Oczywiście mam na myśli nie jakąś tam przebrzmiałą, starą pandemię, ale tę teraźniejszą, koronawirusową. Oczywiście nie żartuję sobie z pandemii, bo pandemia to pandemia, ale w tej sytuacji też próbuję odczytać tak zwane znaki czasu.
Przez co najmniej dwa kolejne lata pisałem, apelowałem – święcić pokarmy wielkanocne w Wielką Sobotę na zewnątrz, a nie w kościele, a to ze względu na to, że przychodzący do kościoła obcy, którzy nic wspólnego z Kościołem nie mają, po prostu nie umieją się w kościele zachować. Nasi księża, w tym proboszcz dr Stanisław Chomiak, powinni zdawać sobie przecież z tego sprawę, ale uważają widocznie, że tak jak jest, jest dobrze.
Nie jest dobrze, skoro są parafianie, którzy po prostu przestali święcić tradycyjnie pokarmy, w tym i ja, bo na profanację mojego parafialnego kościoła się nie zgadzam.
No i stało się, jak czytamy w ogłoszeniach parafialnych:
„6. Informujemy, że z racji na
epidemie święcenie pokarmów w Wielką Sobotę obędzie się przy
Grocie Matki Bożej w godz. od 10.00 do 15.00 co pół godziny z zachowaniem zasad
bezpieczeństwa. W tym też czasie, będzie zbierana taca na bieżące potrzeby
naszej Parafii. Już dzisiaj za złożone ofiary serdecznie dziękujemy.”
I chciałoby się powiedzieć –
pandemio trwaj, mając na uwadze zabezpieczenie przez profanacją kościoła, bo inna
forma raczej do proboszcza nie dotrze na opamiętanie.
A może jednak chociaż w czasie pandemii cuda się zdarzają i proboszcz sprawę przemyśli?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.