Przedruk z DOBA.PL
Dlaczego zdecydował się Pan na kandydowanie? Niektórzy twierdzą, że to z
zemsty na obecnym burmistrzu za zwolnienie z funkcji dyrektora OSiR-u…..
Chęć mojego startu w wyborach, w żadnym wypadku nie wynikała z zemsty.
Byłaby to idiotyczna motywacja, bo wybory (także te osobiste) decydujące o tym,
co będę robił przez następnych 5 lat to zbyt poważna sprawa, aby opierać je na
tak prymitywnej przesłance.
Plotek o moim kandydowaniu pojawiało się od dawna bardzo dużo i to może
zresztą one doprowadziły do mojego zwolnienia, ale decyzja o starcie była
poprzedzona spokojnym przemyśleniem wielu spraw. Praca w sektorze prywatnym
dawała mi wiele satysfakcji i na pewno gwarantowała więcej prywatności -
dlatego poważnie brałem pod uwagę powrót do własnej firmy, czy też pracę w
kancelarii. Decyzja o kandydowaniu dojrzewała we mnie od maja i ostatecznie
została podjęta. Z jednej strony kawał fajnej roboty wykonanej wspólnie z
pracownikami OSiR-u spowodował, że coraz częściej, z wielu stron ludzie
zachęcali mnie do startu, mając nadzieję, że ten uzewnętrzniony entuzjazm,
skuteczność i odwaga w działaniu, dadzą się przenieść na skalę całego Miasta.
Poza tym jestem przedstawicielem młodego pokolenia, wróciłem po latach
pracy we Wrocławiu do Bielawy i spotkałem bardzo dużą grupę młodych ludzi,
którzy też uznali, że warto z Bielawą związać swoją przyszłość. W moim
otoczeniu jest ich wielu, pozakładali rodziny, mają małe dzieci (sam mam dwie
małe córki) i wbrew panującej przez bardzo wiele lat tendencji „byle tylko,
choćby gdziekolwiek wyjechać z Bielawy” uznali, że to jest fajne miejsce do
życia. Z drugiej strony zobaczyłem, że od lat w bielawskiej polityce są te same
osoby, układy, powiązania, taki zakonserwowany system. Gdy zwalniano mnie z
OSiR-u metodą „najpierw znajdź haka i obrzuć błotem, potem zwolnij” zobaczyłem
nagle wyraźnie, że ci ludzie myślą kategoriami z bardzo minionej epoki i nie
zauważyli, że życie poszło do przodu. Dlatego uznałem, że my, z tego pokolenia
powinniśmy to Miasto urządzić na miarę naszych wyobrażeń, pragnień, oczekiwań.
Oczywiście także pod kątem potrzeb mieszkańców starszego pokolenia, choćby
dlatego, że przecież kiedyś też staniemy się seniorami.
Co Pan ma do zaoferowania mieszkańcom Bielawy i dlaczego właśnie na Pana
powinni głosować?
Mam 35 lat, jestem prawnikiem, specjalistą od systemów zarządzania, doradcą
i szkoleniowcem w tym zakresie, a także przedsiębiorcą. Posiadam również
doświadczenie samorządowe. Czuję się dobrze przygotowany do skutecznego
zarządzania Miastem, ale nie mam też wątpliwości jak ciężka to jest praca.
Oczywiście samemu można niewiele i wspierał się będę fachowcami, których
kompetencje wynikają z wykształcenia i doświadczenia.
Mój program, zakładający realizację #21 celów jest na ulotkach. Tylko, że
każdy kandydat ma program. Ale ja mam coś ważniejszego- mam motywację i energię
do działania oraz jestem przekonany, co do możliwości wdrożenia go w życie. W
różnych miejscach, także w OSiR-e pokazałem, że jeśli w coś mocno wierzę, to z
żelazną konsekwencją, uporem realizuję tę rzecz. I to jest równie ważne jak sam
program. Wystarczy popatrzeć na program wyborczy sprzed 4 lat choćby obecnego
burmistrza i porównać go z rzeczywistością. Fachowcy od programów napiszą
przyzwoity program w jedno popołudnie. Co z tego, jeśli burmistrz nie ma tej
mocy, by go wcielić w życie?
Spośród wielu moich propozycji jest sprawa, która szczególnie mnie porusza.
To warunki mieszkaniowe części mieszkańców miasta, którzy żyją tak, jakby świat
zatrzymał się 100 lat temu. Podstawowe wygody, przyzwoite warunki bytowania to
wymóg niezbędny, by czuć, że żyje się godnie, przyzwoicie. Zaniedbania są
wieloletnie, nikogo broń Boże nie winię- po prostu potrzebne są ogromne środki,
na które miasta dotąd nie było stać. Bardzo liczę, że trwająca obecnie bardzo
dobra passa finansów publicznych pozwoli na uruchomienie specjalnych środków
finansowych, a by tę wręcz wstydliwy problem znacząco przynajmniej załagodzić.
