Skoro zacząłem rozpatrywać tekst od
końca, to i zacytuję treść od ostatniego akapitu, czyli „Słowa” zakończenie. Pan
burmistrz pisze:
Moje
doświadczenie z lokalnym samorządem sięga samych jego początków. Od grudnia
2014 roku przyszło mi wziąć odpowiedzialność za naszą Bielawę w sposób
szczególny. Mam nadzieję, że lektura dra Rafała Brzezińskiego będzie inspiracją
do niejednej dyskusji czy refleksji na temat nie tylko najnowszej historii
naszego miasta, ale przede wszystkim na temat jego przyszłości.
I właśnie te słowa mojego
burmistrza stały się inspiracją do mojej wypowiedzi, która niech głosem w tej
dyskusji będzie.
Początek „Słowa wstępnego” jest jak
najbardziej prawidłowy. Co prawda takie stwierdzenie zabrzmiało może jak ocena,
ale to jest jakby kanon w „Słowach wstępnych”, doceniający wkład pracy autora w
powstałe dzieło:
Niniejsze
opracowanie autorstwa dra Rafała Brzezińskiego jest cennym przybliżeniem
działalności bielawskiego, odrodzonego samorządu. Opowiada o wielu zdarzeniach,
zawiera szereg komentarzy osób związanych z najnowszą historią naszej małej
ojczyzny.
OK. Wiemy już, że książka
napisana przez pana dra Rafała Brzezińskiego jest cenna. Można by przypuszczać,
że spełniła ona oczekiwania burmistrza i innych, którzy z należną troską, nad
tą publikacją się pochylili. Kto to był i kto pomagał, a kto przeszkadzał, to
już zapewne pan burmistrz wie.
I byłoby wszystko dobrze, gdyby nie
dalszy ciąg wypowiedzi:
Opracowanie
jest jednak właśnie tylko przybliżeniem. Autor nie był uczestnikiem większości opisywanych
zdarzeń. Jak sam pisze (chyba brakuje przecinka) praca powstała na podstawie
prasy lokalnej oraz wywiadów. Siłą rzeczy czytelnik jest więc czasem narażony
na nazbyt subiektywną ocenę poruszanych zagadnień (chyba powinien być
przecinek) a także na jednostronność wyrażanych opinii.
No tak. Czar prysł. Dr Brzeziński
to żółtodziób, który z zadaniem sobie nie poradził i w dodatku śmiał wypadki
związane z odrodzonym samorządem oceniać czasami całkiem subiektywnie. Tak więc
czytelnik został narażony, a pan dr Brzeziński się naraził.
Wkład pracy w pracę, która ma 5cm
grubości na kredowym papierze i z ilustracjami, może wydawać się niewielki. Ocenić
obiektywnie wielkość tej pracy może jednak tylko ten, kto coś w życiu napisał. Ja
napisałem. Wkład pracy w dzieło również ocenia się po ilości przypisów. Tu
widać rzetelność i pewnego rodzaju ciągoty historyka do solidnego
udokumentowania tekstu. I jestem przekonany, że tych przypisów, nawet sam
burmistrz nie czytał, nie mówiąc już o sięgnięciu do źródeł. No, może poza
jednym, o którym potem.
Czytelnikowi mogłoby się wydawać, że
historyk, pan dr Rafał Brzeziński, napisał, ot tak sobie, następną książkę. Jak
się zorientowałem, pan Brzeziński jest daleki od polityki uprawianej przez
samorządowców i akurat to nie leży w sferze jego zainteresowania. Mimo to z
zadania wywiązał się uczciwie, pisząc dobrą pracę w zadanym, trzymiesięcznym terminie.
Za to pan burmistrz jedną stronę „Słowa wstępnego” pisał przez rok.
Chciałem uświadomić Czytelnikowi, że
uczciwe podejście do tej pracy przez autora, poprzez wywiady z samorządowcami,
przysporzyło mu więcej pracy, niż analizowanie i prezentowanie dokumentów.
Napisać tekst na podstawie wywiadu – to jest koszmar. Mój 45-ciominutowy wywiad
z jednym z bielawskich opozycjonistów, zakończył się na opracowaniu 20 minut.
Masakra. Pana doktora podziwiam i jestem przekonany, że czas na napisanie
książki w godzinach pracy na pewno nie wystarczył.
Pan burmistrz dalej pisze już bardziej
łagodnie, aby następnie przejść do wypominania autorowi, o czym to nie napisał,
a o czym napisać powinien:
Trudno
byłoby również opisać wszystkie zdarzenia związane z naszym samorządem. Nie ma
na przykład opisu historii związanej ze sprzedażą, a później odkupem Łysej
Góry. Nie przeczytamy też na przykład o tym, że ulica Berlinga przez kilka
miesięcy nazywała się ulicą kardynała Stefana Wyszyńskiego. Nie ma również wzmianki
o uroczystej sesji Rady Miejskiej po śmierci Jana Pawła II. Oczywiście nie
sposób opisać wszystkie zdarzenia. Nie sposób również osiągnąć pełny
obiektywizm.
I w tym miejscu pozostawiam
Czytelnika z wypowiedzią burmistrza Piotra Łyżwy, żeby nie było za dużo tekstu,
aby w następnym odcinku to tej wypowiedzi obiektywnie, czy jak kto woli -
subiektywnie, się ustosunkować.
...
OdpowiedzUsuń