13 grudnia 2015

Witold Jarkowski

         
        To historia, jedna z tych, których doświadczyłem w trakcie prowadzenia bloga. I proszę uwierzyć, że takie doświadczenie jest bardzo ciekawe. I choć naprawdę przelotne i ulotne, pozostawia jednak jakiś ślad w pamięci, do którego chętnie się wraca.
            Artykuł pod tytułem „Jak podbiliśmy Rosję”, napisany w marcu tego roku, ciągle jest czytany. Mam możliwość obserwowania tego zainteresowania w informacjach, jakie operator bloga udostępnia. Nie wiem, czy to ci sami Czytelnicy powracają do tego artykułu, czy może są nowi, ale jest on czytany prawie co dzień.



Nie było przypadkiem, że w artykule napisałem:

„Autor przytacza bardzo wielu wielkich Polaków, tych prawdziwych i tych zrusyfikowanych: naukowców, podróżników, aktorów, polityków a w szczególności wojskowych na wysokich, generalskich stanowiskach i czasami nawet wyżej. Nie podaje jednak znamienitej postaci Witolda Jarkowskiego (1875 – 1918), inżyniera aeronauty, pioniera lotnictwa. Zauważył go Stefan Żeromski w „Przedwiośniu” pisząc o nim:

Witold Jarkowski, genialny wynalazca, świetny teoretyk awiatyki, profesor, najcudniejsza dusza człowiecza, ozdoba rodu ludzkiego, jako dziesiąty w szeregu, stawiony pod ścianą bez żadnej winy, podle kulami zabity.”

Jakież było moje zdziwienie, gdy w komentarzach wypowiedział się sam autor książki pan Mariusz Świder. Jakoś ten link odnalazł w Internecie. Na szczęście niczego strasznego na niego nie napisałem. Autor książki odniósł się natomiast do postaci Witolda Jarkowskiego.
Dlaczego ja wspomniałem Witolda Jarkowskiego? A to z tego powodu, że mam o nim dość dokładne opracowanie w formie książki, której okładkę załączyłem na zdjęciu. Nie pisałem o tym w komentarzach i nie wiedziała o tym jeszcze wtedy pani, która zainteresowała się artykułem na blogu przedstawiając się jako prawnuczka inż. Witolda Jarkowskiego w październiku tego roku.
Można sobie tylko wyobrazić, co przeżyłem, gdy przeczytałem ten wpis. Zaraz, oczywiście nawiązałem z tą panią kontakt i wytłumaczyłem się z zainteresowania jej pradziadkiem. Załączam korespondencję, na co mi pani Zofia zezwoliła pośrednio, aby zainteresować również innych osobą jej pradziadka:

Szanowny Panie,

wczoraj, przeglądając rozmaite strony internetowe przypadkiem trafiłam na Pańskiego bloga, który szalenie mnie zaciekawił, jako że interesuję się tematyką historyczną, społeczną i narodową. Przede wszystkim jednak było dla mnie miłym zaskoczeniem znalezienie na Pana blogu wzmianki o moim pradziadku Witoldzie Jarkowskim, który - wbrew temu, co podają niektóre źródła, był Polakiem i dbał o zachowanie przez rodzinę tożsamości narodowej.
Moja rodzina (a zwłaszcza mój ojciec, będący wnukiem Witolda Jarkowskiego i noszący po nim imię Witold) jest w posiadaniu wielu pamiątek po nim i jego ojcu Janie.
Czy mogę zapytać Pana, jak to się stało, że znana jest Panu ta postać? Czy może jest Pan w jakiś sposób spokrewniony z Witoldem Jarkowskim? Z pewnością w Europie żyją jego krewni (np. w Paryżu i Estonii), bo miał dwóch braci, którzy mieszkali zagranicą i tam założyli rodziny.
Będę wdzięczna za jakiekolwiek informacje o Witoldzie Jarkowskim, jeśli takowe Pan posiada.

