Authora
kupiłem wiosną 2009 roku. Była okazja. Kupiłem go w bardzo dobrym stanie, a że
tak było, świadczyć może fakt, że nic przy nim od zakupu nie robiłem, oprócz
pompowania kół i wymienienia pedałów na SPD. Mimo, że rower wygląda masywnie,
jest bardzo lekki. No i wreszcie z takim rowerem dołączyłem może do jakiejś
średniej klasy.
Pamiętam pierwsze przejażdżki.
Ocena, mając na uwadze poprzedni rower, była jednoznaczna – tak, jakbym z
Syreny przesiadł się do Mercedesa. Trochę szersza kierownica, hamulce z
przerzutkami i nie trzeba już manipulować przy ramie. Tak jakoś jedzie się
płynnie, aż sama jazda sprawia przyjemność. Z przodu trzy tarcze, z tyłu
dziewięć zębatek. Nie ma w pobliżu takiej góry, żeby swobodnie nie wjechać.
Już w czerwcu pojechałem na nim w
pielgrzymce do Częstochowy na Jasną Górę.
Rower mam do tej pory i sporo na nim
jeździłem, co można było na blogu też zaobserwować. Obecnie jest gorzej, ale
może jeszcze się pojeździ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.