W
Internecie można przeczytać wypowiedź prezesa Jarosława Kaczyńskiego w sprawie
zakłócania obchodów 100. Rocznicy Odzyskania Niepodległości przez proponowane
prezydenckie referendum. Pomysł ten nie podobał mi się od samego początku, ale
nie wychylałem się, bo prezydent, jakby nie było, lepiej wie ode mnie. Takie
referendum w tym dniu, czy jakieś inne wybory, prowadzą do dalszych podziałów.
Bo jeden idzie, a inny nie idzie. Takie podziały przecież są również w
rodzinach, a cieszyć się w dniu 11 listopada 2018 roku powinniśmy wszyscy i
wszyscy powinniśmy być razem pod biało-czerwonymi flagami.
"Stulecie niepodległości powinno być czasem dumy z własnego państwa, nie ma sensu zakłócać go obowiązkiem uczestnictwa w referendum, nawoływaniem do pójścia do lokali wyborczych"
Poza tym, jeśli chodzi o referendum
przedkonstytucyjne, to w narodzie nie ma zupełnie zapału do tego pomysłu, nie
ma zrozumienia i porozumienia, i w związku z tym wynik będzie niesatysfakcjonujący,
albo zakłamany.
Sytuacja jest nieszczególna, bo
jakieś zobowiązania prezydent podjął i jak wycofa się, będzie głupio i będzie
to „zasługą” Prezesa, czego wolałby PAD uniknąć. Jeżeli PAD postawi na swoim i
do referendum dojdzie, weźmie w nim udział może 10% uprawnionych, a więc klapa.
Tak więc PAD już przegrał – szach mat, a może tylko pat.
Ja też tak uważam, ale z kompletnie innych względów. Nie jestem zwolennikiem PO, N, PIS ani tym bardziej lewicy, czy jakichś innych egzotycznych tworów. Ponieważ w aktualnie w Polsce nie ma partii normalnej, takiej dla normalnych ludzi, postoję sobie z boku, a jak będą wybory i nic sensownego na prawo się nie pojawi, to albo zostanę w domu, albo – co jest bardziej prawdopodobne pójdę i oddam głos nieważny.
OdpowiedzUsuńNie wiem co z konstytucją. Ogólnie jest OK, ale w paru miejscach zakładała normalność u polityków i zdolność do współpracy dla dobra Polski we wzajemnym szacunku. I się przeliczyła, bo Polacy w polityce są jak szakale. I trzeba w konstytucji pozakładać kagańce i wyznaczyć kto gdzie na kogo może szczekać. Konkretnie i bez ogólników. Wstyd, ale być może tak trzeba.
Uważam naiwnie, że do budowy nowych zasad gry – nowej konstytucji, potrzebna będzie zgoda w Polsce – i z tego względu, a właściwie wyłącznie z tego względu, PIS jest niezdolny do podejmowania dyskusji o nowej konstytucji. Konstytucja przeforsowana bez zgody – zawsze będzie negowana jako obca i narzucona siłą – coś co trzeba kontestować. PIS jest na drugim biegunie tworzenia zgody i budowy pokoju w Polsce.
Kaczyński nie odkrył Ameryki, „divide et impera” ma coś ponad 2 tys lat. Podzielił Polaków i rządzi nimi. Nie, nie wierzę, że jest w stanie posklejać nas w całość, nie po tych powodziach szamba, kalumnii, pogardy wylewanych na wyimaginowanych wrogów.
Duża część ludzi dała sobie wmówić, że obok nich są jacyś wrogowie Polski, ruscy agenci, resortowe dzieci, dziedzice okrągłego stołu, mordercy Popiełuszki w liczbach idących w miliony, zomowcy, ubecy, gorszy sort. Jedno co ich łączy, to sprzeciw naprawie Polski jakiej podjął się PIS. Iście rewolucyjna, prawdziwie bolszewicka narracja. Ale jak zawsze skuteczna. Komuniści przy takiej samej narracji skutecznie wymordowali 20 mln ludzi – tych „złych”: kułaków, białych, obcokrajowców – swój „gorszy sort”.
Jest rzeczą niemożliwą, aby teraz PIS był w stanie zbudować jakąkolwiek zgodę polityczną z kimkolwiek. Dlatego nie jest możliwa dyskusja o nowej konstytucji z PIS. Nie jestem z gorszego sortu, nie zgadzam się, aby w przestrzeni politycznej funkcjonował ktokolwiek, kto dzieli ludzi na sorty, żadnego rasizmu historycznego. Nigdy więcej pogardy dla ludzi, nigdy więcej siania nienawiści, nigdy więcej PIS.
Jakiś ty mądry...inaczej
UsuńI koniec dyskusji, wszyscy się zgadzają.
UsuńZróbmy więc imprezę jakiej nie przeżył nikt
OdpowiedzUsuńNiech sąsiedzi walą, walą, walą do drzwi
Stodoły