W Internecie jakby czekało się na
jakąś sensację, potknięcie, z czego można by zrobić jakiś użytek. Jest to jednocześnie
„woda na młyn”, aby anonimowi komentatorzy bez krępacji mogli sobie pohulać i sobie
ulżyć. I jak to śpiewał Grześkowiak – „chłop żywemu nie przepuści, ulżyj sobie,
weźże kopnij” – to się dzieje.
No i sobie
ulżyli, wykazując się prostactwem i brakiem kultury. I cóż takiego dziwacznego
napisano na stronie parafii Św. Wojciecha w Białymstoku, aby tak krytycznie w
komentarzach do tego podchodzić? Znalazłem ten tekst w całości i poniżej
przedstawiam. I zdaje się tylko dziwnym, że o takich sprawach trzeba było
powiedzieć parafianom, a może tylko przypomnieć, bo była już o tym mowa. Nic
nadzwyczajnego, skoro powiedzenie ogólnie o godnej postawie w kościele do ludu
nie dociera.
To, w jaki sposób siedzimy w Kościele nie jest obojętne. Postawa ciała
zawsze jest znakiem naszego stosunku do innych. Nawet, jeżeli przyjmujemy
taką a nie inną postawę nieświadomie inni odczytują ją jako postawę
sygnalizującą nasz stosunek do nich.
Powinniśmy zatem siedzieć w taki sposób, by to znamionowało powagę i
szacunek dla miejsca i osób. Nie możemy zatem pozostawać w pozycji
półleżącej. Nie wolno nam zakładać nogi na nogę, bo taka postawa jest
odbierana jako nieelegancka, arogancka, jak mówi młodzież, „luzacka”,
lekceważąca.
Nie wolno ani mężczyznom ani tym bardziej kobietom szeroko rozstawiać
nóg. Jest to nie tylko nieeleganckie, prostackie, znamionujące lekceważenie
innych, ale często również wulgarne.
O właściwej postawie powinni pamiętać w sposób szczególny wierni, przede
wszystkim kobiety, siedzący w pierwszych ławkach. To na nich są zmuszeni
patrzeć księża, którzy znajdują się przy ołtarzu i są zwróceni twarzą do
wiernych. Kobieta siedząca w pierwszej ławce ubrana w krótką sukienkę czy spódnicę
rozstawiająca nogi czy zakładająca nogę na nogę przeszkadza swym widokiem
osobom będącym przy ołtarzu w spełnianiu ich posługi i daje im też w ten
sposób wyraz swojego lekceważenia i nonszalancji.
Powinniśmy siedzieć prosto, nie krzyżując nóg, opierając stopy całą
powierzchnią o podłogę. Kolana kobiet powinny się stykać, a kolana mężczyzn
powinny być w odległości od siebie o kilka centymetrów.
Nie opierajmy nóg o klęczniki. Nie tylko je niszczymy w ten sposób, ale
możemy je zabrudzić i tym samym spowodować zabrudzenie ubrania klękających
w tym miejscu potem wiernych.
Siedząc w ławce nie rozkładajmy na niej swoich rzeczy (torebki, szalika,
parasolki, rękawiczek itd.) Możemy w ten sposób spowodować, że dla kogoś
zabraknie siedzącego miejsca.
Nie rozsiadajmy się też szeroko i zwracajmy uwagę na to czy ktoś nie
stoi koło ławki. Starajmy się takim osobom zrobić miejsce zsuwając się w
ławce.
Nie siadajmy za blisko konfesjonału. Jeżeli słyszymy choć słowo
dobiegające z niego odsuńmy się na odpowiednią odległość. Pomyślmy jak to
my byśmy się czuli, gdyby podczas naszej spowiedzi ktoś obcy były blisko i
mógł usłyszeć nasze wyznawanie grzechów.
Nie siadajmy również, jeżeli to tylko możliwe, w takich miejscach, z
których nie widać ołtarza. Przypomina to taką sytuację. Jesteśmy zaproszeni
wraz z innymi na spotkanie z ważną osobistością w jej domu. Wchodzimy do
niego i zajmujemy takie miejsce, że ani ona nas nie widzi ani my jej. To
była znaczna gafa. W odniesieniu do tej sytuacji ks. Jan Twardowski
przytacza następującą anegdotę: „Jeden z księży trzymał na ambonie pod
pulpitem czaszkę ludzką i w czasie kazania pokazywał ją niekiedy mówiąc:
Nie chowaj się za filar, tak będziesz wyglądała”.
Jeżeli zabrakło dla nas miejsca siedzącego stańmy w takim miejscu, w
którym nikomu nie będziemy przeszkadzali. Nie utrudniajmy innym przejścia
przez kościół, nie zasłaniajmy im widoku ołtarza. Nie stójmy zbyt blisko
konfesjonału. Może to rozpraszać osoby spowiadające się i powodować ich
dyskomfort.
Nie opierajmy się o ściany, ławki, słupy itp. Taka postawa znamionuje
lekceważenie. Jest nonszalancka. Stójmy prosto i spokojnie. Nie kiwajmy
się. Nie przestępujmy wciąż z nogi na nogę. Nie zmieniajmy wciąż postawy.
To będzie rozpraszać naszych sąsiadów. Stójmy godnie na wyprostowanych nogach.
Niech nasze ręce będą opuszczone wzdłuż ciała lub złożone jak do modlitwy.
Nie zakładajmy rąk z tyłu. Nie splatajmy ramion. W każdym podręczniku tzw.
mowy ciała możemy przeczytać jak bardzo negatywną wymowę mają takie
postawy.
|
|
|
Ja to też próbuję robić na swoim blogu, nie
zgadzając się na dziwne postawy i zachowania ludzi w kościele. Pisałem też
wielokrotnie o tym do administracji parafii i myślę, że u nas też taka
instrukcja by się przydała. W listopadzie 2014 roku miałem też zacząć cykl
felietonów w gazecie parafialnej „Zwiastun” pod tytułem „Jak to jest?”, ale
nie zakwalifikowano mi nawet pierwszego artykułu i z redakcji wyrzucono.
Myślę, że o postawie w kościele powinno się pouczać, bo i w naszej parafii
nie jest dobrze. A jak jest, to i księża spod ołtarza nie są w stanie tego
zobaczyć, oprócz oczywiście nóg szczególnie niewiast siedzących w pierwszej
ławce.
|
Na pewno jest dużo do zrobienia w zakresie
zachowywania się w kościele i postawy, i należałoby, i u nas o tym mówić.
|
Czy było by o czym mówić i pisać gdyby nie brakło elementarnej kindersztuby. To czego uczy mama i tato przeniesione na szczebel publiczny staje się niekiedy aferą.
OdpowiedzUsuńDlatego powinni zastanowić się ci którzy wymagają by cały proces wychowawczy spoczywał tylko na szkole. Ta sama uwaga np. "trzymaj nogi razem gdy siedzisz" uczyniona przez babcię lub mamę w domu brzmi na pewno lepiej niż uczyniona z ambony.Nawiasem mówiąc czy ktoś przypomina sobie W.Putina rozsiadającego się szeroko w czasie wizyt oficjalnych przed kamerami...
http://boleslawstawicki.blogspot.com/2015/02/jak-to-jest.html
OdpowiedzUsuń