Zastanawiam się czy pisanie i
pokazywanie nieporządku, jest pogwałceniem „prawa do prywatności, dobrego
imienia i czci”.
Zastanawiam się, czy w związku z moim
oddaniem dla Bielawy nie otrzymam kiedyś od przewrażliwionych ludzi wezwania do
sądu jako oskarżony, a na początek pisma przedprocesowego - „Wezwania do
zaprzestania naruszeń dóbr osobistych”. Nawet takie proste pisanie jak moje,
jak się okazuje, może przysporzyć kłopotów i nie tylko mi.
Nie znam się tak dalece na prawie,
aby przeciw temu prawu nie zgrzeszyć. Jeżeli zgrzeszę, przepraszam i wycofuję
to, co jest powodem grzechu. Było tak już wielokrotnie, choć nie było w takim
działaniu z mojej strony świadomego „bezprawia i złośliwości”. Napisane teksty
wielokrotnie czytam, aby kogoś nie urazić. Mimo to i tak zdaję sobie sprawę, że
popełniam błędy. Ale ciągle się uczę, na swoich błędach również. Na pewno już
nie pokażę samochodu z numerami tablic rejestracyjnych, a to, co się wydarzyło
było dla mnie niezrozumiałym przypadkiem. Nie będę pokazywał ludzi, choć nie
pokazywałem twarzy, chyba, że było to w miejscu publicznym i na publicznym zgromadzeniu.
Zdaję sobie sprawę, że reportaże
mogą stracić na znaczeniu, ale trzeba się pilnować, bo ręka sprawiedliwości cały
czas jest podniesiona z mieczem w dłoni, aby tych, którzy „łamią prawo i zasady
współżycia społecznego”, narazić na odpowiedzialność prawną.
Dobrze byłoby, mając na uwadze
właśnie „zasady współżycia społecznego w związku ze szkalującymi i znieważającymi
wpisami zamieszczanymi na moim blogu”, aby zwrócić najpierw uwagę, jak to
zrobiła ostatnio jedna pani, na co natychmiast zareagowałem, a nie straszyć sądem.
I zapewniam, że nie brakuje mi dobrej woli do zaprzestania dokonywania naruszeń
wszelakich dóbr osobistych w tym naruszeń nawet wyimaginowanych. Proszę tylko
dać mi szansę, zwłaszcza w ogłoszonym przez papieża Franciszka Roku
Miłosierdzia.
Często teraz przejeżdżam na rowerze przy dolnej Kaplicy Sióstr Augustianek, która jest tymczasowym kościołem parafii Miłosierdzia Bożego, która to parafia przy ul. Ks. Romana Biskupa w Bielawie buduje kościół. Cieszy oczy odnowiony krzyż, o którym już dwukrotnie na blogu pisałem. Ale cieszy też marmurowa tablica, przeznaczona do przyklejania klepsydr. W tym, że zawsze na tej tablicy jest porządek, upatruję też szacunek dla zmarłych i rodzin zmarłych. Taką tablicę łatwo jest oczyścić z pozostałości kleju.
A jak jest przy moim parafialnym
kościele? Załączyłem zdjęcie i wcale nie ze złośliwości, jak to by ktoś może powiedział, ale żeby zwrócić uwagę na to, że jednak może być
inaczej. Nie piszę, kto za te tablice odpowiada, choć zdaję sobie sprawę, że zasygnalizowanie
o tym, w związku z bliskością kościoła, może być przez kogoś potraktowane nawet
jako obraza uczuć religijnych.
Proponuję, aby w budżecie na 2016
rok jednak przewidzieć ten skromny fundusz na wymianę tablic, na chociażby
takie, jak przy tymczasowym kościele p. w. Miłosierdzia Bożego w Bielawie.
Dlaczego ma o to zadbać miasto skoro to parafia za to odpowiada?
OdpowiedzUsuńJa nie napisałem, czyj to teren i kto za to odpowiada. miałem na uwadze budżet ogólnie, bez wskazania czyj to ma być budżet. Parafie też mają swoje budżety: dochody i przychody. Jeśli tablice są parafii, to niech to będzie i z budżetu parafii. A może to są tablice zakładu pogrzebowego? Myślę, że to się wyjaśni.
UsuńMam 23 lata, myślę że te tablice mają więcej...
OdpowiedzUsuńCzytam Pańskiego bloga od dawna i chociaż nie zawsze zgadzam się z tym co Pan pisze, to przyznaję-nie znalazłem niczego czym ktokolwiek prawy mógłby poczuć się urażony. W myśl powiedzenia "uderz w stół a nożyce się odezwą" jakieś "nożyce" zawsze się znajdą.
OdpowiedzUsuńJeśli znalazł by się bloger o tak wyostrzonym spojrzeniu na nasze miasto to Bielawa była by "Miastem Wzorcowym dla Dolnego Śląska"Panie Bolku tak dalej.
OdpowiedzUsuń