21 marca 2018

13:55 Czyżby obiadek?


11 komentarzy:

  1. Marchewka doprawia zupę dla komendanta,bo mu ledwo do ostatniego starcza hahahha.

    OdpowiedzUsuń
  2. I co w tym złego, że samochód stoi akurat w tym miejscu? Stawicki jest coraz bardziej żałosny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. heh nie ma nic w tym złego, pokazuje jak jest i tyle a nikomu to nie przeszkadza.

      Usuń
    2. Czy bielawska Straż Miejska używa służbowego samochodu do załatwiania prywatnych spraw strażników? Czy SM służbowym samochodem jeździ na obiady? Czy komendant SM Grzegorz Nowak jest odwożony po pracy do domu służbowym samochodem? To pytania, które warto zadać strażnikom i komendantowi. Może wiceburmistrz Runowicz? Może Komisja Rewizyjna RM? Odpowiedzi mogą być ciekawe.

      Usuń
    3. Czy Stawicki podjudza ludzi przeciwko SM? Dlaczego to robi? hehehe to już się robi nudne bo wszyscy wiedzą, że odpowiedź na zadane przez niego pytania brzmi NIE :) nikt ze strażników nie musi załatwiać prywatnych spraw w tym odwożenia po pracy komendanta przy użyciu służbowego auta hehehe proponuję ustawić się z kamerą, aparatem fotograficznym i telefonem w pogotowiu i czatować... a nuż uda się naciągnąć aferę ;) to już nie śmieszy, to budzi współczucie panie bloger

      Usuń
    4. A mnie to nie nudzi,
      Nieprawidłowości trzeba ujawniać i pytać o to co niejasne.
      W końcu to za nasze pieniądze żyją.
      Obrzydliwą sprawą są premie.
      Widać jak na dłoni,że zaufanie publiczne padło .

      Usuń
    5. Wszystko naciągane przez takich jak Stawicki, który aż się trzęsie żeby się zemścić za swoje kompleksy

      Usuń
    6. Panie B. w każdej pracy jest przerwa, a jak widać na zdjęciu jest zima i pewnie tak jak np. w policji czy wodociągach mają oni posiłki regeneracyjne i normalni ludzie jedzą je przy stole nie na kolanach lub podłodze

      Usuń
    7. Stawicki wolałby żeby strażnicy jedli w oborze (przepraszam strażników za wyrażenie) bo w jego pojęciu muszą oni odpokutować grzech pracy w straży

      Usuń
  3. Ciekawe,jak zachowałaby się bielawska Policja,Straż Miejska,gdyby obok nich przejechał K.Hołowczyc z prędkością 120 km/h w terenie zabudowanym.
    Tydzień temu Hołek pędził przez Ludwikowice Kł.z predkością 120 km/h do Polanicy na konferencję dotyczącą bezpieczeństwa na drogach.
    Policja zatrzymała go w Ludwikowicach Kł.i zabrała mu prawo jazdy,nie chciał przyjąć mandatu,sprawę skierowała do sądu.Hołek próbował udowadniać policjantom,że nie znają przepisów i kwestionował prawidłowość pomiaru prędkości jego pędzącego Nissan.
    Hołek mówi,że nie zauważył znaku"teren zabudowany"i ograniczenie prędkosci do 60 km/h,że jechał z Maciejem Wisławskim spokojnym,relaksowym tempem i nie szybciej niż 100 km/h itd.,itd.Czy jazda z taką prędkością w terenie zabudowanym może być"spokojna"?
    Czy osoba z takim autorytetem powinna zachowywać się tak nieodpowiedzialnie i tłumaczyć w taki sposób?
    Tłumaczenia Hołka przyniosą więcej szkody niż pożytku dla bezpieczeństwa na naszych drogach.Po pierwsze,Hołowczyc jest twarzą kampanii i fundacji,które maja propagować zasady bezpiecznej jazdy.Po drugie,jest to zły przykład dla innych kierowców-bezsprzecznie naruszył on prędkość w terenie zabudowanym.Już sam fakt przyznania się do jazdy w terenie zabudowanym z prędkością 100 km/h powinien zdyskwalifikować Hołowczyca jako propagatora bezpiecznej jazdy.Sprawa odbędzie się w kłodzkim sądzie.Teraz tylko czekać nam na rozstrzygnięcie sprawy.
    W przypadku K.Hołowczyca jest to recydywa!
    www.kłodzko.naszemiasto.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Obrzydliwe kłamstwa... ten blog bije sudecką na łeb

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.