Co
prawda dzisiaj jest niedziela i najlepiej byłoby pisać o Kościele, i wierze, i
choć się przed tym nie bronię, to moje pisanie w tych tematach najczęściej
odbierane jest bez zrozumienia, a i często ze sprzeciwem. Na pewno warto byłoby
wspomnieć i skomentować dzisiejsze wydarzenie w katedrze świdnickiej, do której
podczas sprawowania Eucharystii wtargnęli tęczowi terroryści z LGBT spod znaku
tęczowej zarazy z tęczową szmatą – ale nie komentuję.
Piszę o żywopłotach w Bielawie, jako
przykładzie działań, w związku z którymi w Bielawie może być ładniej. O żywopłotach
napisałem już mnóstwo artykułów i, choć i tak nikt sobie z tego nic nie robi,
to jestem wdzięczny panu burmistrzowi Piotrowi Łyżwie, że zamienił te straszne żywopłoty
na ul. Żeromskiego i Sobieskiego, cięte przez jakieś nieodpowiedzialne i
niekompetentne służby miejskie, na parkingi.
Żywopłot – to całkiem poważna
sprawa, bo może być ozdobą, ale i szpecącym czupiradłem. Żeby był ładny, to
trzeba o niego dbać na bieżąco. Te żywopłoty, które dzisiaj przedstawiam, to
nasze bielawskie, z bliskiej okolicy os. Konstytucji 3 Maja, na którym
mieszkam. To tylko przykład, bo ładnie utrzymywanych żywopłotów jest wiele.
Chcę tylko pokazać, że w Bielawie może być ładnie, jeśli ma się poczucie
estetyki i odpowiedzialności.
A poniżej tradycyjny żywopłot, wołający
o pomstę do nieba. To klasyczny przykład brzydoty i szpetoty, i klasyczny
przykład zatrudniania pracowników, którzy zupełnie nie rozumieją, co to jest estetyka,
kunszt i odpowiedzialność za wizerunek miasta.
A może ktoś
chciałby dorzucić jakieś ciekawe zdjęcie żywopłotu do galerii? Zapraszam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.