Łączę wyrazy szacunku,
Zofia (…)


Szanowna Pani!
Dziękuję za kontakt i dobre słowa o moim blogu, choć to tylko jakieś tam pisanie "bez ładu i składu". Już na wstępie informuję, że rodziną nie jesteśmy. Moje zainteresowanie Witoldem Jarkowskim ma ciekawe przesłanki, o czym Szanownej Pani napiszę wkrótce w obszerniejszym "wypracowaniu". Jednocześnie już pytam, czy będzie można w jakiejś przyszłości poruszyć temat Witolda Jarkowskiego na moim blogu w kontekście ciekawego spotkania, jakie Szanowna Pani mi zafundowała. 
Pozdrawiam Panią i Gdańsk, który poprzez rodzinę moją w nim zamieszkującą jest mi szczególnie bliski. A i bywałem tam swego czasu.
                                                                                                    Bolesław Stawicki.


Dzień dobry,

dziękuję Panu bardzo za odpowiedź. Nie ukrywam, że intryguje mnie, jakież to "ciekawe przesłanki" powodują, iż interesuje Pana osoba mojego pradziadka.
Myślę, że był on postacią bardzo interesującą i zasłużoną dla rozwoju lotnictwa, więc warto popularyzować wiedzę o Nim. Jeśli zechce Pan poświęcić Mu nieco uwagi na swoim blogu, to będzie mi niezmiernie miło. Zwłaszcza, że Pana blog wcale nie jest - wbrew temu, co Pan napisał - "pisaniem bez ładu i składu", ale bardzo ciekawym źródłem wiedzy, a zarazem forum wymiany myśli.
Aktualnie wyjeżdżam zagranicę na krótki urlop, ale jak tylko wrócę to pozwolę sobie do Pana napisać.

Pozdrawiam,
Zofia (…)


Szanowna Pani!

Przesyłam obiecany tekst dotyczący „spotkania” z Pani pradziadkiem Witoldem Jarkowskim.
Właśnie w związku z moim pisaniem w Internecie doświadczam czasami ciekawych „spotkań”. Nie będę tego tematu jednak rozwijał, bo przewija się on w tekstach.
Z Witoldem Jarkowskim „spotkałem” się w dość nieoczekiwanych okolicznościach w 2009 roku u znajomych w jednej z dolnośląskich wiosek. Wśród znaczącej ilości książek przygotowanych do spalenia, jako podpałka, widziałem ciekawe pozycje. Już sam fakt palenia książek wzbudził we mnie niemiłe skojarzenia z czasów okupacji, kiedy to palono je na stosach. Zapytałem gospodarza, czy mogę sobie wybrać kilka książek. Ochoczo się zgodził, bo przecież makulatura towarem deficytowym nie jest. Wśród kilku pozycji, które wybrałem, była książka o Witoldzie Jarkowskim – nowa, jeszcze nawet nie otwierana, co da się poznać po zagięciu okładki. Wziąłem ją tylko dlatego, przyznaję, że była nowa i ładnie się prezentowała. W domu zaksięgowałem ją do rodzinnych zbiorów i odstawiłem na półkę biblioteki po wcześniejszym przekartkowaniu. Jakaś książka naukowa o Polaku, który był zainteresowany lotnictwem w carskiej Rosji – tak oceniłem.
Dopiero w 2010 roku zetknąłem się z komputerem. Uczyłem się obsługi i miałem dostęp do Internetu. Dla starszego człowieka nie było to proste, ale ciekawe. Już w 2012 roku prowadziłem stronę internetową grupy rowerowej przy naszej parafii, a potem przy pomocy syna zacząłem prowadzić tego bloga, co dawało mi nawet jakieś poczucie wartości.
W marcu 2014 r. znajomy z nieukrywanym zaangażowaniem zaproponował mi przeczytanie cienkiej książki autorstwa Mariusza Świdra „Jak podbiliśmy Rosję”. Po jej przeczytaniu skomentowałem ją na blogu i wtedy odezwał się autor książki, z czym Pani zapewne już się zapoznała.
 Przypomniałem sobie wtedy o wspomnianej książce i sięgnąłem po nią, wypominając autorowi Mariuszowi Świdrowi, że tak znamienitą postać ominął w swoim opracowaniu. Wtedy dopiero niejako poczułem się zobowiązany, aby książkę o Witoldzie Jarkowskim dokładnie przeczytać, bo może pan Świder będzie chciał mnie „przeegzaminować”.
            Zaintrygowało mnie już samo motto do książki wybrane przez autorów z „Przedwiośnia” Stefana Żeromskiego. Jak na przygodę, było to już bardzo wiele. Zbiegiem okoliczności w tym okresie sięgnąłem do lektury z dawnych lat i nawet obejrzałem film „Przedwiośnie”, który się pojawił. Świetna konfrontacja z tekstem. Coś niesamowitego.
            Odnalazłem cytat w tekście „Przedwiośnia”, co też było bardzo „podniecające”. Jest on w trzeciej części – Wiatr od wschodu – w końcówce podrozdziału zaczynającego się zdaniem: „Trzeba jednak było iść na robotę, do Gajowca. …

