Kończą się już tegoroczne odwiedziny
duszpasterskie, czyli kolęda. W naszej parafii też, o czym dzisiaj usłyszeliśmy
w kościele. Odwiedziny te trwają od okresu bezpośrednio po Bożym Narodzeniu do Święta
Ofiarowania Pańskiego, w naszej tradycji również znanego jako święto Matki
Bożej Gromnicznej obchodzone 2 lutego. Od tego dnia nie śpiewa się w kościele
kolęd i zdejmuje dekoracje bożonarodzeniowe. Tegoroczny okres kolędowy, oprócz
swoich osobistych doświadczeń, zapamiętamy również z wyjątkowego wydarzenia, a mianowicie
kolędowania w miejscowości Tomkowa w naszej diecezji przez kościelną i kucharkę
księdza proboszcza. I było to również wydarzenie komentowane nie tylko w naszej
okolicy, jak można sądzić po komentarzach pod artykułami dotyczącymi tego
wydarzenia, a siłą rzeczy i nasz ksiądz rezydent, dr Daniel Marcinkiewicz, jako rzecznik kurii
też został w to wplątany.
Sytuacja zaiste kuriozalna. Kolejny raz ludzka
niefrasobliwość dała powód do oceny Kościoła, Bogu Ducha winnych księży i
katolików świeckich.
Nawet twórcy znakomitego serialu „Ranczo”,
nie wpadli na pomysł, aby Michałową, gospodynię z plebanii w Wilkowyjach wysłać
po kolędzie. Scenariusze pisze samo życie.
U nas kolęda, jak wspomniałem, też już
się kończy.
4. W tym tygodniu kończą się odwiedziny duszpasterskie. Za życzliwe przyjęcie i złożone ofiary bardzo
serdecznie dziękujemy. Złożone ofiary przeznaczone są na potrzeby naszej
Parafii, utrzymanie Seminarium Duchownego i funkcjonowanie Kurii świdnickiej.
W jakimś stopniu
oczekiwana i łączona z oczekiwaniami tych oczekiwań kolejny raz nie spełnia. To
nie tylko moje spostrzeżenia. Są rodziny, które kolejny rok zastanawiają się,
czy w następnym roku księdza po kolędzie przyjąć. Wizyta duszpasterska w
wydaniu naszej parafii raczej z duszpasterstwem się mija. Myślę, że należałoby
na kolędę popatrzeć jakoś inaczej, właśnie w trosce o katolickie rodziny i w
trosce o Kościół. Taka formuła kolędy, jaka jest w naszej parafii już się
wyczerpuje. Należałoby usiąść i porozmawiać.
Nie chciałbym, aby powiedziano o
tych, którzy nie przyjmują księdza po kolędzie, że gardzą Chrystusem. To mocne
słowa, a padły w parafii św. Wojciecha w Białymstoku:
Kolęda
2016-2017
|
Dalej można przeczytać w ogłoszeniach
parafialnych, że trzykrotne nieprzyjęcie księdza po kolędzie, będzie
skutkowało wykreśleniem z parafialnej ewidencji. Nie wnikam w życie parafialne
na Podlasiu i nie komentuję tamtejszych zwyczajów, ale Kościół przecież mamy
jeden i pewne elementy w życiu wszystkich parafii powinny być jednakowe. Dziwi mnie
np. sytuacja w jednej z parafii warszawskiej, gdzie ksiądz po kolędzie chodzi
raz na dwa lata, bo nie zdąży w jednym roku wszystkich „obskoczyć”. Dziwi mnie,
że po kolędzie chodzą księża, nie związani z parafią. Dziwi mnie, że w niektórych
parafiach wizyta kolędowa zaczyna się na długo przed Bożym Narodzeniem, bo
ksiądz do Matki Bożej Gromnicznej się nie wyrobi. Dziwi mnie, że zbiera się ofiary
na kurię, Seminarium Duchowne i Dom Księży emerytów, jak to jest u nas w
parafii, a nie pomyśli się o podjeździe do kościoła dla niepełnosprawnych.
Dach naszego Domu Parafialnego już został
ocieplony, jak to dzisiaj się dowiedzieliśmy z ustnych ogłoszeń, bo w wydaniu
internetowym już tego nie ma, ale o zdewastowane groby dawnych proboszczów, budowniczych
świątyni, nasz proboszcz nie zadba, choć dobrych kilka lat temu publicznie to
obiecał. I może właśnie dlatego, że jest
jednocześnie kanclerzem, tak o tę swoją kurię dba. I dobrze byłoby, aby wcześniej,
przed kolędą, ksiądz proboszcz powiedział, na co będą zbierane pieniądze, bo
może ktoś akurat nie ma ochoty kurii utrzymywać.
Polecałbym naszym księżom poczytać
ogłoszenia parafialne we wspomnianej białostockiej parafii. Tam widać wyczerpujące informacje z życia parafii.
.
....
OdpowiedzUsuńŚwięta, święta i po kolędzie. Jakoś tak człowiek przyzwyczaił się, że kolęda kończy okres świąteczny, choćby nie wiadomo kiedy wypadała. A tymczasem to bardzo lokalny zwyczaj, w takiej formie tylko w Polsce. W Niemczech ksiądz przychodzi tylko jak się zaprosi, a we Włoszech jak słyszałem, chodzą po kolędzie w okolicach Wielkanocy.
OdpowiedzUsuńCo do innych krajów to ponoć nie znają tego zwyczaju. Za to mają spotkania po Mszy św. przy skromnym poczęstunku, coś w rodzaju kawiarenki - zostaje się na pogaduchy, jest wesoło i sympatycznie, ludzie się znają i poznają, panie przynoszą ciasta, gada się o wszystkim na luzie.
Pojawiają się próby przeniesienia tego formatu na nasz grunt, taka "kawiarnia" będzie i przy budowanym kościele na dolnej Bielawie, pomału to miejsce zaczyna żyć, w tym roku będzie tam pierwsza "pierwsza komunia", za dwa lata jest szansa na dach.
Pozdrawiam, TA
Dlatego piszę, że należałoby usiąść i pogadać, no i niekoniecznie ze mną, ale żeby przynajmniej w tej rozmowie proboszcz, jak zawsze podkreśla, nie miał do powiedzenia ostatniego zdania. To są dwie strony spotkania kolędowego i należałoby uszanować racje obydwu stron.
Usuńhttp://www.miastopoznaj.pl/wydarzenia/959-ksiadz-wspolczesnie-koleda-nie-ma-wiekszego-sensu
OdpowiedzUsuń