W styczniu 2015 roku napisałem
artykuł pt. „prośba do Radnych”. To było na początku kadencji samorządu, kiedy
to nowi radni cieszyli się, że do rady weszli i będą mogli coś dla Bielawy
zrobić, a wielokadencyjni radni cieszyli się, że udało im się, mimo wszystko,
kolejny raz do Rady załapać i znów sobie posiedzą za niezłą kasę i coś tam dla
Bielawy może uda im się zrobić. Piszę „mimo wszystko”, bo część z tych
niezniszczalnych, niezatapialnych, została „utopionych”, lub nie stanęła do
rywalizacji.
Artykuł nie znalazł uznania wśród
czytelników, a zwłaszcza komentatorów, no i reakcji wymienionych radnych nie
było. Widocznie dalej liczą, że są niezastąpieni i niezniszczalni. Na pewno mocniej
wrócimy do tego tematu w 2018 roku, ale już teraz swoją prośbę ponawiam i
proponuję, aby wymienieni wtedy radni poważniej pomyśleli o odejściu na radną emeryturę,
aby, mimo swoiście rozumianej demokracji, dali szansę innym i przez to dali
szansę Bielawie.
A ci radni to:
Władysław Kroczak
Leszek Stróżyk
Adam Pajda
Zbigniew Dragan
Tomasz Wojciechowski
Jarosław Florczak
Marek Pyziak
Wracam
do tematu, mimo niepochlebnych opinii pod artykułem, ponieważ sprawa kadencyjności
w jednostkach samorządowych pojawiła się i być może podnosząc już wtedy ten
problem, jakbym to przewidział. Co prawda nie mówi się jednoznacznie o kadencyjności
radnych, tylko burmistrzów, wójtów i prezydentów miast, ale głosy odnośnie
radnych też się pojawiły. Dlatego myślę, że tym razem może nie zostanę aż tak
bardzo okrzyczany, jak dwa lata temu.
Zdaję
sobie sprawę, że niektórzy są nie do ruszenia, jak Władek Kroczak. Z takim
poparciem wśród swojego oddanego ludu, z błogosławieństwem proboszcza Begierskiego
i zasługami w minionym okresie, praktycznie pan Kroczak sam decyduje, czy
radnym ma być, czy nie, podobnie jak to było z Honorowym Obywatelem Miasta, czy
wyborem jednego czy drugiego Przewodniczącego Rady Miejskiej obecnej kadencji. To
pan Kroczak o tym zdecydował i to pan Kroczak w Bielawie rządzi i Bielawą
trzęsie. I już nawet teraz apeluję do ewentualnych konkurentów, nie stawajcie w
szranki z Kroczakiem, bo przegracie i szkoda pieniędzy i zapału na kampanię wyborczą.
Szkoda zachodu i stresu po przegranej. I nawet nie chodźcie w jego okręgu na
wybory. Szkoda nafty. To jest zabrana demokracja.
Podobnie
jest z panem Draganem, choć honoru zapewne więcej. Pan Dragan zasiada w Radzie po
transformacji ustrojowej przez wszystkie kadencje, a i przed transformacją też
w Radzie bywał. Oczywiście, przeanalizujemy to wszystko już w przyszłym roku,
ale byłoby dobrze, aby na swoje miejsce Przewodniczącego Rady, na wszelki
wypadek, przygotował następcę. Może pan Dragan
okaże się bardziej honorowym niż Honorowy Obywatel Bielawy Władysław Kroczak.
Oczywiście
zajmiemy się bardziej szczegółowo innymi radnymi też. O radnym Jarosławie Florczaku
już też napisałem i dalej napiszę, oczywiście o tym, co negatywne, bo co
pozytywne, to niech sam się chwali, jeśli będzie startował na radnego. Dobrze
byłoby jednak oddzielić to, co zrobił dla Bielawy jako pracownik MOKiSu, od
tego, co zrobił jako radny przez dwanaście lat i może to co zrobił, to już faktycznie
wystarczy.
A
tych ambitnych ludzi, którzy zamierzają wystartować do Rady Miejskiej Bielawy
VIII kadencji, już teraz zachęcam, aby zaczęli się ujawniać i prezentować. Może
nawet da się coś wspólnie dobrego zrobić dla naszego miasta, jak chociażby podjęta
inicjatywa likwidacji Straży Miejskiej.
