Dzisiaj
w naszym kościele byliśmy uczestnikami wyjątkowego wydarzenia, a bliżej – wyjątkowego
nabożeństwa. Akatyst ku czci Bogurodzicy, bo taka jest pełna nazwa tego hymnu,
jest w naszym, polskim Kościele znany od niedawna, co pokazane jest poniżej w
linku z Wikipedii. Kilka lat temu słyszałem coś o Akatyście i nawet wiedziałem,
o co chodzi, ale dopiero dzisiaj w pełni w takim nabożeństwie uczestniczyłem.
Akatyst ku czci
Bogurodzicy – gr. Ακάθιστος
Ὕμνος (transliteracja: Akáthistos Hýmnos) – klasyczny akatyst (hymn liturgiczny), najbardziej
znany z tego gatunku, wzorcowy do tego stopnia, że nawet określany po prostu
jako "Akatyst". Jako "akatyst" określa się również
nabożeństwo ku czci Matki Boskiej,
którego zasadniczą częścią jest ten hymn.
Akatyst ku czci
Bogurodzicy pochodzi najprawdopodobniej z V-VI wieku. Jego autorstwo jest
niepewne: ostatnio najczęściej bywa przypisywany świętemu Romanowi Pieśniarzowi (Roman Melodos)[1], wcześniej przeważał pogląd o jego
pochodzeniu od patriarchy
Konstantynopola Sergiusza,
albo od diakona Jerzego Pizydesa – zakrystiana w katedrze Hagia Sofia. Na pewno wiadomo, że był
uroczyście śpiewany w podzięce za uratowanie Konstantynopola podczas oblężenia awarskiego w 626.
Inni podają, że wykonano go dopiero w podziękowaniu za ocalenie stolicy nad Bosforem
od oblężeń arabskich za Konstantyna IV w 677 i Leona III w 718.
Około VIII wieku, dzięki
kontaktom Wenecjan ze Wschodem, Akatyst został przeniesiony także na Zachód do
Włoch. W Wenecji został przetłumaczony na łacinę,
stając się inspiracją pobożności maryjnej średniowiecza. Został następnie przetłumaczony
na wiele innych języków, w wyniku czego wywarł ogromny wpływ na poezję maryjną
całego Kościoła. Polski przekład Akatystu został dokonany w 1965 przez jezuitę Mieczysława Bednarza.
Zasadniczym tematem
Akatystu jest udział Matki Boskiej w ziemskim życiu Chrystusa i w Jego kościele. Przeplatają
się w nim teksty odnoszące się do Matki Boskiej i Jezusa. Pierwsza połowa
Akatystu dotyczy narodzenia Chrystusa oraz zdarzeń z nim związanych i je
poprzedzających. Druga połowa ma za przedmiot nadprzyrodzone skutki przyjścia Zbawiciela
na ziemię.
Akatyst składa się z
24 strof, które w greckim oryginale zaczynają się od kolejnych liter greckiego
alfabetu. Strofy te to na przemian kondakiony (krótkie) i ikosy (dłuższe). Każdy kondakion kończy
się refrenem "alleluja", a ikos –
inkantacją "Witaj, Oblubienico dziewicza". Jak każdy akatyst, ten
również jest śpiewany i słuchany na stojąco. Ikosy są recytowane, a kondakiony
śpiewa chór cerkiewny. Pełna celebracja Akatystu trwa kilka godzin, ponieważ
bywa przeplatany innymi hymnami i psalmami, podczas których wolno siedzieć. Akatyst
jest celebrowany w czterech częściach przez cztery pierwsze piątki wielkiego postu. W piąty piątek odśpiewywany
jest cały hymn. Ceremonia odbywa się przed ikoną Matki
Boskiej, pośrodku cerkwi. Podczas recytacji pierwszego kondakionu kapłan i
diakon w procesji opuszczają ołtarz przez Wrota Królewskie (Carskie Wrota),
które pozostają otwarte przez cały czas ceremonii.
W niedzielnych
ogłoszeniach parafialnych było powiedziane, że również w zeszłym roku, właśnie
w wigilię święta Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, które
obchodzimy 8 grudnia, Akatyst był w naszym kościele śpiewany. Chciałem przeżyć
tę modlitwę i poszedłem dziś do naszego parafialnego kościoła na godzinę 19:00.
To
inne nabożeństwo od tych, które w ciągu roku są celebrowane. Było uroczyście
przy wystawionej na ołtarzu ikonie Matki Bożej Częstochowskiej. Ksiądz kantor śpiewał
kondakiony, a chór BMV śpiewał tzw. ikosy. Ikosy również śpiewali wierni i
celebransi, bo była taka możliwość ze względu na udostępnienie tekstu. No i
faktycznie całą uroczystość celebrowaliśmy na stojąco, a była to pełna godzina.
Zachęcam
do zapoznania się z tym hymnem, których wersji jest sporo w Internecie. Ja
wcześniej odsłuchałem nawet część w języku cerkiewnym.
Modliliśmy się
Akatystem na chwałę Matki Bożej i zapewne nikt ze zgromadzonych nie liczył na
pochwały i podziękowania za to, że przyszliśmy i modliliśmy się. Nie wyobrażam
sobie również, aby pięknie śpiewający chór pod dyrekcją i przewodnictwem pani
Ani Kupiec, oczekiwał na pochwały i podziękowania. W moim mniemaniu również
byłoby nieporozumieniem, aby za uczestnictwo w tej podniosłej modlitwie na podziękowania liczyli księża wikariusze. A jednak,
zgodnie z zasadą jaka istnieje w naszej parafii, że ostatnie słowo należy do
proboszcza, takie podziękowania po błogosławieństwie i słowach: „- Idźcie w
pokoju Chrystusa”, były. Całkiem niepotrzebnie, bo (przynajmniej ja),
zostaliśmy wyrwani z podniosłego, modlitewnego nastroju, aby wysłuchać
podziękowań i przypomnienia ogłoszeń parafialnych. Na szczęście tym razem nie
było antygrypiny, mimo, że było zimno w kościele.
Bardzo
zapraszam na Akatyst za rok (mam nadzieję, że będzie), a jutro na Godzinę Łaski
dla świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.