Przy
aktywnym życiu jakie prowadzę mimo prawie siedemdziesiątki, miniona środa to
już odległa historia. Od tamtej pory już wydarzyło się równie wiele ciekawych
sytuacji i następne już w perspektywie. A jednak wrócę do 20 marca, bo nie jest
mi obojętne „obrabianie dupy”, jak to w dzisiejszej relacji ze sprzątania stawu
Owiesno na stronie PZW Bielawa na Facebooku napisał prezes Radosław Działa.
Nie pisałem na blogu, że w środę 20
marca, w ostatni dzień tegorocznej zimy, złowiłem przypadkowo dużą rybę na
zbiorniku Sudety – karasia srebrzystego o wadze 2,2 kg, który miał 43 cm
długości. Nawet nie wiedziałem, że to okaz na medal tak w „Wiadomościach
Wędkarskich” jak i w „Wędkarskim Świecie” – wędkarskich periodykach. Po
podzieleniu się tym znaczącym dla mnie wydarzeniem (a była to największa
złowiona ryba przez moje 65 lat wędkowania) w Grupie Wędkarskiej na Facebooku,
spotkałem się z niewybrednym hejtem, że medalową rybę zabrałem do domu, a nie
wypuściłem jej do wody po zrobieniu zdjęcia, co teraz jest bardzo modne - trendy, OK i cool.
No i do gara ,przecież tyle tam tego pływa!!!!!
(…) bo zamiast go lać pałką po głowie trza było zmierzyć,
zważyć, zrobić zdjęcia i nagrać filmik jak się rybce zwraca wolność i był by
medal, a tak została ino kupa ości na talerzu. Smacznego
Czemu ten karas niewrucił do wody i nie medal sie nalerzy
panu tylko ruzga
Piękna i martwa rybka , niestety szkoda
medalu w takim przypadku ...
Zdjęcia zostały wyłącznie zaakceptowane w celu
przedstawienia jaki jest szacunek do "medalowych ryb" nie ma to jak
zabijać własne hobby. Co do medalu, proponuję powiesić rybę na ścianie jest
większa
Medal powinien uzyskać po wypuszczeniu ryby spowrotem do
wody szkoda zabijać takie okazy
Moi Znajomi na moim profilu na Facebooku ten
sam materiał ocenili zgoła inaczej. Na teraz jest prawie 70 polubień i prawie
30 komentarzy z gratulacjami.
Zastanawiałem się, w czym jest
problem, jeśli regulaminy na medalową rybę w obydwu czasopismach dopuszczają
zabranie złowionej ryby do domu:
Bolenie,
brzany, głowacice, lipienie, okonie, pstrągi potokowe, sandacze, szczupaki i
sumy – ryby najcenniejsze dla środowiska i najbardziej zagrożone presją
połowową – można zgłaszać pod warunkiem, że zostały wypuszczone żywe z powrotem
do akwenu, w którym je złowiono.
To postępowe
towarzystwo wędkarskie – to towarzystwo trendy, OK i cool, nie mogło przeboleć,
że ja tę rybę z rodziną zjadłem na kolację i jeszcze mam czelność zgłaszać się
po medal. Zazdrośniki jedne! Tak właśnie sobie wykoncypowałem, że ten hejt, to
przez zazdrość, że hejter takiej ryby nie złowił i tej „mojej” już na pewno nie
złowi.
Nie tłumaczę
się i wyrzutów sumienia nie mam, choć jestem skłonny rozważyć, czy faktycznie
takich medalowych okazów nie warto wypuścić do wody. Samemu przecież można
jeszcze nie raz tę rybę złowić i można mieć dużo medali za tę samą rybę. Dobre!
Co do tego
nieszczęsnego karasia srebrzystego, to w ocenie znawców rybactwa dla naszych
akwenów – to chwast rybi. To ryba nie rodzima, która przyplątała się z Azji i
nawet nazywana jest zwyczajowo – Japończyk. Karaś srebrzysty jest konkurencyjny
dla rodzimego gatunku karasia – karasia pospolitego, który z kolei zwyczajowo
nazywany jest nawet złotą rybką.
Dla tych
trendy, OK i cool przytoczę jeszcze jeden argument za tym, że rybę wziąłem do
domu, pomijając już nawet fakt, że zrobienie zdjęcia w warunkach łowiska, na
którym byłem, nastręczało pewne trudności. Otóż chodzi również o sferę
emocjonalną w przypadku, gdy była to dla mnie największa, złowiona ryba. Tę
rybę widziała rodzina i wnuki – potencjalni wędkarze, a przecież PZW zależy na
propagowaniu wędkarstwa wśród młodych.
