Jakoś
udało się przebrnąć przez te wszystkie świąteczne wydarzenia końcówki minionego
2017 roku. Przebijając się przez całe sterty najróżniejszych życzeń i
noworoczną strzelaninę, mogę wreszcie odetchnąć i pomyśleć, co robić dalej, już
w 2018 roku. Plany i nadzieje niech się spełnią. Niech się spełni również to,
aby ten nowy rok był lepszy od poprzedniego, jak to często się życzy.
Wbrew utartym sloganom nie jestem
ciekaw, co ten nowy rok mi przyniesie. Wszak już tyle się przeżyło, że wszystko
dobre cieszy, a niepowodzenia jeszcze mobilizują do wysiłku. Jeszcze się żagiel
bieli, a nadzieja wciąż w serc kapeli na werbelku cicho gra - jak to chciałoby
się zaśpiewać z Alicją Majewską.
Z sielanki pierwszego półrocza,
zapewne porwie mnie nurt kampanii wyborczej do samorządów, jakie czekają nas w
drugim półroczu. Jakoś tak dziwnie to brzmi – rok wyborczy. Jakkolwiek cele w
wyborach w 2014 roku były dla mnie jasno określone i wszystko było proste, tak
teraz jest zupełnie inaczej, bardziej skomplikowanie. Czy będzie walka o stołki
czy walka o Bielawę? Już widzę oczyma wyobraźni zawodników w blokach
startowych. Widzę tych radnych obiboków, którzy niczego dobrego dla Bielawy nie
zrobili, a myślą o niczego sobie dietach w następnej kadencji. Widzę tych
wyrywnych, którzy chcą zbijać kapitał wyborczy poprzez zmasowaną kontrolę
działań Urzędu Miejskiego, szukając w tekstach żądanych tonach dokumentów
błędów interpunkcyjnych. Widzę wreszcie tych cynicznych, obłąkanych pseudopolityków,
którzy żerują na naiwności potencjalnych wyborców, aby wciskać im swoje zatrute
ideologie, w imię jakiegoś tam wyimaginowanego dobra.
Może jednak będzie inaczej. Może
dorośliśmy do trzeźwego myślenia i logicznych analiz. Może nikt nas tym razem nie
kupi za rogalika z czekoladowym nadzieniem, za długopis czy za te marne 30 zł.
Ale, co tam wybory. Cieszyć się
trzeba. Wyruszyć jak dawniej na wyścigowym rowerze w dal zakątków Dolnego
Śląska i poczuć prawdziwą wolność. Wejść na Wielką Sowę i spotkać tam pana
Henryka. Iść na działkę i porozmawiać z miłymi sąsiadami, dopóki jeszcze są.
Wybrać się z wnuczkami na ryby na Jezioro Bielawskie i mieć radość z tego, jaką
im się zrobiło frajdę, a może i wychować następcę? No i pokończyć wreszcie te
pozaczynane książki, dopóki jeszcze wzrok jako taki.
Powodzenia życzę i ciekawego życia w
tym 2018 roku.
Przyroda zdezorientowana. Kwiatki w
trawie przed blokiem znów zakwitły.
W Nowy Rok byliśmy z żoną na spacerze i nazrywaliśmy bazi. Przez moment zacząłem wątpić czy to Boże Narodzenie było wcześniej, czy Wielkanoc :)
OdpowiedzUsuńPzdr, Ta