Matko Najświętsza…

Kolejny już raz w naszym kraju, naszej ojczyźnie – Polsce, jesteśmy świadkami niepohamowanej żądzy wyśmiewania, niszczenia Kościoła Katolickiego, bezczeszczenia miejsc kultu i wizerunków, które dla ludzi wierzących są święte. Ostatnio, jak już wszyscy wiedzą, sprofanowano wizerunek Matki Boskiej Częstochowskiej, poprzez domalowanie na jej wizerunku gejowskiej tęczy, symbolu LGBT, co oznacza organizację lesbijek, gejów, osób biseksualnych i osób transpłciowych. Obecność takich osób nie jest żadnym złem, ale już panoszenie się i wkraczanie w życie społeczne ze swoją ideologią i narzucanie siłą tej ideologii, jest bardzo złe. Nowa partia homoseksualisty Roberta Biedronia, „Wiosna”, wręcz dlatego powstała, aby homoseksualizm i inne dewiacje w Polsce promować i Polsce narzucać, w przypadku zdobycia władzy choć częściowej, np. poprzez porozumienie się z ruchami  lewicowymi (SLD i postkomuniści) i liberalnymi, jakie reprezentują partie: Platforma Obywatelska, Nowoczesna, Razem, Zieloni, a które skupione są obecnie na potrzeby wyborów do Parlamentu Europejskiego w Koalicji Europejskiej.

            To polityka, która całe zło widzi w Kościele Katolickim, których członkowie określani są mianem oszołomów, ciemnogrodem i zacofanym średniowieczem. Anonimowi i nieanonimowi wręcz prześcigają się w tworzeniu atmosfery obrażającej wyznawców Chrystusa, powołując się na wolność słowa, kulturę i sztukę czy performance.  To nawet jest w dobrym tonie, gdy katolikowi się dokopie, a on powinien ewangelicznie nadstawić jeszcze „drugi policzek”.

            Ostatnio nawet pokazał się na Facebooku taki tematyczny mem:

Lewicowa hipokryzja:

Obraź Żyda – jesteś antysemitą.

Obraź muzułmanina – jesteś islamofobem.

Obraź katolika – jesteś super nowoczesnym europejczykiem.

W Bielawie też mamy takich postępowych europejczyków, znanych z imienia i nazwiska, którym „… do Kościoła w ch*j daleko…”, albo omijają go z daleka, bo przechodząc blisko dostają spazmatycznych drgawek z objawami wymiotnymi, co nie przeszkadza im na forach społecznościowych i publicznych wystąpieniach na dzierżoniowskim rynku Kościołem się zajmować na swój kretyński sposób (czytaj – krytyczny). Są obok nas, są z nami. To też katolicy – ochrzczeni, po Pierwszej Komunii Świętej, po Bierzmowaniu i może mający nawet kościelny ślub – ludzie na usługach szatana.

Częstochowa z Jasną Górą i ikoną Matki Boskiej Częstochowskiej – to dla katolików miejsce święte. To miejsce niezliczonych pielgrzymek tego „ciemnego, polskiego ludu” do swojej Matki.

Ja pierwszy raz w Częstochowie na Jasnej Górze byłem z grupą młodzieży z księdzem katechetą (w cywilnym ubraniu – wujek) w podzięce za zdaną maturę w 1970 roku. Potem przed zaręczynami ze swoją narzeczoną i następnie 6 czerwca 1979 roku podczas pierwszej pielgrzymki papieża Polaka, Jana Pawła II do Polski. Była tam msza św. dla Dolnego Śląska. Potem pierwsza, diecezjalna pielgrzymka rowerowa w 2004 roku i następne. W 2010 roku, w roku przejścia na emeryturę, największe wyzwanie – piesza VII pielgrzymka Diecezji Świdnickiej na Jasną Górę. Potem jeszcze samochodem i znów na rowerze. Tam chętnie wracam, jak do swojej Matki, jak do Matki do rodzinnego miasta Włocławka.

