15 października 2015

Jestem ze szlachty

   
       Do napisania tego zwierzenia sprowokował mnie pan Henryk w jednym z komentarzy na blogu:

Panie Bolesławie! Czy pańscy przodkowie byli szlachtą polską? Bo zauważam, że posiada Pan wiele instynktów szlacheckich, np. "liberum veto". Jest Pan po dobrej stronie mocy!

            Po prostu nie wypada nie odpowiedzieć.
            Otóż sprawa jest trochę skomplikowana, bo choć teraz nie ma powodów, aby do szlachectwa się nie przyznawać, to jednak papieru nie mam. Przy wielokrotnych skaleczeniach i stłuczeniach nosa nigdy nie zauważyłem, że moja krew jest błękitna. Jest czerwona, jak zwykle krew czerwoną bywa.

            Najstarsi w rodzinie też nie pamiętają, aby urodzili się szlachcicami. Oczywiście, biorę tylko pod uwagę tzw. linię prostą po mieczu, czyli mam na uwadze rodzinę Stawickich. Są jednak przesłanki, że szlachcicem po mieczu jestem.
            Jedną z takich przesłanek jest samo nazwisko. Tak słyszałem, że nazwiska kończące się na – „cki” i „ski” to są nazwiska szlacheckie. Otóż ten warunek spełniam.
            Pozostając przy nazwisku, przypominam sobie przejazd nad morze w 1993 roku przez Rokitno, gdzie jest sanktuarium Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej i na tablicy informacyjnej o dziejach cudownego obrazu przy kościele było napisane:

                                                     Dzieje obrazu
Najstarsze zachowane zapiski świadczą o tym, że pierwotnie obraz znajdował się w posiadaniu rodziny Stawickich, mieszkańców Kujaw. Obraz zmieniał właścicieli - trafił m.in. do Wacława Leszczyńskiego, kanclerza koronnego Królestwa Polskiego, a później do Jana Opalińskiego, opata bledzewskiego. Ten umieścił go w swojej rezydencji, a następnie w bocznym ołtarzu klasztornego kościoła. Przed obrazem gromadziły się rzesze wiernych, szczególnie, kiedy rozeszła się wieść o cudownym uzdrowieniu opata. Ze względu na szerzący się kult Matki Bożej obraz został przeniesiony do specjalnie przygotowanego kościoła w Rokitnie, co ułatwiło dostęp do niego. Rosnąca liczba otrzymanych łask sprawiła, że powołano komisję, która zbadała zeznania świadków - komisja potwierdziła prawdziwość ich słów i 4 marca 1670 r. obraz uznano za cudowny. 

            Od razu pomyślałem, że to moi przodkowie i to szlachcice, bo przecież taki obraz raczej w chłopskiej chacie albo innej by się nie znajdował. Nazwisko się zgadza i ja też z Kujaw, bo z Włocławka.
            No i te szlacheckie instynkty, na które pan Henryk słusznie zwrócił uwagę, i to „liberum veto”.
            A z tym szlachectwem to może współcześnie być tak:
            Skoro kobieta poczuwa się, że jednak jest mężczyzną, albo mężczyzna naraz odkryje w sobie, że jest kobietą, to tak może być i ze szlachectwem. I chociaż mój ojciec był ślusarzem, mój dziadek był murarzem podobnie jak i mój pradziadek, to ja jednak w sobie szlachectwo odnajduję i nawet „veto” prezydenta Dudy wpływu na to nie ma.
            A tak naprawdę to dobrze byłoby, aby ze szlache-ctwa, pozostała chociaż szlache-tność, co do której błękitna krew niekoniecznie jest potrzebna.
            Czy pan Henryk czuje się usatysfakcjonowany moją szlachetną odpowiedzią?

