1 listopada 2019

1 Listopada


Wobec dzisiejszego Dnia Wszystkich Świętych stoję jakiś bezradny i zagubiony. I chociaż to święto radosne, bo przecież świętość jest radością, to jednak w naszej tradycji, sprowadzone do Dnia Wszystkich Zmarłych, jest kojarzone z tą smutną rzeczywistością odejścia z tego świata. To dzisiaj wyruszy po południu jak każdego roku z naszego kościoła parafialnego procesja na cmentarz i będziemy rozpatrywać tajemnice różańca odnosząc je do pamięci o zmarłych. Potem na cmentarzu msza św., jedyna taka w roku.

            I jakby Dzień Zaduszny, dzień za dusze zmarłych, dzień dla dusz zmarłych; stracił już swoją wymowę, bo wszystko załatwione jest 1 listopada.
            Co roku pisałem w tym okresie o zaniedbanych grobach proboszczów, fundatorów i budowniczych naszego kościoła: księdza Johannesa Seidla i księdza Franza Krauzego, mając na uwadze przepych i blichtr na grobach parafialnego cmentarza. Z satysfakcją mogę poinformować, że coś się w tym temacie dzieje i może już wkrótce będę mógł pokazać na zdjęciach odrestaurowane nagrobki wspomnianych księży.
            Przez wieki i dziesięciolecia zmienia się zabudowa miasta. Nie zdajemy sobie nawet sprawy, że jeździmy i chodzimy po miejscach, w których były cmentarze. Naszych obecnych terenów dotyczy to również.  Mamy w Bielawie dwa poniemieckie cmentarze, które są ciągle wyzwaniem dla kolejnych władz miasta, które nic w tej sprawie nie poczyniły, aby te miejsca były choć miejscem pamięci. Z czasem, który mija, zbliżając każdego do cmentarza w tym sensie fizycznym, zmienia się nastawienie do minionej epoki i miejsc dawnego pochówku. Można podać wiele przykładów, choćby ten, który prezentowałem kilka lat temu na swoim blogu:  


Podobna sytuacja opisana jest w korespondencji, którą od jakieś czasu prowadzę:

„Przyznam, że kiedy wyjechałem jako dziecko z Dolnego Śląska, zamieszkaliśmy z rodzicami w niegdyś granicznej miejscowości między niemieckim Górnym Śląskiem a Polską. Ot niewielka miejscowość nad Prosną. Jest tam wzniesienie, które było przez całe moje dzieciństwo "najszybszą" górką w okolicy. To znaczy, każdej śnieżnej zimy wszystkie dzieciaki rozjeżdżały ścieżki pomiędzy drzewami na sankach i czym się tylko dało... Pośród tych drzew jak pochylone lekko klocki domina stały całe rzędy omszałych płyt. To macewy z likwidowanych grobów, stały tak przygotowane do wywózki i zapomniane... Gdzieniegdzie pod grubą warstwą liści dało się rozpoznać jamy grobowe, tu i ówdzie pojedyncze „całe" jeszcze groby. Było tam też miejsce nazywane „stołówką", jak można się domyślać, części nagrobków ustawił ktoś na kształt jadalnego stolika i taboretów, przy których zażywano popularnych jaboli... Był też Kierchów (tak tutaj nazywano tę zalesioną  górkę) popularnym miejscem wyprowadzania psów... Nie było czymś dziwnym odnalezienie tam ludzkich spróchniałych, poszarzałych lub zzieleniałych kości.....
I przez wiele lat nikogo taki stan jakby nie dziwił, nikt z tym nic nie robił, nikt nie czuł zażenowania, niestosowności... Acha... na te sanki czasem szliśmy w ramach szkolnych wycieczek, albo po listki jesienią... Ja również wówczas uznawałem, że jest to norma... Refleksje przyszły z wiekiem, wykształceniem... Dziś to miejsce sąsiaduje z powstałą później nową parafią, która zawładnęła całym otoczeniem, tworząc po sąsiedzku tzw. Kalwarię... Dziś wstęp na były Kierchów (kirkut) jest przez stosowną bramę, raczej chyba nie wyprowadza się psów i główna ścieżka nie jest już torem saneczkowym...
Od lat dziecięcych widziałem wiele cmentarzy żydowskich, ale tamten był tym pierwszym... 
Pozostawiam to bez pointy, bez komentarza...”
A co z poniemieckim cmentarzem w Bratoszowie?

Tę krótką refleksję dzisiejszego dnia zakończę okolicznościowym wierszem mojego kolegi, bielawskiego poety, Stanisława Wojnara:


Płomieniem znicza

Z gorącym znicza płomieniem, modlitwę wnoszę;
Miej w opiece te dusze – Panie – bardzo proszę!
Tyś je, do się powołał – stoją u stóp Twoich,
Mnie, po ich stracie – rana – nie chce się zagoić.

Modlić się jeno będę – bo oni – nie mogą…
Skończyli swoją podróż doczesności drogą,
Teraz przed Twym obliczem zdają sprawozdanie;
Tedy modlitwą proszę! – Bądź miłościw Panie!...

One miały swój czyściec w drodze po tej ziemi,
Odpuść im zatem winy – nie pogardzaj nimi.
Niechaj po ciężkim życiu, niebo ich przytuli,
I miłosierdzie Twoje, wiecznie będą czuli,

W swojej obronie – one – nie powiedzą słowa;
W zamian, przyjmij moje – prośba w nich się chowa
– W intencji ich wszystkich – Ciebie Boże proszę,
I modlitwę – tę prostą – jako votum wznoszę…

Wesprzyj Matko Najświętsza ich także modłami,
By oni tam, w zaświatach, nie cierpieli sami…
Jeno w Pana oblicze, z radością patrzyli,
A muzyka Aniołów, ów stan im umili.





1 komentarz:

  1. w 2004 roku odsłonięto na cmentarzu parafialnym tablicę upamietniającą wszystkich mieszkańców miasta różnych narodowości pochowanych na bielawskich cmentarzach. za tablicą sa urny z ziemią z tych cmentarzy. Sama uroczystość miała charakter ekumeniczny.

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.