To
było dawno, bo 36 lat temu. Przypadkowo znalazłem w swoich szpargałach
bielawską gazetę z marca 1981 roku i po latach przeczytałem, co w tamtej
Bielawie się działo. „Krosno” nie było gazetą niezależną, choć w pewnym okresie
NSZZ „Solidarność”, miał swoje miejsce bez cenzury. W 1981 roku była w Bielawie
ciągła walka o realizację postulatów, były wymagania od władzy i pokazywanie
jej nieudolności. Choć na fali entuzjazmu chciano zmieniać wszystko i wszystko
wydawało się możliwe, to przecież sytuacja tak polityczna jak i gospodarcza
zapał ten i entuzjazm musiały hamować.
Wspominam o tym nie dlatego, że
zebrało mi się na wspomnienia, ale mając na uwadze to, że w następną zimę może
uda mi się zacząć pisać książkę o „Solidarności” dotyczącej Wykończalni
„Bieltexu”, w której powstawaniu uczestniczyłem, warto mieć jakieś podstawy, a
i Komentatorzy może coś dopowiedzą. Może i młodsi bielawianie coś z tego skorzystają?
Problemy, z jakimi boryka się
współczesna Bielawa, wydają się śmieszne wobec tych, które były onegdaj, jednak
roszczeniowa postawa samych bielawian nie zmieniła się zupełnie. Co prawda
nastąpiło znaczące przesunięcie priorytetów, ale dalej uważamy, że należy nam
się znacznie więcej, niż sobie wypracowujemy i na to zasługujemy, a za
niezrealizowane nasze zachcianki – postulaty – winne są władze samorządowe,
które legalnie, demokratycznie, należy jak najszybciej zmienić i koniecznie zamienić
na te osoby, które gardłują najwięcej i najgłośniej.
Zazwyczaj gardłują i wyrażają swoje niezadowolenie osoby, które idą na łatwiznę i korzystają z cudzego dorobku. Kiedy nie dostaną "tego co im się należy" wtedy zaczyna się nagonka. Bo ci którzy czekają w kolejce po władze obiecują gruszki na wierzbie... i tak koło się zamyka
OdpowiedzUsuń