10 września 2018

Stawicki – na radnego!. Krańcowa dzisiaj

Można powiedzieć, że często jeżdżę na ryby na zbiornik Sudety dzięki temu, że, między innymi dla mnie, pan burmistrz Piotr Łyżwa ten zbiornik kupił. Czasami jeżdżę teraz Żeromskiego przez ten wąski odcinek ulicy przy dawnym Bielbawie, który to odcinek za kadencji tego burmistrza stał się ulicą dwukierunkową. Ja tego nie załatwiałem – proszę mnie nie posądzać, ale też z myślą o takich mieszkańcach jak ja, tę innowację dla wygody uczyniono.

            Ale jeżdżę też ulicą Bankową (już bez banku) i dalej Asnyka. Po prawej stronie mam wtedy ulicę Krańcową. 15 sierpnia 2014 roku zainteresowało mnie usytuowanie tablicy z nazwą ulicy w żywopłocie. To było na tyle intrygujące, że pstryknąłem zdjęcie komórką i wrzuciłem na bloga, jako ciekawostkę, w zakładce „Kabaretowo”, tym bardziej, że było napisane „KRANCOWA”. Jakież było moje zdziwienie za niedługo, gdy tę tablicę przewieszono na słupek znaku drogowego, a może nawet zrobiono nową. Uzmysłowiłem sobie wtedy, że ktoś na blogu zobaczył to zdjęcie i zareagował, chociaż nie było w tym temacie żadnego tekstu. Taką sytuację uznałem jako możliwą podpowiedź urzędnikom z UM do działania.


            W tym miejscu serdecznie pozdrawiam wszystkich Państwa Urzędników w Bielawskim Urzędzie Miasta, czytających mojego bloga i wyrażam uznanie za to, że się nie boją, skoro jestem na indeksie u niektórych notabli w mieście.
            Kiedy teraz kątem oka zerkam na tę tablicę jadąc na ryby, jest mi nawet przyjemnie, że coś tam, choć tak niewielkiego, zrobiłem.
            Oczywiście to za mało, żeby od razu zostać radnym, ale uzbierało się też i innych rzeczy, które może uda mi się odnaleźć i zaprezentować.

http://boleslawstawicki.blogspot.com/2014/08/ulica-krancowa.html


2 komentarze:

  1. Panie Bolesławie,zrobił Pan tak wiele! jakie jest Pana stanowisko wobec przyjazdow cyrkow zwierzętami do wspierającej ekologię i naturę Bielawy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedź jest sugerowana. Ja byłem w cyrku dwa razy w życiu: raz w drugiej klasie szkoły podstawowej we Włocławku i raz w Bielawie w latach jeszcze siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Wiedza moja o tresurze zwierząt była nijaka, a zobaczyć lwy, tygrysy czy słonie - to była naprawdę frajda. No i te koniki drepczące w w kółko z krótkimi uzdami. Teraz wiem, że trenowanie zwierząt, to są tortury i intensywne ćwiczenia. I to wszystko po to, żeby zadowolić ludzi, którzy przyjdą do cyrku. Kandydat na burmistrza, Marcin Rak, na Fb oświadczył, że za jego kadencji żaden cyrk ze zwierzętami do Bielawy nie wjedzie. A swoją drogą to sami mieszkańcy na takie imprezy mogliby przestać chodzić.

      Usuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.