Bardzo chętnie przywitałbym kadencyjność posłów i senatorów. Jak wszyscy to wszyscy.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, jeżeli konstytucja faktycznie gwarantuje trójpodział władzy i ich prawa, to jeśli sejm ma wybierać połowę władz sądownictwa, to w zamian władze sądownictwa niech wybiorą połowę sejmu. Teraz lepiej widać głupotę rządzących?
Już wspierasz likwidację straży miejskiej to teraz czas na likwidację rady miasta. Na koniec małe słówko. NIE OBRAŻAJ WYBORCÓW ponieważ to oni wybrali tych szanowanych i znanych obywateli tego miasta na to stanowisko. A ci co chcą się usilnie dostać do rady miasta z programem mało znaczącym dla mieszkańców. Od choćby likwidacja straży nie mają szans i nigdy nie będą jej mieć. Ponieważ ten ich program to jedyny jaki mają.
OdpowiedzUsuńTo nie programy się liczą podczas wyborów samorządowych. Proszę zejść na ziemię. Kandydaci z dobrymi programami z ostatnich wyborów zostali z nimi w domu. Liczy się to, kto jest bardziej znany, kto dużo krzyczy i umie się "sprzedać". Oczywiście nie generalizuję, ale jak widzę, kto rady wszedł, a kto odpadł, to można nie obrażać wyborców, ale dziwić się z ich braku odpowiedzialności za to, co robią przy urnach wyborczych. Proszę zwrócić uwagę na lekarzy i nauczycieli i sklepikarzy. Ci są zawsze wybierani, bo są przede wszystkim znani. Programy zupełnie się nie liczą.
UsuńMa pan całkowitą rację.Programy nie decydują o wyborze do rady
UsuńKto, tym z dobrym programem broni stać się znanym ? Co to znaczy dobry program ? Dobry dla kogo ? Dla jednych likwidacja SM jest dobra, dla innych zła. Dobry program, to raczej subiektywne określenie. Tak jak apeluje Pan o niekandydowanie owych radnych, tak inni mogą apelować o niekandydowanie wieloletnich posłów do sejmu, w tym np. Prezesa. I co by Pan wtedy napisał ? Po prostu, słabi kandydaci nigdy nie pokonają tych zasiedziałych w radzie czy sejmie. Im słabsza opozycja, tym silniejsza władza. Likwidacja straży miejskiej, pomysł moim zdaniem dobry, ale polityczny i nic tego nie zmieni -żadne tłumaczenia. Składający projekt likwidacji - Pan Mariusz G. i Piotr K. startowali bez powodzenia do rady. Pan Mariusz nawet z tego samego KWW co wymienieni niektórzy radni - KWW PFS Forum. Pan Mariusz 72 głosy (nr okręgu 5, nr listy 18), Pan Piotr 98 głosów (nr okręgu 7, nr listy 16). Tak więc zamiast prosić o niekandydowanie, należy wybrać dobrych kontrkandydatów i zacząć działać. Pan jakoś stał się "znany", a nie jest Pan lekarzem czy nauczycielem.
OdpowiedzUsuńZasadniczo z tą wypowiedzią się zgadzam. Co do wieloletnich posłów jednak, to też, ale za wyjątkiem Prezesa. Cieszę się, że Anonim rozumie potrzebę likwidacji Straży Miejskiej. To, czy podjęcie tematu przez pana Mariusza G. i pana Piotra K., jest na pewno sprawa polityczną, to nie jestem pewien. Można faktycznie i tak o sobie przypomnieć i zaistnieć. Natomiast pisanie w tekście skrótów nazwisk pana Grysia i pana Końca, uważam za jawna próbę dyskredytacji i odniesienie do przestępców jeszcze bez wyroków. To nie było ładne, bo pan Gryś i pan Koniec wraz z panią Radziemską pracowali nad projektem pod swoimi pełnymi nazwiskami, nie kryjąc się z tym. Co do elit w mieście, to zupełnie się zgadzam i własnie na to staram się zwrócić uwagę nie tylko tym artykułem. Już trzeba się ujawniać i pokazywać, aby w dążeniu do samorządu znów nie postawiono, jak to było w niektórych okręgach, na kandydatów, delikatnie mówiąc niepoważnych, co potem swoja postawa potwierdzili.
