Dzisiaj 15 sierpnia, a więc w kalendarzu dzień zaznaczony na czerwono. Święto kościelne – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny (w naszej parafii odpust) i Święto Wojska Polskiego. Zaznaczone na czerwono, a więc jednocześnie jest to dzień wolny od pracy – mówiąc kolokwialnie, bo przecież niektórzy muszą pracować, a i w domu wykonuje się przecież tak zwane prace konieczne. Kto ma zwierzęta, musi je nakarmić i oporządzić w niezbędnym zakresie, krowy trzeba wydoić, z kurników powybierać jajka, żeby było miejsce na nowe, ale nie wyobrażam sobie, aby w niedzielę czy święto wybierać gnój z obory, bo jest trochę wytchnienia od prac polowych.
Podobnie w mieście. Przecież nie będę robił w niedzielę i święta remontu mieszkania, bo to nawet nie wypada. Trzeba też mieć szacunek dla innych mieszkańców - na przykład bloku.
No, a jeśli ktoś jest niewierzący - to może pracować w niedziele i święta, remontować mieszkanie i zakłócać świąteczny spokój i wypoczynek innym?
Tak się właśnie jakoś dziwnie utarło przekonanie, że to ludzie wierzący nie pracują w niedziele i święta, a tych pozostałych to nie dotyczy, bo oni są niewierzący.
To jest niezrozumienie i nieporozumienie. Państwo, zaznaczając dzień w kalendarzu na czerwono, gwarantuje wszystkim obywatelom godne i spokojne przeżycie tego wyjątkowego czasu.
Onegdaj w niedzielę słyszę wiercenie udarem w ścianach. No nie – to nie powinno mieć miejsca. Wychodzę na klatkę i nadsłuchuję, skąd dochodzą te hałasy? Chodzę po piętrach, ale idioty namierzyć nie mogę. Poszedłem do następnej klatki i tam delikwenta namierzyłem. Dzwonek do drzwi i w drzwiach sąsiad z wiertarką. Na zwróconą uwagę, popartą paragrafem z Regulaminu Spółdzielni Mieszkaniowej zareagował nerwowo:
- A kiedy ja mam robić remont, jak pracuję cały tydzień?
To jest najczęstsze tłumaczenie.
Ostrzegłem, że jutro sprawa będzie w Spółdzielni.
Od tamtej pory mi się nie kłania.
Lubię w niedzielę podjechać na działkę i popatrzeć, jak rośnie, a i skubnąć jakąś dojrzałą malinę, czy jeżynę. Słyszę kosiarkę spalinową. Stanąłem i czekam, aż facet zainteresuje się, dlaczego stoję i na niebo patrzę. Zatrzymał maszynę:
- Szanowny Panie – dzisiaj jest niedziela, a Pan tak hałasuje!? Zakłóca Pan spokój innym działkowcom!
- A kiedy ja mam to robić, jak cały tydzień pracuję?!
Słyszę ukraiński akcent, facet zapewne wynajęty. Przestał kosić.
Ale sąsiad, Michał, nie przestał onegdaj, może dlatego, że nie miałem śmiałości zwrócić mu uwagi.
A dzisiaj? Sam sąsiad z żoną budują ogromną altanę. Trzeba przecież szybko zadaszyć, bo altana z elementów drewnianych, a może padać deszcz. Zwróciłem uwagę, ale nie przestali. Zaplanowana robota musi być skończona. A regulamin Rodzinnych Ogrodów Działkowych? A kultura świętowania i szacunek dla innych, którzy świętują?
Niby drobne sprawy, a irytują. Ludzkość odchodzi od człowieczeństwa. Ludzie sami z siebie robią roboli, aż do unicestwienia.
- I nikt mi nie będzie wskazywał, co ja mam robić w niedzielę i święta! To moja sprawa i nic ci do tego!
No, można i tak, ale gdzie tu szacunek i kultura? – w tym również do siebie.
https://naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/124535,o-poszanowanie-niedzieli-i-swiat.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.