7 marca 2017

Nowa klasa polityczna

Wicepremier Mateusz Morawiecki odważnie zapowiedział, że obecnie rządzący, czyli rządy pod egidą PiS będą trwały w najgorszym razie do 2027 roku. Wcześniej czytałem wypowiedź tegoż wicepremiera, że PiS będzie rządził przynajmniej 20 lat.
           Popieram. Nie bezkrytycznie, ale jak pomyślę, że mogłaby znów rządzić Platforma Obywatelska sama, czy z przystawkami, to włos jeży mi się na głowie. Pamiętam radość wygranej PO pierwszy raz i kolejny za cztery lata. Ci ludzie i ich wyborcy cieszyli się jak dzieci. Tylko z czego to było się cieszyć? Po ośmiu latach rządów pozostały zgliszcza w gospodarce i w moralności. Na szczęście nie zdążyli zepsuć wszystkiego. Teraz PO, N., pokazują, na co ich stać. Jeżeli komuś ich działanie podoba się, to znaczy, że schodzimy do szeolu.
            W czasie kampanii wyborczej do samorządu, jak już niejednokrotnie wspominałem, było ciężko, ale i ciekawie. Raz tylko w tamtym okresie spotkałem kolegę Marka Runowicza, który podobno też coś robił, aby w Bielawie wreszcie nastąpiła zmiana. Pamiętam, o czym rozmawialiśmy. Powiedział między innymi:
            - Bolek, jeżeli teraz nie wygramy, trzeba będzie od nowa tworzyć klasę polityczną w Bielawie.
            Nie spodziewałem się, że klasa polityczna w naszym mieście aż tak kiepsko się ma. Chociaż nie ma się, co dziwić. Przez szesnaście lat postkomunistycznych rządów, nawet w koalicji z solidarnościowymi działaczami, ta bielawska klasa przedstawiała się marnie. I tą marną klasę polityczną na salony Urzędu Miasta wprowadzili prości mieszkańcy Bielawy, którzy może na tą marną klasę nie patrzyli aby dać jej stanowiska, ale żeby odrzucić to, co uwierało.
            Jaka to jest klasa polityczna zgrupowana przy burmistrzu Piotrze Łyżwie, to każdy widzi i ocenia. Czy jest to klasa polityczna, na którą czekaliśmy, czy może trzeba rozejrzeć się za nową klasą polityczną, aby z postkomunistami, Platformą Obywatelską i karierowiczami nie przegrać wyborów w 2018 roku?
            30 listopada 2014 roku zostałem telefonicznie zaproszony na wieczór wyborczy, aby cieszyć się razem z odniesionego zwycięstwa. Było już dobrze po 22:00. Wziąłem aparat. Zrobiłem kilka zdjęć i trzy filmiki. Nie chciałem przeszkadzać i ewentualnie zakłócić wspaniałego nastroju. Szampana nie piłem. Byłem może 15 minut. Wróciłem do domu.
            Rozbawione towarzystwo wspaniałomyślnie dopuściło burmistrza elekta do głosu, na jego prośbę o pół minuty. Pan Łyżwa powiedział miedzy innymi:

Kochani.
Tak przy okazji tych wyborów, stało się to, że spotkaliśmy się, że bardziej poznaliśmy się i zaprzyjaźniliśmy się. I to jest szczególne doświadczenie i to też jest dla mnie zobowiązanie do tego, żeby za cztery lata zdać relację i żeby ta relacja była optymistyczna, żeby nie zawieść zaufania bielawian…
… i bardzo proszę, nie zostawiajcie mnie, jestem wdzięczny, ale będę was męczył, żebyście mnie wspierali radą, żebyśmy tworzyli środowisko alternatywne dla tego, które dzisiaj przegrało. Ale nie wiadomo, jak będzie dalej.

            Jakże pięknie to wszystko wybrzmiało w tamtej scenerii. Niepowtarzalne chwile. Potem niezbędne zmiany na stanowiskach. Dla przyjaciół z kampanii. Tworzenie jakiejś większości w Radzie. Tak na wszelki wypadek praca dla radnych: Tkacza, Kamila Wojciechowskiego i Kuśmierka w gminnych spółkach i zgniły kompromis z Klubem Radnych Niezależnych.
            Też chciałem burmistrzowi doradzać. Byłem nawet raz w Urzędzie w jego gabinecie z mojej inicjatywy, co zdarzyło mi się być tam po raz pierwszy. Drugi raz też byłem, po prowokacyjnym e-mailu. Może nie był to ostatni raz, ale napraszał się nie będę.
            Trzy razy byłem u Marka Witolda Runowicza – też z mojej inicjatywy. Teraz już podobno tylko szkodzę.
            Czy pan burmistrz Piotr Łyżwa swoich „przyjaciół” z okresu kampanii wyborczej zaprosił w ciągu tych dwóch lat na jakieś ognisko, czy na jakąś wycieczkę w góry, czy może chociaż postawił lody? Czy zechciał wysłuchać uwag i rad? Może tak, ale ja o tym nie słyszałem. I co z zaufaniem do bielawian i odwrotnie? I jakie zostało stworzone środowisko alternatywne?
            Czy obecnie rządząca w Bielawie klasa polityczna to jest właśnie ta klasa, na którą z utęsknieniem oczekiwaliśmy, czy może trzeba czekać dalej?
            Czy wystarczy zapału, aby w najgorszym razie rządzić w Bielawie chociaż przez najbliższe 16 lat? Nie będzie to łatwe. Warto wrócić do tego wieczoru 30 listopada 2014 roku i spróbować jeszcze raz z niego wyjść, kierując się jednak może inną drogą. Nie drogą, która oceniana z perspektywy dwóch lat może prowadzi na manowce.


