Kasztan
Ojca Jana Góry
Nagłe odejście o. Jana Góry w dniu 21.12.2015 r. było dla wszystkich zaskoczeniem i to bez względu czy kontakt był z Nim bardziej, czy mniej ścisły. Zmarł podczas odprawiania Mszy Św. "Odszedł z tego świata nie trzaskając drzwiami." Nie żyje twórca Lednicy, Jamnej, Hermanic etc.
Przerastał nas, a my za Nim nie
nadążaliśmy, stąd te problemy za życia, a trzeba dodać, że przez wielu był
określany jako kontrowersyjny, trudny, promujący siebie. Był gigantem pracy na
umowie śmieciowej. Najwyższy czas by go wspomnieć, a maj to dobry czas, bo
najłatwiej przybliżyć postać o. J. Góry na podstawie jego książki "Kasztan",
ale nie jest w niej o maturach. Tekst książki to rozmyślania o
drzewie-kasztanie (kasztanowcu) rosnącym w ogrodzie przy zakonnej celi w
Warszawie na Starym Mieście.Nagłe odejście o. Jana Góry w dniu 21.12.2015 r. było dla wszystkich zaskoczeniem i to bez względu czy kontakt był z Nim bardziej, czy mniej ścisły. Zmarł podczas odprawiania Mszy Św. "Odszedł z tego świata nie trzaskając drzwiami." Nie żyje twórca Lednicy, Jamnej, Hermanic etc.
Kasztan rósł w ogrodzie, który urodą nie grzeszył, bo niekończące się remonty czyniły otoczenie nieuporządkowane, a wcześniejsze trwające tam walki powstańcze, odcisnęły piętno na drzewie, które jednak przetrwało wojnę."Był jak inne drzewa i żadne znaki szczegółowe nie rzucały się w oczy, lecz przecież, kiedy spojrzałem na niego po raz pierwszy, wiedziałem już, że zostaniemy przyjaciółmi."Fascynująca była bliskość, która pociągała,
zniewalała i onieśmielała" - było w nim piękno dojrzałego drzewa. Ta bliskość - była ciepła i pełna intymności - pisze Góra. Zaskakujące dla czytelnika jest, że można tak cieszyć się z obecności drzewa, które na nic się nie skarży. Zupełnie jak Bóg. Autor uświadamia nam historię, którą poznał jego kasztan - kasatę zakonu w 1864 r. i Powstanie Warszawskie w 1944 r., kiedy był świadkiem nalotów, niszczenia budynków i ludzkich tragedii.
"Pod gruzami kościoła i klasztoru św. Jacka w Warszawie zginęły setki rannych z ewakuowanego tutaj powstańczego szpitala. Kasztan zaś wrósł korzeniami w ziemię, która stała się zbiorową mogiłą. Setki ciał spoczywają w tym miejscu. Kasztan zaś wrósł w te ciała korzeniami, by świadczyć o zwycięstwie życia nad śmiercią, by wziąć udział w zmartwychwstaniu. I dlatego nie jest to zwyczajny kasztan."
Jest żyjącym świadkiem złego i dobrego, bowiem widział uroczystości z 17.08.1948 r., kiedy dominikanie wrócili do ruin swojego kościoła. Dalej na stronach o. Góra zachwyca się mrozem na szybach, który zasłania widok kasztana i słońcem, co je otwiera, a także wiecem aniołów na kasztanie. Aniołami były różnorodne kwiatostany, a ich sobór nie trwał długo -
"Tyle tylko, ile kwitnienie kasztana. Później aniołowie odlecieli. Nie wiem nawet, co uchwalili."
Obserwator z okien celi zakonnej zachwyca się też jesienną szatą drzewa, jej
pięknem i dostojeństwem, i przedszkolnymi dziećmi zbierającymi owoce kasztana.
"Z przyjemnością patrzyłem, jak dzieci z pobliskiego przedszkola zaglądały do naszego ogrodu i walcząc z nieśmiałością skradały się ostrożnie, by zbierać owoce kasztana. Będą robiły zabawki i ludziki."
Po okresie szczęśliwej przyjaźni dominikanin pisze, że "Skończyły się dobre czasy. Zakonną celę w Warszawie na Starówce na przeciwko kasztana musiałem opuścić i udać się z płaczem i lamentem do Poznania."
Wyjeżdżając o. Jan powierzył opiekę nad kasztanem licealistce Ewie, która opowiadała Mu w listach o tym wyjątkowym drzewie. Z czasem jednak wiadomości z Warszawy były coraz rzadsze, a dopytywani o kasztana bracia - milczeli.
Przeczuwając, że stało się coś niedobrego, podczas pobytu w Warszawie odwiedził klasztor i zobaczył, że w miejscu gdzie rósł w jego pamięci kasztan jest... klombik z kolorowym zielskiem obłożony kamieniami... tandetna mogiłka. Okazało się, że jeden z braci miał kłopot z parkowaniem samochodu i wykopał kasztana, który mu przeszkadzał. Żal miał więc o. Góra, że nikt ze współbraci nie wytłumaczył mu i nie zatrzymał tej niszczycielskiej działalności.