            Pozostając przy moim szlacheckim nazwisku, to kiedyś sprawdzałem, że Stawickich w Polsce jest ponad trzy tysiące. W Niemczech, w Kassel, też wyświetliło się intensywnie na czerwono – to liczna rodzina mojego stryja, który miał jedenaścioro dzieci.
            Gdy spotykam nazwisko „Stawicki”, zaraz szukam rodziny. Tak było w Przespolewie koło Kalisza w 1964 roku, gdzie sołtys nazywał się Stawicki. Jakoś do mojej rodziny jednak nie pasował. Na Facebooku  zgłosiła się jako moja „znajoma” sympatyczna małolata Kinga Stawicka. Potraktowałem ją jak wnuczkę, ale jakoś nie pisze. W Bielawie, w latach osiemdziesiątych, gdy stałem w kolejce po proszek na zapleczu drogerii z ul. Wolności, pobranie proszku zapisywali w zeszycie. Kilka osób przede mną pobrał proszek Stawicki, a ja miałem problem, bo pani twierdziła, że stanąłem po proszek po raz drugi. Może to był Jan Stawicki, którego grób jest na komunalnym cmentarzu. Mój syn, Michał, miał ciekawą przygodę na dworcu kolejowym w Opolu. Stał przy grupie dzieci, gdy pani wyczytywała dla sprawdzenia obecność. Gdy usłyszał – Michał Stawicki – odpowiedział zgodnie z prawdą – jestem. Było tłumaczenie i zdziwienie.

            I tak to jest. A w ogóle, to mój pradziadek Michał Stawicki z rodziną przeprowadził się z Chodcza do Włocławka (30 km od Włocławka). Może tam trzeba szukać rodziny? Kiedyś chodziłem po cmentarzu w Chodczu, ale żadnego Stawickiego ani Stawickiej nie spotkałem.


19 komentarzy:

  1. Lubicz to jeden z najpopularniejszych polskich herbów. Obecną postać z dwoma gwoździami otrzymał w 1331 pod Płowcami (podobnie jak herb Jelita - też ciekawa historia).

    Wiem, bo też występował w rodzinie ;)
    TA

    OdpowiedzUsuń
  2. W Płowcach byłem. Tam Łokietek walczył z Krzyżakami i dał im lanie. To niedaleko Włocławka. Chyba w Brześciu Kujawskim potem się dogadywali.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja jestem wnukiem...kułaka:)Zamiast herbu słoma mi z butów wystaje:) Pradziadek(mam zdjęcia)miał w okolicach Krotoszyna(Rozdrażew) kilkadziesiąt hektarów czarnoziemu.Ojciec po przymusowych robotach za"karę"został wcielony do karnej kompanii.Brał udział w akcji"Wisła",opowiadał o tym co działo się w Bieszczadach.Dziadkowie wybłagali aby ojca zwolnili bo nie miał kto ziemi uprawiać(brat za młody),a po obowiązkowe"kontygenty"komuchy przychodzili.Dziadek nie mógł już pracować w polu bo wlazł w czasie II w.św.na minę i rozwaliło mu nogę.Brał udział w Powstaniu Wielkopolskim(po obu stronach)i w I w.św.także wywijał szabelką.
    Dziadek pięknie rzeźbił w drzewie.Wyrzeźbił dużą szopkę betlejemską,zawsze w święta stała w kościele.Wszystkie figurki poruszane były ciepłem palących się świec.Niemcy w czasie IIw.św.dowiedzieli się o tej szopce i zabrali z kościoła bo wierni nie ukryli na czas.Wszystkie baby w kościele płakały,a dziadek klął jak szewc przed ołtarzem i palił papierosa za papierosem.
    Moja mama także mówiła na ojca" kułaku:)",bo pochodziła z bardzo biednej rodziny.Zaliczyła także roboty przymusowe w Niemczech.Mam sąsiada-syna kułaka,który został"zesłany"do jednostki
    wojskowej w Ludwikowicach Kł.i musiał pracować w kopalni w Nowej Rudzie-tu już został.
    Siostra zbiera wszelkie dokumenty o rodzinie,przekopuje plebanie.Nawet do IPN-u napisała,ale nic nie rzekli.Zamierza coś skrobnąć-na razie pisze jakieś tam wierszydła.

