To temat rozważania dzisiaj na mszy św. o godzinie 12:30 w naszej parafii, poruszony przez księdza Jarosława, a dotyczący właśnie ucieczki skupienia i koncentracji w kościele. Tak jest faktycznie i nie pierwszy raz o tym z ambony słyszę. Dotyczy to praktycznie wszystkich, bo jako ludzie jesteśmy niedoskonali i ulegający różnym niedociągnięciom.
Oczywiście, nie uważa się, żeby był jakiś wypracowany jeden model zachowania się w kościele podczas mszy św., ale mając na uwadze cel, z jakim przyszło się do kościoła, a chodzi konkretnie o spotkanie się z Chrystusem w Eucharystii w zgromadzeniu wiernych, na tym spotkaniu powinna skupiać się cała uwaga.
Już kiedyś o tym pisałem, że można przyjść do kościoła i wysłuchać mszy św. Można przyjść do kościoła i uczestniczyć we mszy św., ale też można przyjść do kościoła i uczestniczyć nabożnie we mszy św., a więc w głębokim skupieniu, zaangażowaniu i wschłuchiwaniu się w prezentowane teksty. Ksiądz Jarosław nawet proponuje, żeby w niektórych momentach zamknąć oczy, wtedy lepiej działa wyobraźnia.
Myślę, że święci nie mają problemu z koncentracją, a ponieważ wszyscy powołani jesteśmy do świętości, to i ci mniej doskonali powinni nad tym popracować.
Ja sobie pomyślałem dzisiaj, że faktycznie dobrą radą jest zamykanie oczu i poddanie się wyobraźni, bo mając oczy otwarte mimochodem widzi się zachowania wiernych, nawet tak nielicznych jak na tej mszy św., na której dzisiaj byłem, a co również może wpływać na rozproszenie.
No bo jak nie zauważyć krótkich spodenek u panów, a tym razem było ich czterech tylko koło mnie. Nie będę pisał, kto jest żoną jednego z panów, bo to jakoś smutne. Sama pani miała rozcięcie długiej spódnicy niemal do biodra. Dorastający synio też w krótkich spodenkach.
Był jeszcze jeden inny synio, z postury i włosów do złudzenia przypominający biblijnego Samsona – też w krótkich spodenkach, co rusz podrzucający te włosy rękoma do góry od tyłu, bo chyba grzało w szyję. Czekałem tylko, kiedy zacznie je czesać.
Mamuśka namiętnie wachlowała się czarnym wachlarzem. To jakaś nowa moda w naszym kościele, bo na 9:30 są takie dwie panie.
A dlaczego ta pani (nie będę pisał, gdzie jest prezesem i czyja to synowa) pisała esemesa podczas ogłoszeń parafialnych? Przecież msza jeszcze się nie skończyła. I dlaczego elegancko ubrana miała odkryte ramiona? Przecież na drzwiach wejściowych do kościoła wisi plakat z niegodnym ubiorem do kościoła.
Z kolei jedna pani wychodząca z kościoła, była po prostu w grubych, barchanowych majtkach.
Zadziwiające.
Zapewne ktoś zaraz napisze, że się czepiam, że nie jestem tolerancyjny, że nikomu to nie przeszkadza, a najważniejsze, żeby być obecnym.
A na Zachodzie….
Nie wyobrażam sobie stawiania jakichś rygorów, jakiejś straży przy drzwiach wejściowych do kościoła i mam nadzieję, że te i inne różne przypadki zachowań są tylko wynikiem nieświadomości, braku wyczucia, ale i czasem kultury. Księża o tym nie powiedzą, nie zwrócą uwagi, bo to sprawy delikatne, ale przecież może być inaczej, aby innych nie rozpraszać.
Ten kościół w tym modelowym mieście to jakaś mekka grzeszników, może dodatkowe lekcje religii dla wiernych na salkach, jak to miało miejsce w latach '90. A może wprowadzić ludzi, którzy by wytykali takim niemotom ich błędy, ludzi moralnie nienagannych wybieranych przez proboszcza, może to by coś dało, może...
OdpowiedzUsuńRozcięcia do bioder?Polecam tej Pani powrócić do pięknej tradycji.
OdpowiedzUsuńKiedy masz parafię pełną kobiet noszących pięknie wykonane z koronki welony,miło jest na to patrzeć-to"namacalne piękno"przywodzi na myśl"utracony typ katolicyzmu". Katolicyzm przeżywa falę nostalgii za starożytną,bardziej uroczystą i pełną czci formą religii-taką,która zainspirowała Michała Anioła do pomalowania sufitu Kaplicy Sykstyńskiej.
Noszone przez kobiety przez całą historię Kościoła katolickiego zasłony kaplicowe wypadły z łask,ale w ostatnich latach nastąpiła "eksplozja zasłaniania".
Młode katoliczki noszą welony(mantyle)do kościoła wykonane z koronki lub jedwabiu.