            - Ty przecie znasz Moskwę. Ja cię zapytam, czy tam tak jak u nas karzą takich, co zdradzają, co się buntują przeciwko obowiązującemu prawu? Jeden ci fakt wymienię: wzięty na zakładnika – dobre prawo! – Witold Jarkowski, genialny wynalazca, świetny teoretyk awiatyki, profesor, najcudowniejsza dusza człowiecza, ozdoba rodu ludzkiego, jako dziesiąty w szeregu, stawiony pod ścianą bez żadnej winy, podle kulami zabity.

            Fragment ten może świadczyć o tym, że Żeromski Witolda Jarkowskiego znał, lub może się nim tylko interesował. Szczegół - „dziesiąty w szeregu” - może sugerować, że Żeromski znał szczegóły tej bolszewickiej zbrodni.
            Książkę o Witoldzie Jarkowskim - „Witold Jarkowski – inżynier aeronauta – pionier lotnictwa” przeczytałem z zainteresowaniem, choć jest to pozycja naukowo – techniczna. Myślę, że jest ona dopracowana perfekcyjnie i do końca z załączoną wyczerpującą ilością przypisów i źródeł opracowania. Z pozycji tej wyłania się postać znakomitego inżyniera otwartego i odważnego na sprawy zaczynającego się lotnictwa w świecie. W Witoldzie Jarkowskim poznałem prawego człowieka i świetnego organizatora.
            Cóż mogę Szanownej Pani ofiarować?
            Wdzięczność, że zechciała Pani do mnie napisać.
            Mogę również ofiarować Pani tę książkę o Pani pradziadku, jeśli Pani jej nie ma i ma trudności z nabyciem, i przesłać pod wskazany adres.
            Myślę również, że internetowe spotkanie z Panią i Pani pradziadkiem Witoldem zaowocuje artykułem na moim blogu, jako ciekawa przygoda.
           
Serdecznie pozdrawiam.
                                                                                                   mgr inż. Bolesław Stawicki.