I jeszcze
krótko coś dla tych trendy, OK i cool, którzy preferują tak zwaną metodę „no
kill”, która polega na tym, że nie zabiera się z łowiska złowionych ryb.
Koledzy od „no
kill”, dlaczego łowicie szczupaki w okresie ochronnym jaki obowiązuje od 1
stycznia do 30 kwietnia? Ładujecie dla sportu w pyski tych chronionych
szczupaków woblery z dwoma kotwicami i poranione z satysfakcją wypuszczacie do
wody. Tak na sportowo męczycie te dzielne ryby tylko po to, aby poczuć
adrenalinę. To osobny temat i nie rozwijam go, ale może kiedyś…?
Uderz w stół a nożyce się odezwą. Tylko winny się tłumaczy i wszystko jasne
OdpowiedzUsuńWinny,to jest ocet.
OdpowiedzUsuńPotomek Eskimosa błysnął humorem
UsuńLewaccy obrońcy karasi...Freud powiedziałby:Wielbłądy!
OdpowiedzUsuńPanie Bolesławie,trzymasz Pan w rękach symbol chrześcijaństwa.
153 ryby?
Po raz pierwszy po 300 latach...
https://www.youtube.com/watch?v=QyNbFMOxfus
...więcej:
https://cruxnow.com
:)
https://www.youtube.com/watch?v=S8iZvV4U6zE
OdpowiedzUsuńBył!!Syn mojej koleżanki.Znałem Krystiana.
Odpiął raki,stanął na śniegu,pod cienką warstwą śniegu był lód,nie był już przypięty...
https://pikio.pl/tomasz-mackiewicz-byl-jego-inspiracja-010319/
Góry dzwonią,muszę iść.
W Kościele Pana nie lubią, na osiedlu Pana nie lubią, w Straży Miejskiej Pana nie lubią, wyborcy Pana nie lubią, na działce Pana nie lubią. I nawet wędkarze z którymi dzieli Pan wspólną pasję Pana nie lubią. Nie lubi Pana nikt. Przyszło Panu kiedyś przez myśl, że to z Panem jest problem a nie z całym światem wokół?
OdpowiedzUsuńAnonimowy 25 marca 12:52. No jakoś o tym nie pomyślałem - co do tego nielubienia. Ale przytoczę niedawne wpisy na priv. kierowane do mnie:
Usuń"pozdrawiam Panie Bolesławie, niech Pan nadal będzie społecznikiem bo to pomaga". "Witam Bolesław. Po twoim artykule na temat śmieci, gałęzi itd między ogródkami a hala sportową bielawianki służby uprzątnęły wszystko. Dzięki twoim artykułom duża część radnych to czyta i na pewno to wzięła do serca i uprzątnęła dzięki służbom, gdzie przychodzi dużo osób". Nie będę się tłumaczył z tego nielubienia, ale widzę, że Szanowny Anonim dołączył do tych zazdrośników. Oj nieładnie!
To nie zazdrośnik tylko człowiek, który nie ma interesu żeby Panu fałszywie kadzić. Pan się tym osobom przydaje dlatego tolerują a wręcz przyklaskują Panu. To co napisał Anonim z 12:52 jest stwierdzeniem faktu a te wiadomości na priv... Szanowny Panie, znam osoby, które "zakolegowały" się z równie przydatnymi, odkąd znalazły się w polityce nagle zapałały przyjaźnią do ludzi z którymi nigdy nie byłoby im po drodze. To jest smutne ale prawdziwe. Niestety
UsuńNie kochają,nie lubią,nie szanują,a na"Radio Wrocław"mieszkańcy powiatu dzierżoniowskiego i turyści odwiedzający ten region dzwonią,jaki tam macie burdel.
OdpowiedzUsuńPanie Bolesławie,spróbuj Pan"wędkarstwa pocztowego",może Pana Lachy polubią...ale wątpię,bo Lachom się popier......w głowach od nadużywania"elektrosmogu":)
http://www.youtube.com/watch?v=whqd6I5t3IM
:)
O bielawskim burdelu piszę od dawna i nic się nie zmienia. Tu ciągle nie ma gospodarza, a radni są od pobierania niemałej diety i czekania na wybory 2023. Zobaczycie, jak się uaktywni Tomasz Tkacz z OBSu i jemu podobni. Nawet ci, którzy na sesjach bali się zabrać głos. Tylko patrzeć, jak bilboardy zapełnią się tymi "fantastycznymi" obywatelami Bielawy, kandydatami na radnych a bielawskie lemingi już tego nie mogą się doczekać.
OdpowiedzUsuń