Coraz więcej praktykujących katoliczek w wieku 19-42 lata zwraca się z pytaniem do noszących mantyle,gdzie mogą kupić?
https://www.veilsbylily.com/bestsellers/
H.Howell,lat 26,mówi:"Założenie mantyli przypomina mi,że wkraczam w świętą przestrzeń z rzeczami,które są święte i nie zdarzają się nigdzie indziej".
"Wszystko co święte wymaga zakrycia.Kobieta odgrywa kluczową rolę w Sakramencie i fakt,że jest zakryta nie jest oznaką poniżenia,ale zaszczytem"-
Alice von Hildebrand
Może ktoś się odważy stwarzając precedens do nowej mody. Byłbym zaskoczony i zdumiony.
UsuńJak tam? Emeryturka już na konto PiS-u poszła?
OdpowiedzUsuńZapłacone. Teraz czekam na czternastkę.
Usuń
OdpowiedzUsuń"Jeśli nie możesz znieść sytuacji,wskocz do rzeki i zakończ swoje życie"-głosi cięte powiedzenie.
Słowa te są często wypowiadane jako gniewne przekleństwo,wiele osób posłuchało tej rady.
Nie bać Tfuska! Nie skakać!
Łowcy zwłok-ciemna strona rozwoju Chin.
OdpowiedzUsuń"Jeśli nie możesz znieść sytuacji,wskocz do rzeki,i zakończ swoje życie".
Jest Pan jeszcze wędkarzem?
Wielu mieszkańców w małych miasteczkach położonych wzdłuż Żółtej Rzeki w Chinach posłuchało tej rady.Żółta Rzeka to ulubiona rzeka samobójców.
Łowcy zwłok(kiedyś wędkarze),ich zadaniem jest wyławianie zwłok i zwracanie ich członkom rodziny.Siedzą na stołkach w pobliżu rzeki i wypatrują ciał samobójców spływających Żółtą Rzeką,złowione zwłoki pokryte ptactwem i muchami przywiązują do drzew rosnących na brzegu,żeby nurt nie porwał ich w dół rzeki.
Będąc łowcą zwłok można zarobić do 20 000 USD rocznie.To dochodowy biznes.
Z Żółte Rzeki wyłowiono ponad 10 000 ciał na 80-kilometrowym odcinku rzeki.
Według łowców zwłok każdego roku z rzeki wyławianych jest około 1800 ciał.
85% ciał to ofiary samobójstw,10% to porzucone ofiary zabójstw,5%wypadki.
Około 30% ofiar nie udało się zidentyfikować.
Pływająca populacja zwłok wywołała w Chinach obawy dotyczące wpływu na środowisko.Wiele ciał płynie niezauważonych(noc)w dół rzeki,aby przekazać problem innej społeczności,która czerpie wodę bezpośrednio z rzeki(brak wodociągów) do magazynowania w studniach i uzdatniania za pomocą wybielaczy i innych chemikaliów,co oznacza,ze nie nadaje się do picia.
Wisła wyschła.Bać się Tfu-ska,czy nie bać się Tfu-ska?
Preambuła w Szwajcarii nadal brzmi:
OdpowiedzUsuń"W imię Boga Wszechmogącego!
Szwajcarski naród i kantony,w poczuciu odpowiedzialności wobec Dzieła Stworzenia..." a ten Bóg na pewno nie jest Allahem.
Dzieciątko Jezus otrzymało czternaście trafień w okolicę głowy,a Maria otrzymała cztery.
Niezależnie od"Marii i Jezusa",jeśli ktoś strzela do zdjęcia przedstawiającego matkę z dzieckiem,wyjaśnienie jest tylko jedno: albo jest to osoba chora psychicznie,albo ma skłonności terrorystyczne ,albo jedno i drugie.
Integracja w Szwajcarii zakończyła się całkowitym sukcesem.
Wilhelm Tell przewraca się w grobie.
No i zbliżamy się do 5,19. Dziś w Warszawie na stacji Auchan benzyna po 5,60zł. A u Jarka bez zmian... Już nawet sądy w Londynie są be.
OdpowiedzUsuńJeszcze w sprawie perforowanych głów Jezusa i Marii.
OdpowiedzUsuńI odpuść nam nasze winy,jako i my przebaczamy naszym winowajcom.
"Sanija Ameti poprosiła mnie i wspólnotę chrześcijańską o przebaczenie w osobistym odręcznym liście.Po miłości przebaczenie jest najważniejszą koncepcją w Biblii i standardem praktycznego życia.
Wybaczam Saniji Ameti i proszę wszystkich wierzących katolików,chrześcijan,muzułmanów oraz każdego,kto czuje się zraniony z powodu swoich religijnych przekonań i ludzkich uczuć, aby poszli za mną.Nienawiść i prześladowanie nie mogą być odpowiedzią.Pani Ameti zdała sobie sprawę ,że popełniła błąd.Błąd,którego nie powinna była popełniać jako profesjonalistka w dziedzinie polityki,komunikacji i prowokacji.Błąd,który wielu osobom trudno wybaczyć".- J.Maria Bonnemain biskup diecezji Chur.
Szwajcarzy uważają postępowanie biskupa Bonnemaina za niewybaczalne.