Niespełna
rok temu w kwietniu 2016 roku przejechałem się swoim składakiem po całej bez
mała Bielawie, aby zorientować się, jak przedstawia się sprawa ze zużytymi
oponami na mieście. To zainteresowanie miało również związek z akcją, jaką UM
podjął, wystawiając pojemniki na zużyte opony w określonych miejscach i w określonym
czasie. Swoje spostrzeżenia przekazałem w formie zdjęciowej. Raczej
zainteresowania z żadnej strony nie było.
Po roku czasu postanowiłem
sprawdzić, jak sytuacja się ma, zaglądając tym razem sumiennie na wszystkie ulice
i wcielając się niejako w osobę turysty zaproszonego do Bielawy przez
burmistrza Piotra Łyżwę. Turysta, jak to turysta, szuka atrakcji, odpoczynku w
atrakcyjnych miejscach, ale i czasami lubi sobie po mieście połazić. Co może zobaczyć między innymi, to kolejny raz
pokazuję na zdjęciach. Tym razem zrezygnowałem z pokazywania zawalonych oponami
warsztatów samochodowych. Nie pokazuję „odbijaczy” pod huśtawki na placach
zabaw i, z przyczyn oczywistych, terenów prywatnych i ogrodów działkowych. Jest
to, co może turysta zobaczyć podczas spacerów w upojne wieczory czy ranki w
naszym „zadbanym” mieście.
Nie bez kozery to „zadbanym”
napisałem.
Otóż, zaglądając do „Programu
Wyborczego kandydata na Burmistrza Bielawy – Piotra Łyżwy” w „Wizji przyszłości
Bielawy” w punkcie 3 „Bielawa jest miastem zadbanym” czytamy: „Tereny komunalne
nie odbiegają wyglądem od terenów Spółdzielni Mieszkaniowej. Miasto rzeczywiście
staje się miastem ekologicznym”.
W rozwinięciu „Wizji przyszłości…” w
punkcie 3 „Bielawa może być miastem zadbanym” czytamy:
b.
Poprawię estetykę terenów i budynków komunalnych
To, czy tereny komunalne nie
odbiegają od terenów Spółdzielni Mieszkaniowej i jak nie odbiegają, to przecież
każdy widzi. Natomiast proszę mi nie ubliżać, jako członkowi SM, że te tereny
nie odbiegają, bo odbiegają. Tylko za blokiem 37 na os. XXV-lecia PRL widziałem
trzy opony, ale nie jestem pewien, w którym miejscu teren Spółdzielni się kończy.
Myślę, że te opony na mieście, a właściwie
ich usunięcie, wpisuje się w wizję Bielawy, jaką wyobraża sobie nasz burmistrz.
Naprawdę drobna sprawa. Decyzja, koncepcja załatwienia tematu i sprawa szybko
załatwiona. Proponuję nawet zaangażować w to Straż Miejską, aby uprzejmą
perswazją przekonała właścicieli opon do ich usunięcia, czy zezwolenia na ich
usunięcie przez służby miejskie. Do wyborów mogą się jeszcze wykazać.
Ten mój reportaż, do którego
przygotowania zaangażowałem bardzo dużo czasu, traktuję jako kolejną inicjatywę
obywatelską. Tym razem poinformuję o sprawie oficjalnie burmistrza. Zapraszam również
radnych, do zainteresowania się tematem opon w Bielawie, które sławy i reklamy miastu
przecież nie przynoszą. Tak przynajmniej ja uważam.
joemonster.org/art/11849
OdpowiedzUsuń363 opony,z każdej można wyprodukować średnio 4 sztuki x 20 zł.
Można zarobić ok.30 000 zł!To jest Pana roczny dochód.
Ktoś mi kiedyś powiedział,że rower to strata czasu
Lepiej opony zbierać po Bielawie i z lasu
Miast na rowerze się włóczyć i bąki zbijać latem
Lepiej opony zbierać i laćki zbijać z kamratem
https://www.youtube.com/watch?v=rirDOIttODM
Czy ortodoksyjnym Żydom to wypada?
UsuńPanie Henryku, sądząc po zdecydowanym strzale, co do mojego rocznego wynagrodzenia myślę, że ma Pan znajomą w ZUSie, albo jest Pan wizjonerem. Obawiam się, że Pan o mnie już wszystko wie.
ty stawicki ty jesteś jakiś donosiciel
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńW nawiązaniu do tego co "tyka" chciałbym zapewnić, ze Pan Stawicki nie jest na tyle donosicielem by ten płód niedonoszony z 14.03.2017 09:54 mógł liczyć na jakąś korzyść.
OdpowiedzUsuńJak widać tradycja oponiarska jest w Bielawie mocno zakorzeniona.Zaprawdę Łyżwa z tych "cudnych" klombów, drzew 20 letnich i gumialejek,opon zebrać nie zdoła choćby miał do dyspozycji wszystkich grubasów z lokomotywą Tuwima włącznie.
Proponuję założyć w Bielawie skansen komunistyczny pracy ciężkiej i nikomu nie potrzebnej.Do wielkiego trudu oponiarskiego dorzucił bym dziczejące ogródki działkowe, przykład tego jak komuna potrafiła skanalizować zwykłe marzenie ludzi o własnym domku z ogródkiem :(
Właśnie zamierzałem zając się zdewastowanymi ogródkami działkowymi w Bielawie. Sam mam działkę od "początku" i bardzo mi to odpowiada. Nie bardzo rozumiem zwrot "skanalizowanie zwykłych marzeń ludzi o domku z ogródkiem". Myślałem, że działki ciszą się ogólnie uznaniem.
UsuńWyjaśnię.Imponujący nakład pracy i inwencji włożony działkę.Altanki wybudowane jak pałace, które ogranicza jedynie prawo budowlane. A potem np. utrata sił lub inne okoliczności i na działkach buszują dziki.Gdyby to była część siedliska mógłby uprawiać działkę nawet staruszek a gdyby odszedł to taka działka stała by się masą spadkową jego rodziny i nadal upiększała miasto, jak to bywa w dzielnicach willowych Anglii,Włoch i innych krajach.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, spotkałem takie działki w zeszłym roku pod Warszawą za Miłosną. Tam faktycznie ludzie mieszkają, garażują samochody, robią jakieś interesy. Cena działki w granicach 30 tys.zł. U nas w Bielawie tego nie spotkałem.
UsuńOK
OdpowiedzUsuńTA
Polecam spacer po niegdyś działkach za AC Rico.
OdpowiedzUsuń