Szanowny Panie,

Bardzo dziękuję za tak miłą i interesującą wiadomość. Przyznam szczerze, że wizja palenia książek jest dla mnie nie do zaakceptowania. Pochodzę z rodziny, w której książki otaczało się niemal kultem i - poza komunistycznymi kłamliwymi „dziełami”, absolutnie nie paliło. Jeśli chodzi o tę konkretną książkę, to byłoby mi bardzo przykro, gdyby została spalona, nie tylko dlatego, że dotyczy mojej rodziny, ale także dlatego, że wiem, ile wysiłku w jej napisanie włożył autor. Ta książka (mam ją w domu) to zwieńczenie wielu lat jego pracy i poszukiwań. Zanim książka powstała pan Januszewski kontaktował się m.in. z moim Tatą i był u nas w domu (było to w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych). Miałam wtedy ok. 10 lat i zapamiętałam porozkładane po całym domu dokumenty i zdjęcia.
Z tego, co wiem, to Stefan Żeromski i Witold Jarkowski dobrze się znali - stąd też przywołanie postaci Witolda Jarkowskiego w książce nie jest tylko przejawem zainteresowania ciekawą postacią polskiej nauki. Nie wiem, czy w tle tej znajomości nie pojawiła się przypadkiem jakaś romantyczna historia miłosna - zauroczenia Żeromskiego jakąś kobietą z rodziny Jarkowskich, kuzynką? Więcej na ten temat wie mój Tata - zapytam.
Przywołany przez Pana cytat z „Przedwiośnia” widnieje na grobie moich Dziadków od strony Taty, w którym pochowana jest także Prababcia - żona Witolda Jarkowskiego - Wanda. Jest tam „symboliczny” grób Witolda Jarkowskiego, którego miejsce pochówku nie jest znane.  
Książkę pana Januszewskiego oceniam jako bardzo ciekawą - zwłaszcza fragmenty dotyczące spraw rodzinnych i społecznych, bo kwestie techniczne są dla mnie niestety nazbyt zawiłe i mało zrozumiałe. Uzdolnień technicznych po przodkach raczej nie odziedziczyłam, odziedziczył je mój Tata i jego brat - obaj skończyli Politechnikę.
Mimo wielu lat zbierania materiałów do książki, autor niestety nie ustrzegł się błędów - dotyczą one koligacji rodzinnych i są łatwe do wychwycenia nawet dla czytelnika spoza rodziny. I tak na przykład, z drzewa genealogicznego zawartego w książce, dowiadujemy się, że troje wnuków Witolda Jarkowskiego, to Witold (mój ojciec), Stefan i Anna. Tymczasem w przypisach na końcu książki, jest mowa o tym, że siostrą mojego Taty jest Maria (…). Jest ona Taty kuzynką. Takich błędów jest w książce więcej i nawet ostatnio rozmawiałam o tym z Tatą, który wspominał, że rysował dla pana Januszewskiego drzewo genealogiczne. Być może zaginęło w toku prac i pan Januszewski odtwarzał je z pamięci? Tego nie wiem.
Dziękuję Panu z całego serca za ocalenie tej książki! To ocalenie pamięci o niezwykłym Człowieku, o którym i tak mało kto słyszał. Wiem, że wydanie tej książki nie miało komercyjnego charakteru i wznowień pewnie nie będzie…

Serdecznie pozdrawiam,
Zofia (…)


 Szanowna pani Zofio:

I ja serdecznie Pani dziękuję, że dzięki Pani w jakiś sposób zostałem tą historią Pani pradziadka omotany. Już wcześniej wyraziła Pani zgodę, na napisanie przeze mnie art. na moim blogu dotyczącego tego intrygującego "spotkania" i takowy zapewne ukarze się, gdy będę miał trochę spokoju, żeby ładnie to tym napisać. Uprzedzam :-), że w dobrej wierze wykorzystam Pani korespondencję, zachowując oczywiście anonimowość. Powiadomię Panią o tym. (…)
Jeszcze raz dziękuję Szanownej Pani za ciekawe "spotkanie" i serdecznie pozdrawiam.

                                                                                                         Bolesław Stawicki.


https://ssl.gstatic.com/ui/v1/icons/mail/images/cleardot.gif



4 komentarze:

  1. Witam ! Na tym blogu jestem po raz pierwszy,przyznam,że bardzo mnie zaciekawił.To bardZo ciekawa historia.

    Barbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja witam i czekam na spostrzeżenia i uwagi. Pozdrawiam Panią Barbarę.

      Usuń
  2. Nie na temat.
    Dla tych którzy poczuli się Polakami"drugiego sortu"i się oburzyli.
    Przeczytaj,obejrzyj film i zobacz jak się manipuluje słowami J.Kaczyńskiego.A najwięcej krzyku robią ci co rozmowy nie słuchali.
    Prezes musi ważyć każde słowo,bo słupki poparcia polecą.
    jasonhunt.pl/najgorszy-sort-polakow-o-co-w-tym-chdzi/

    Przed 25 października 2015 r.?:
    "Przez 8 lat był raj.Z inwestycji i prywatyzacji brano 10-20%.Wymiana PKW namieszała,a KKW patrzyła na ręce.Podstawili tylko 15% głosów i nie utrzymano Bronka.Ich sondaże dawały 60% PiS,6% PO,1% PSL i 25% Kukiza.
    Było źle i zmieniono ustawę o TS o odwołanie Prezydenta i podstawiono
    5 sędziów TK.Pokazywano sondaże,że PiS i PO mają podobne wyniki by uwiarygodnić końcowe."(fragment komentarza z netu)
    Henryk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. www.youtube.com/watch?v=dZrmS6pJFAs

      O kolumbijski skarb z odnalezionego wraku upomnieli się Amerykanie
      i Hiszpania.A Inkowie cisza?
      Henryk

      Usuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.