Z drugiej strony są potrzeby osób aktywnych, związane z rekreacją, sportem
turystyką, czy też prozaiczne potrzeby rodzin – takie jak brak miejsc w
żłobkach. Inne potrzeby mają z kolei przedsiębiorcy – zarówno ci duzi, jak i
mali. Zrównoważony rozwój Miasta, musi uwzględniać te zróżnicowane
potrzeby. Ja to rozumiem i chcę to wcielić w życie.
Ano właśnie. Do tego z pewnością potrzebne są ogromne środki rządowe, czy
też unijne... Popiera Pana OBS oraz Prawo i Sprawiedliwość. Jak to się ma do
niezależności, którą Pan w wielu miejscach deklaruje ?
Jestem członkiem Obywatelskiego Bloku Samorządowego, wiceprzewodniczącym
koła w Bielawie. Nic więc dziwnego, że popiera mnie OBS. Gdy PiS zaproponował
mi poparcie uznałem przede wszystkim, że jest to forma akceptacji mojej osoby i
mojej dotychczasowej pracy - co na pewno jest motywującym, pozytywnym dodatkowym
impulsem. Nie jestem członkiem PiS-u i z przykrością patrzę na obrzucanie
się inwektywami w „wielkiej polityce”. Jak odrzucimy jednak całą tę emocjonalną
i agresywną wrzawę wokół PiS, to widzimy konkretne, bardzo dobre propozycje
rządowe, niemal szyte dla Bielawy - program termomodernizacji "Ciepły
dom", zwiększenie nakładów dla domów seniora, zagwarantowanie
możliwości aktywności sportowych i rekreacyjnych dla młodych ludzi, dzieci
i rodzin, program "Nowoczesna gmina" (budowa m.in.. chodników),
rozwój dróg lokalnych. Bylibyśmy głupcami, nie chcąc z tego skorzystać, ale do
tego niezbędna jest dobra współpraca. Przyjąłem poparcie PiS-u jako miły dla
mnie gest. Ale mam też świadomość, no cóż, jako polityk muszę być też trochę
wyrachowany, że z tej pozycji łatwiej będzie mi rozmawiać o dodatkowych
środkach dla Bielawy, których tak bardzo potrzebujemy.
Bezpośrednie poparcie mojej kandydatury przez Ministra Sportu i Turystyki,
Pana Witolda Bańkę, z pewnością ułatwi zdobycie również środków na tak wielkie
planowane w moim programie inwestycje jak – budowa hali widowiskowo-sportowej,
czy też modernizacja stadionu miejskiego i budowa bieżni lekkoatletycznej. Z
każdego punktu programu się rozliczę, dlatego poważnie podchodzę do składanych
deklaracji i szukam sposobów na ich urzeczywistnienie. Zawsze byłem
zwolennikiem współpracy, niż niepotrzebnych kłótni, bo warto wykorzystywać
efekt synergii.
Czy nie spowoduje to sporów z innymi partiami, grupami politycznymi?
Współpraca z całą sceną polityczną zawsze układała mi się bardzo dobrze i
jestem przekonany, że po wyborach również tak będzie. Wiem, że wielu członków
innych partii politycznych czy też kandydatów startujących z innych komitetów
popiera mnie i na mnie odda swój głos. Pomimo różnić, wszyscy w ważnych dla Miasta
sprawach się zgadzamy i powinniśmy się wspierać. Najwyższy czas zakończyć wojnę
bielawsko-bielawską i wspólnie działać na rzecz Miasta. To jako kandydat
deklaruję.
A jak poparcie OBS i PIS to się ma do mojej niezależności
Niezależność to postawa intelektualna, etyczna, mentalna. Albo się jest
niezależnym, albo się nie jest. Kwestia poparcia przez kogokolwiek a nawet
podległości służbowej czy każdej innej nie jest warunkiem mającym, moim
zdaniem, jakieś istotne znaczenie. Niezależność to przede wszystkim wierność
swoim zasadom. Znam wielu „niezależnych” kandydatów, którzy są zakładnikami
swojego zaplecza.
Czy wierzy Pan w dobry wynik wyborczy Pana listy KWW Marcina Raka ?
Jestem też sportowcem. Bez wiary w możliwość dobrego wyniku nie staruje się
w zawodach. A ja mam na swoich listach wielu wspaniałych ludzi, i młodych i
tych bardziej doświadczonych, a czasami też kontrowersyjnych. Takich, którzy
mają za sobą wiele życiowych i zawodowych dokonań, jak i takich, którzy bardzo
chcą robić dobre rzeczy. Dla Miasta, dla nas - „Razem osiągniemy więcej” -
to przecież nasze wyborcze hasło.
Dziękuję za rozmowę.
Również dziękuję i zachęcam do głosowania na mnie w wyborach na Burmistrza
Miasta oraz na listę nr 17 – KWW Marcina Raka. Czas na głos nowego pokolenia.
A głos młodego pokolenia wygląda tak: http://tkacz-watch.pl/ (też z doby)
OdpowiedzUsuńTaka prawda karierowicze i tyle w tym temacie
UsuńZ całym szacunkiem ale 35 lat i tylko 3 lata pracy w jednostce samorządowej to zdecydowanie za mało zarządzać miastem jako burmistrz.
