Składak
FLAMING na razie nam wystarczał, tym bardziej, że piwnicę mieliśmy bardzo małą.
Przyszedł jednak czas, kiedy stwierdziliśmy, że przydałby się drugi składak.
Może był to rok 81, a może 82. Próbowaliśmy „upolować” jakiś rower. Jakoś się
nie udawało.
Pojechałem kiedyś do Dzierżoniowa
autobusem sprawdzić, czy może tam, w sportowym, są jakieś składaki. Chyba
akurat przywieźli, bo były. Wyboru nie było. To był „składak”, który się nie
składał. Na ramie miał napisane – GIL. Oczywiście nie zastanawiałem się ani
chwili, zapłaciłem, przykręciłem pedały i wróciłem do Bielawy na rowerze.
Nawet nam nie przeszkadzało, że
rower miał kolor zielony. Pamiętam, że skojarzyłem sobie tę sytuację ze sztuką
teatralną, o której coś musiałem wtedy słyszeć – „Zielony gil”.
Ten rower po wielokrotnych remontach
i udziwnieniach, ciągle u nas jest i na chodzie. Być może została z niego już
tylko oryginalna rama i widełki.
Na zdjęciu z Internetu przedstawiam,
jak prawdopodobnie GIL wyglądał.
hah super
OdpowiedzUsuń