    Ojciec pięknie grał na akordeonie-Weltmaister 120.Akordeon zachował się do dzisiaj-gramy,a właściwie
    rzępolimy:)
    www.youtube.com/watch?v=KFmgHKS13k4
    Henryk

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja jestem chrabia monte christo

    OdpowiedzUsuń
  5. Nazwisko na -ski lub -cki nie musi być szlacheckie to mit. Może Pan na stronie http://geneteka.genealodzy.pl/index.php?lang=pol wyszukać swoich przodków i jeśli przy którymś będzie napisane "nobilis" czyli szlachcic to będzie miał Pan pewność swojego szlachectwa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Stawicka herb Lubicz, potwierdzone, pradziadek mówił: "jesteśmy szlachtą" miał zresztą sygnet z herbem; rodzina pochodzi z kresów, po powstaniu styczniowym i konfiskacie majątku przodek uciekł do Wielkiego Księstwa Poznańskiego

    OdpowiedzUsuń
  7. A to ciekawe, że jakby zapytać ludzi z jakiej warstwy społecznej pochodzą to się okaże, że niby nic nie wiedzą, ale coś tam wskazuje na szlachtę. Tymczasem twarde dane, historyczne, socjologiczne i inne wskazują na to, że większości pochodzimy od chłopów :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nazwisko Stawicki zostało jest odmniejscowe, zostało urobione od wioski Stawiec (nie pamiętam gdzie dokładnie ona była, w każdym razie na bososantkowej części Kujaw) i ta wioska stanowi gniazdo rodowe rodu, oczywiście nazwisko o niczym nie świadczy, jakoś musieli nazywać te masy beznazwiskowego chłopstwa w XVII-XVIII wieku, a wbrew niektórym nie tworzono dla nich osobnych nazwisk.
    Pozdrawia być może twój niebywale odległy krewny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo odległemu Krewnemu za rodowe tropy, pozostające jednak na Kujawach. Chociaż jednak wolałbym być szlachcicem, to jednak pretensji do przodków, że byli bezimiennymi chłopami nie mam. Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Moja babcia była szlachcianką, ale z rodziny Stawickich pomorskich i ożeniła się na kujawach w Racicach z szlachcicem szaraczkowym Zarzyckim, którego UB ubiło na Wybudowaniu Strzeleckim (Strzelno). Wygląda na to że jest wiele rodów Stawickich, w polskim herbarzu jeden herb przysługiwał wszystkim członkom. Więc pozdrawiam Ciebie panie bracie.

      Usuń
    3. exos 8 grudnia 2019 18:01. Również witam pana brata z Rodziny Stawickich, jednak nic nie wskazuje na to, że ja jestem z rodziny szlacheckiej. Ciągle poszukuję przodków, ale jakby już z mniejszym zapałem, miło mi jednak, że czasem ktoś się z "rodziny" odezwie. Ale są i realne spotkania jak to z tego roku na cmentarzu w Chodczu, gdy przypadkiem spotkałem potomka w prostej linii od Myszkiewiczów, z których z Elżbietą Myszkiewicz ożenił się mój pradziadek Michał Stawicki. Dziękuję za to spotkanie w Internecie i pozdrawiam.