Tytuł artykułu jest tytułem znanej, maryjnej pieśni. W jednej ze zwrotek śpiewamy:

Gdzie my, o Matko, ach, gdzie pójdziemy,

I gdzie ratunku szukać będziemy?

Twojego ludu nie gardź prośbami:

Ucieczko grzesznych, módl się za nami.

I znajdują się ludzie źli, ludzie podli, którzy tą Matkę dobrowolnie potrafią zohydzić, ośmieszyć, poniżyć – moją Matkę. Na to mojej zgody nie ma. Czuję się poniżony i obrażony. Do czego dojdziemy, przy takim nastawieniu do wartości uniwersalnych, nie podlegających żadnej dyskusji? To jest świadoma deprawacja i niszczenie już nie tylko Kościoła, ale poprzez niszczenie wyznawców Chrystusa, również niszczenie kraju, państwa, ojczyzny.

Właściwie to był dopiero wstęp do mojego rozważania, choć ze względu na przydługawy, część zasadniczą jestem zmuszony skrócić, przedstawiając tylko to, co najistotniejsze, a dotyczące spraw ostatecznych.

            W środę 8 maja byłem w Pieszycach na pogrzebie kolegi rówieśnika. Odchodzimy z tego świata w różnym wieku. Dramat, wyzwolenie, wreszcie spełnienie długiego oczekiwania na spotkanie z Chrystusem – różne jest podejście do śmierci. Ksiądz prałat Edward Dzik, proboszcz parafii Św. Antoniego, w swojej homilii zacytował wypowiedź poety księdza Jana Twardowskiego, że śmierć jest największym misjonarzem, ponieważ na łożu śmierci nawraca się najwięcej ludzi.  Myślę, że to prawda. Nie są to zapewne spektakularne nawrócenia, jak nawrócenia św. Pawła Apostoła pod Damaszkiem, ale przecież są. Rodziny takich nawróconych mogą dać o tym świadectwo. Ja też mogę takie świadectwa przedstawić, bo o wielu przypadkach wiem. Piszę to w kontekście tych ludzi, którzy podnoszą rękę na świętości, a już niedługo znajdą się w godzinie śmierci. Może w samotności będą mierzyli się z największym wyzwaniem w swoim życiu; bez tęczowych sztandarów w rękach KODziarskiej braci, bez Biedronia i Palikota trzymających za rękę, bez Konstytucji i bractwa z Obywateli RP. Bez Millera i Cimoszewicza, bez pana Piotra od tego h*ja i pani Moniki ze Strajku Kobiet, która kościół obchodzi szerokim łukiem. Może w pobliżu będzie czekał kapłan in persona Christi, gotowy na Twoją ostatnią zgodę, aby zaprowadzić Cię do nieba - jeśli tylko zechcesz. Twój wybór. Ostatni wybór.

            Wspomnianą przeze mnie pieśnią maryjną – „Matko Najświętsza …”, rozpoczęła się środowa liturgia pogrzebowa. W ostatniej zwrotce śpiewaliśmy:

            A gdy ostatnia łza z oka spłynie,

            O Matko święta, w onej godzinie

            Zamknij nam oczy Twymi rękami:

            Ucieczko grzesznych, módl się za nami.

            Życzę Ci Siostro i Bracie, aby to się w Twoim przypadku spełniło. Aby ta Matka Boska Częstochowska, której, i jej Synowi, dorobiłeś gejowską tęczę, której zbezczeszczony rysunek naklejałeś na miejskie toalety w Płocku i Warszawie, a może i gdzie indziej, i kopiowałeś na swoim profilu na Facebooku, w godzinę Twojej śmierci przyszła i zamknęła Twoje oczy dla tego świata, otwierając je jednocześnie w świecie innych wartości niż te, które tutaj wyznawałeś i które dawały Ci tyle dzikiej satysfakcji.

Grafika z Facebooka