jak były zmiany nazw ulic, to nasza ulica, dzięki właśnie panu Długoszewskiemu, pozostała przy starej nazwie. Walczył o to bardzo. Na tej ulicy był i zakład krawiecki, i zakład fotograficzny, cukiernia. Cały czas mówił: „Po co zmieniać nazwy ulic, jak to pociąga za sobą jeszcze zmiany dokumentów”, a każdy wiedział, że np. najlepsza cukiernia jest na Karola Marksa.
            
            Koniec cytatu.
            No, to już teraz wiemy, dzięki komu ulica Karola Marksa się zachowała.
            No i zapewne mieszkańcy tej ulicy ze swojego patrona są dumni. Dumni są przede wszystkim z tego, że ominęła ich uciążliwa konieczność wymiany dokumentów. I to się nazywa patriotyzm, oczywiście pojmowany na swój sposób.
Taki sam chwyt zastosowano w sprawie referendum o zmianę nazwy osiedla XXV-lecia PRL. Teraz już nikt do pełnej nazwy tego osiedla się nie przyznaje, ale, gdy trzeba by zmienić jego nazwę, to jestem przekonany, że okaże się, że na Osiedlu XXV-lecia PRL mieszka 98% mieszkańców PRL-em zafascynowanych, a to z tego powodu, że nie zgodzą się oni na zmianę nazwy, bo im PRL nie przeszkadza, bo im z PRL-em dobrze, chociaż w nazwie.
Karol Marks jest de best, jest super. Ostatecznie można go sobie wyobrazić nawet, jako świętego Mikołaja czy może Dziadka Mroza. Co on komu przeszkadza? Niech sobie będzie. I tak nikt przecież już nie pamięta, kto to był. Chyba ktoś ważny, skoro nawet ma ulicę. A jak ma ulicę, no to trzeba szanować i hołubić.

A radni? Czy za te kilkadziesiąt tysięcy złotych, jakie otrzymają za posiedzenie na posiedzeniach w kadencji, warto się wychylać i narażać wyborcom? No chyba nikt poważny i rozsądny tego nie chce i o tym nie myśli.

http://boleslawstawicki.blogspot.com/2014/02/karol-marks.html
http://boleslawstawicki.blogspot.com/2013/12/komuna-w-bielawie-promocja-miasta.html



3 komentarze:

  1. Argument o wymianie dokumentów już odpada, można zrobić karencję a i tak zgodnie z obowiązującymi przepisami co 10 lat musimy wymieniać dowody osobiste. A. Karasiński

    OdpowiedzUsuń
  2. A to ciekawe , dlaczego nasz Burmistrz nie dąży do tego ,żeby zmienić te komunistyczne nazwy ulic ? Może wyda jakis komunikat w tej sprawie. Czekamy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktycznie największy problem, to nazwa ulicy. Jak nie ma problemów to ulica a raczej jej nazwa może być. Mieszkam na Osiedlu XXV lecia PRL i wcale mi to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie chwalę się tym, ze dzięki tym czasom mieszkańcy Bielawy mogli dosyć szybko otrzymać mieszkanie. Pan panie Bolesławie czepił się jak rzep psiego ogona nazwy ulic. Może więcej kontaktu z wnuczkami lepiej wpłynie na Pana i od koleguje się Pan od szczucia raz na kościół, a innym razem na nazwy ulic.

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.