UsuńTak ze skrótami faktycznie i przyznaję celowo, tak napisał. Jednak nie dlatego by ich z oskarżonymi porównywać. Chciałem tych, co niewiedzą kto stoi za projektem uchwały o likwidacji do myślenia zmusić. Tak też chciałbym te wątek pozostawić, a jak Pan Gryś i Koniec poczuli się urażeni, to przepraszam. Jednak, żeby zmienić radnych (wieloletnich), to trzeba mocnych kontrkandydatów, ale nie w "gębie" :). Jak są słabi kandydaci, to później jest wynik wyborczy lipny. Tylko ci kandydaci co się niedostali mocno krzyczą i najbardziej zawiedzeni są. Zamiast biadolić, powinni wyciągnąć wnioski i pracować przez 4 lata na zaufanie w następnych wyborach. Najczęściej biadolą przez 3,5 roku po kątach, a tuż przed wyborami wyskakują jak filip z konopi. Bielawa, to ciekawe miasto, bo już wielu drepcze w kolejce po dietki, a niektórym nawet stołek burmistrza się marzy. Jednak powinni patrzeć realnie, a nie emocjonalnie. Niezależnie od sympatii i tak na razie teoretycznie zmierzą się obecny burmistrz i były wiceburmistrz. Reszta co drepcze, to niech zejdzie z chmur na glebę.
UsuńNo i tym razem zgadzamy się zupełnie. No, może prawie, co do tych kandydatów do fotela burmistrza. Nie byłoby jednak taktownym, aby przedstawiać kogoś, kto jeszcze się nie wychylił. Co do ciężkiej, czteroletniej pracy, to przyznaję się, że ja pracuję.
UsuńTą pracę widać, chociaż niektórym przez gardło nie przejdzie, że tu zawitali, by chociaż z ciekawości zobaczyć, co tam Pan wysmarował. W necie, a zwłaszcza na blogu google nikt nie jest anonimowy, bez względu jakiego niku użyje. Ale to Pan wie, jako administrator swojego blogu.
UsuńManiera. Jak mi się zdaje od czasów komuny wywodzi się maniera przypisywania znaczenia pejoratywnego określeniu "polityczny". Wywodzi się z wmówienia opinii publicznej dwupolówki podziału władzy. Jest władza, która ma monopol na rządzenie i wiedzie społeczeństwo do szczęśliwości komunistycznego raju i jest opozycja która ma niecne cele w tym przejęcia władzy.Te niecne cele prawowita władza demaskuje pod pojęciem "polityki" Jak widać jest to schemat b. trwały któremu wciąż ulegają ludzie i nawet p.Bolesławowi on się udzielił. W swoim czasie przekonywałem p. Dżwiniela i jego zwolenników że "polityka jest roztropną troską o dobro wspólne" a reszta to politykierstwo zrównane z zabawą w piaskownicy i sypaniem piaskiem po oczach. Zatem kto wybiera się do organów przedstawicielskich i boi się uprawiać politykę, nie wie co czyni...
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Manierą. Ta "roztropna troska", to po prostu służba w oparciu o politykę. Teraz, podobnie jak i onegdaj, trzeba koniecznie w polityce polaryzacji, bo inaczej jest ona po prostu niewiarygodna i nieciekawa. Jak to byłoby, gdyby władza i opozycja dogadały się. Nie, to nie do pomyślenia. My bardzo lubimy uprawiać politykę z pozycji siły, lub z pozycji dążenia do siły (władzy). I jak tu nie ulegać trendom, co sam Anonim i u mnie zauważa? Jest dość znamiennym oczekiwanie na krytykowanie władzy. Ja poprzednią władzę w Bielawie bardzo krytykowałem (jak teraz czytam te teksty, to aż się boję)i zaraz po wyborze nowych władz, jeszcze przed zaprzysiężeniem burmistrza Piotra Łyżwy, już wyrażano oczekiwanie i ponaglano, dlaczego ja jeszcze nie krytykuję nowej władzy. To takie oczekiwanie, że przecież musi się coś dziać.
OdpowiedzUsuń