   

12 komentarzy:

  1. https://pokolenieikea.com/dlaczego-politycy-nas-dymaja/
    https://bezdekretu.blogspot.com/2017/02/esbecki-gambit.html

    20 lat!?Ja bym wszystkich tych co pili przy okrągłym stole...na
    białe niedźwiedzie!
    Mimo globalnego ocieplenia rośnie populacja niedźwiedzia polarnego.
    Potwierdzają to nawet Eskimosi.
    W 1960 roku szacowano,że jest ich tylko od 8 tys.do 10 tys.
    W 2005 roku stwierdzono,że jest ich 22 tys.do 25 tys.
    W 2016 roku gdzieś pomiędzy 22 633-32 257 białych drapieżników.


    A ten już wszystkie potopił:
    https://youtube.com/watch?v=vt_1WonnNAY


    OdpowiedzUsuń
  2. Tak serio to moim zdaniem już niedługo zatęsknimy za rządami PO i za latami kiedy Polska znaczyła coś w polityce międzynarodowej i liczono się z naszym głosem, inwestycje w Polsce rosły, budowano na potęgę drogi i autostrady, a kraj się rozwijał. I nikt nie siał nienawiści w społeczeństwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za Gierka także się dużo budowało-za dużo.500 milionowa Unia Europejska też rosła na pierwszą potęgę gospodarczą świata, "ktoś"kopie pod nią dołki-szkoda,było okey!Wkrótce znajdą się taśmy
      na PiS.
      https://wikileaks.org/ciav7p1/

      Wszystko jest pod kontrolą-nawet samochody-o samolotach nie wspomnę.
      Wszyscy macie"chore"komputery.Nic nie daje to,że mojego"leczę"co 6-12
      miesięcy,bo czy można mieć pewność,że jest"wyleczony"ponownie
      instalując z oryginalnego nośnika z błędami-nie ma innego sposobu.

      Usuń
    2. Doprawdy nie wiem gdzie szanowny anonim żyje i jakimi mediami się żywi. Mam nadzieję że jeszcze długo nikt nie zatęskni za "teoretycznym państwem" i bufonami z poprzedniego rządu> A. Karasiński

      Usuń
    3. www.theimaginativeconservative.org
      Ciasta domowego przy porannej kawie nie jadam,bo ubranie się na mnie kurczy,więc"żywię"się takimi mediami.Pisze tutaj wielu Polaków.
      Ale i tutaj potrafią nam dopiec,aż włos się na głowie jeży.
      Broni nas tutaj(jeśli sytuacja tego wymaga)jedna bardzo mądra osoba.
      Niemcy też są"teoretycznym państwem"z bufonami(CIA).

      Usuń
  3. Polityka nie powinna wchodzić do samorządów. Ja wiem, że PISowi strasznie się podoba upolitycznienie wszystkiego co tylko można i nie można - co widać w tekście powyżej - ale samorządy powinny pozostać wolne od polityki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Bolesławie. Z radością konstatuję Pana mądrą i przenikliwą wypowiedź z iście proroczymi słowami Burmistrza wypowiedzianymi po wyborach.
      Godny najwyższej uwagi zwłaszcza ten passus "Warto wrócić do tego wieczoru 30 listopada 2014 roku i spróbować jeszcze raz z niego wyjść, kierując się jednak może inną drogą." Jest w nim wszystko czego się po Panu spodziewałem: Zrozumienie dla popełnionych błędów i przyjazna wyrozumialość, połączona z gotowoscią do wspólnego dźwigania brzemion. (Gal. 6,2).To jakby postawienie kropki nad i we wcześniejszych naszych zgodnych spostrzeżeniach w sprawie oceny (mizernych-choć częściowo zwycięskich) skutków wyborów i rozejściu się do domów.Tę pracę trzeba doprowadzić do końca inaczej wpiszemy się do rodziny "stryjka co to siekierkę na kijek..."
      Przytaknięcie antyPISowskiemu (powyżej) z Pana strony to chyba jakiś lapsus?

      Usuń
    2. To nie pomyłka. To dostosowanie się do realnej rzeczywistości. Nie można nikomu zabraniać pracy dla lokalnej społeczności tylko dlatego, że nie należy do partii (w tym przypadku PiS). Jeżeli PiS zabierze samorządy na tym najniższym szczeblu, dużo straci. Człowiek ma wrodzoną potrzebę wolności, nieskrepowanego wyboru. Jeśli PiS, któremu kibicuję, będzie chciał mieć "wszystko", bo tak dla nas jest najlepiej, to kiedyś to "wszystko" straci.

      Usuń
  4. Anonim 8 marca 15:46. Może spotkamy się gdzieś w parku i pogadamy?

    OdpowiedzUsuń
  5. Możemy się spotkać.Ale chyba dopiero w przyszłym tygodniu.
    Konsekwentnie politykę rozumiem jako roztropna troskę o dobro wspólne i nie dam jej wypędzić z samorządu.Nie da się pogodzić polityki z partyjniactwem ale też nie godzę się na to by dorabiać PIS gębę upartyjniania samorządów jak by w minionych kadencjach mało było partyjniactwa podszytego często zwykłą prywatą.

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.