      Usuń
    4. Bardzo dużo Stawickich leży na cmentarzu w Grabkowie i Kowalu

      Usuń
    5. A to ciekawe. Trzeba podjechać do Grabkowa i Kowala. W Grabkowie byłem, ale nic o Stawickich nie wiem. To cmentarz mojej rodziny od strony mamy z rodziny Włodarczyków. Czy, ewentualnie, mogę prosić o zdjęcia nagrobków? Adres esbolek@o2.pl

      Usuń
  9. Witam Pana!
    Jestem wnuczką Stawickiego i tym samym prawnuczką jednego z braci Stawickich wychodzących z gm. Lubraniec (obecnie zamieszkującą we Włocławku). W swoich "korzeniach" szperam od ładnych paru lat. Ani mój dziadek, ani też pradziadek szlachcicami nie byli, co mimo wszystko nie ujmuje Im w najmniejszym calu.
    Zapraszam na spacer po cmentarzu w Lubrańcu, Zgłowiączce... co krok, to Stawicki:) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Szanowną Panią z rodu Stawickich. Takie komentarze cieszą, choćby ze względu na wspólne nazwisko rodowe. Lubraniec i okolice są mi bliskie. Często tamtędy przejeżdżam do rodziny we Włocławku, a w Lubrańcu mam kolegę ze średniej szkoły. W tym roku też przejeżdżałem i nawet kupiłem tam cały zwój sznurka do fasoli tyczkowej. Co do zaproszenia na spacer po cmentarzach w Lubrańcu i Zgłowiączce - to przyjmuję, choć zaproszenie nie jest jednoznaczne - czy mam spacerować z Panią, czy sam. A czy na pewno w Zgłowiączce jest cmentarz?
      Co do poszukiwania rodzinnych korzeni, to może i mamy wspólne. Jeśli Pani zechce coś ze swoich "korzeni" ujawnić, to zapraszam do napisania opracowania i załączeniu na moim blogu w zakładce "Gościnnie" bezpośrednio jako komentarz, ale lepiej byłoby przez maila i wtedy ja wkleję jako artykuł. Miło było mi "zapoznać się" z Panią i obiecuję, że na cmentarz w Lubrańcu i Zgłowiączce w przyszłym roku zajrzę z Panią czy bez Pani. Relacja na blogu będzie. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  10. Witam !
    Prowadzi Pan bardzo interesujący blog, podobają mi się również poglądy i postawy jakie Pan prezentuje, a których w dzisiejszych czasach jest niestety co raz mniej. Przyznam jednak, że trafiłem na Pana stronę poszukując własnych korzeni. Jestem potomkiem Stanisława Stawickiego (ur.1885) i Zofii Stawickiej z domu Tomaszewskiej (ur. 1886) zamieszkałych w Zgłowiączce. Bardzo interesują mnie korzenie tej rodziny. Czy posiada Pan jakąś wiedzę na temat rodziny Stawickich zamieszkujących właśnie tereny Zgłowiączki ? Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam również. Jak to swojsko zabrzmiało, za co bardzo dziękuję. Mam brata Stanisława Stawickiego, mój ojciec miał siostrę Zofię Stawicką, a i moja żona - Zofia Stawicka. Miałem ciekawą korespondencję od pani z rodziny Stawickich ze Zgłowiączki, która mieszka we Włocławku. Miałem nawet ochotę na spotkanie gdzieś na włocławskich bulwarach, ale jakoś się nie umówiliśmy. Niestety, jak na razie nie mam danych, że jesteśmy rodziną, chociaż nie jest to przecież wykluczone. Mój pradziadek - Michał Stawicki mieszkał w Chodczu, albo gdzieś koło Chodcza. Urodził się w 1860 roku. Myślę, że około roku 1922 sprowadził rodzinę do Włocławka na ulicę Kapitulną. Czy w Zgłowiączce jest cmentarz, czy zmarłych chowano w Lubrańcu? Może kiedyś zajrzę i spotkam znajome nazwisko. Jeśli Pan chce pokorespondować, to lepiej napisać na pocztę. Adres jest w zakładce "Kontakt". Pozdrawiam.

      Usuń
  11. Dzień dobry, Jarsław Stawicki pozdrawia z Łodzi - chętnie nawiążę kontakt 603 555 957

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.