OdpowiedzUsuńMłody spalił się na starcie tak jak ojciec nikt poważny z nim nie będzie już rozmawiał więc wróże mu koniec kariery politycznej
Usuńhttp://tkacz-watch.pl
OdpowiedzUsuńPana kolega z KWW Marcina Rak
Gdzie głosujemy - lokale wyborcze. http://bielawa.finn.pl/res/serwisy/pliki/19204404?version=1.0
OdpowiedzUsuńpis ble
OdpowiedzUsuńPoczytajcie o PiSie lokalnym http://www.edzierzoniow.pl/
OdpowiedzUsuńRęce opadają
Nie ukrywam jestem wyborcą PiS-u i to naprawdę co dzieje się w Dzierżoniowie to dno totalne, ale trzeba też pamiętać, że nie wolno wrzucać wszystkich do jednego worka. Ale oczywiście takich ludzi nie powinno być nie tylko w partii, ale także w życiu publicznym. Mam nadzieję, że wyborcy nie wybiorą takich ludzi jako swoich reprezentantów. Lepiej zagłosować na kogoś naprawdę przyzwoitego.
UsuńPozdrawiam!
Anonimowy 16.10.15:33. Proszę tak się nie rozpędzać z tym promowaniem na moim blogu portalu www.edzierzoniów.pl
UsuńPan Rak idzie do wybórow z bardzo dużą grupa ludzi która wcześniej popierała Lyzwe lub była na jego listach. To samo towarzystwo. Sorry ale im już nie ufam
OdpowiedzUsuńKto będzie wice burmistrzem u Pana Raka? Popiera go OBS i PiS.
OdpowiedzUsuńZ PiS Pani Grainer a z OBS jej przewodniczący Tkacz? Już raz Bielawa dała się nabrać na miłego Pana Lyzwe bo mieszkańcy nie wiedzieli kto za nim stoi. Kogo wartościowego na funkcję dyrektorów jednostek samorządowych wprowadzi Pan Rak?
Nikt swoich wiceburmistrzów nie ujawnia. Różnie to może być w zależności od sytuacji. Można się spodziewać, że u Łyżwy pozostanie tak, jak jest, a Hordyj weźmie Dźwiniela i Pacha, co jest już na starcie tragedią. Dodać jeszcze Dubasa i Siódmaka i mamy to, co już było. Nietrafione inwestycje, marazm, brud na mieście i pełne portfele bielawskich notabli. Ludzie - otwórzcie oczy i nie sprzedawajcie Bielawy Hordyjowi.
UsuńDokładnie. W trakcie 16 lat władzy nomenklatury PZPR rozwijał się kult zdobywania dotacji. Na początku, przez dwie kadencje było fatalnie, gorzej niż źle. Potem kupiono sobie przychylność Dyducha, który miał przełożenie na władze wojewódzkie i poszło. Ponieważ nie było pomysłów na co wydawać, ewentualnie nie potrafiono konkurować o istotne zadania, pozyskiwano kasę dla samego pozyskiwania kasy. Zainwestowano się na śmierć. Koszty szły w kosmos, kasa szła lekka ręką bo niby cudza, więc szanować nie trzeba. Powstały inwestycje nikomu do niczego nie potrzebne, generujące koszty w postaci wkładu własnego, ale przede wszystkim koszty w postaci kosztów utrzymania tych szalonych pomysłów. Owszem, przy okazji powstały drogi i uzbrojenie terenu, ale robiono to w tak dyletancki i porażający głupotą i niekompetencją sposób, że pomieszano budownictwo mieszkaniowe z budownictwem przemysłowym. Na koniec pozyskiwanie środków stało się mitem, bożkiem i celem samym w sobie. Jakby ogłoszono konkurs: pozłacana kupa na środku rynku - to sprawdzony zespół odniósłby murowany sukces w pozyskaniu dotacji na ten cel.
UsuńSprawdzam:
Czy jest choć jedna inwestycja zrealizowana przez dźwinielowco-hordyjowców z większym udziałem środków zewnętrznych, która przynosi miastu wymierny zysk finansowy? Jakiś okres zwrotu nakładów mniejszy od 8 lat?
Panie Bolku, chodzą słuchy, że Rak już dogadał się z Hordyjem, że jak któryś z nich trafi do drugiej tury to będą się nawzajem popierać, czy to znaczy, że Rak zamierza wywalić w kosmos PiS? bo chyba nie po drodze im z SLD którego na listach Hordyja nie brakuje? to są pytania na które trzeba odpowiedzieć żeby po wyborach nie obudzić się z ręką w nocniku czyli będzie powrót do przeszłości...!?!
UsuńJa nie wiem jakie chodzą słuchy i co może stać się po wyborach. Przypuszczam, że do drugiej tury przejdzie Rak i Hordyj, a więc trudno tu raczej mówić o dogadaniu i popieraniu. Chyba, że druga tura to formalność, bo dogadają się, że ten kto wygra bierze drugiego na zastępcę. To może być faktycznie prawdopodobne. To jednak tylko dywagacje, bo ja nie jestem w żadnym komitecie, który o czymś decyduje.
Usuń