"Dlaczego nikt mu nie powiedział, że niszcząc stare drzewo, wyrywając je z korzeniami, niszczy samego siebie. Drzewo jest bowiem jak człowiek."
Puentą niech będzie zawarte w końcowej części książki przemyślenie, że "Na kasztana można było patrzeć z zewnątrz. Był drzewem podobnym do wielu innych, choć może cokolwiek brzydszym, zniszczonym, nawet spróchniałym trochę. Ponieważ był drzewem w ogrodzie zainteresowałby dendrologa, leśnika, architekta. Zobaczyliby w nim rzecz, drzewo, jedno z wielu, drzewo pośród innych drzew. Ale na kasztana można spojrzeć inaczej. Od wewnątrz."
Czytając, wciągnięci zostajemy w szalenie intymną relację człowieka i drzewa. Możemy też wyłowić wiele ciekawych myśli w rodzaju:
- Kasztan nie rośnie bezmyślnie, jak czasem bezmyślnie wydają się żyć ludzie
- W klasztorze bowiem dzieją się nadal cuda. Człowiek może tutaj spotkać się z drzewem.
- Człowieka jak drzewo poznaje się po owocach.
- Drzewa spotykane po drodze mijamy zazwyczaj dość szybko. Bo drzewa stoją w miejscu. Łatwo je wyprzedzić, wyminąć.
Lektura "Kasztana" niesie głęboką treść, przy czym należałoby ją wiązać nie z ubóstwianiem drzewa, ale ze spojrzeniem przez pryzmat obecności drzewa - na człowieka i jego problemy. Na głębię naszych zachowań, które jak w lustrze odbite są w kasztanie, a może na odwrót?
Niedawno o. Jacek Salij przyznał, że przeoczył tę opowieść i teraz, kiedy nie ma Autora, dostrzega jej wielkość.
"Z przyjemnością patrzyłem, jak dzieci z pobliskiego przedszkola zaglądały do naszego ogrodu i walcząc z nieśmiałością skradały się ostrożnie, by zbierać owoce kasztana. Będą robiły zabawki i ludziki."
Po okresie szczęśliwej przyjaźni dominikanin pisze, że "Skończyły się dobre czasy. Zakonną celę w Warszawie na Starówce na przeciwko kasztana musiałem opuścić i udać się z płaczem i lamentem do Poznania."
Wyjeżdżając o. Jan powierzył opiekę nad kasztanem licealistce Ewie, która opowiadała Mu w listach o tym wyjątkowym drzewie. Z czasem jednak wiadomości z Warszawy były coraz rzadsze, a dopytywani o kasztana bracia - milczeli.
Przeczuwając, że stało się coś niedobrego, podczas pobytu w Warszawie odwiedził klasztor i zobaczył, że w miejscu gdzie rósł w jego pamięci kasztan jest... klombik z kolorowym zielskiem obłożony kamieniami... tandetna mogiłka. Okazało się, że jeden z braci miał kłopot z parkowaniem samochodu i wykopał kasztana, który mu przeszkadzał. Żal miał więc o. Góra, że nikt ze współbraci nie wytłumaczył mu i nie zatrzymał tej niszczycielskiej działalności.
"Dlaczego nikt mu nie powiedział, że niszcząc stare drzewo, wyrywając je z korzeniami, niszczy samego siebie. Drzewo jest bowiem jak człowiek."
Puentą niech będzie zawarte w końcowej części książki przemyślenie, że "Na kasztana można było patrzeć z zewnątrz. Był drzewem podobnym do wielu innych, choć może cokolwiek brzydszym, zniszczonym, nawet spróchniałym trochę. Ponieważ był drzewem w ogrodzie zainteresowałby dendrologa, leśnika, architekta. Zobaczyliby w nim rzecz, drzewo, jedno z wielu, drzewo pośród innych drzew. Ale na kasztana można spojrzeć inaczej. Od wewnątrz."
Czytając, wciągnięci zostajemy w szalenie intymną relację człowieka i drzewa. Możemy też wyłowić wiele ciekawych myśli w rodzaju:
- Kasztan nie rośnie bezmyślnie, jak czasem bezmyślnie wydają się żyć ludzie
- W klasztorze bowiem dzieją się nadal cuda. Człowiek może tutaj spotkać się z drzewem.
- Człowieka jak drzewo poznaje się po owocach.
- Drzewa spotykane po drodze mijamy zazwyczaj dość szybko. Bo drzewa stoją w miejscu. Łatwo je wyprzedzić, wyminąć.
Lektura "Kasztana" niesie głęboką treść, przy czym należałoby ją wiązać nie z ubóstwianiem drzewa, ale ze spojrzeniem przez pryzmat obecności drzewa - na człowieka i jego problemy. Na głębię naszych zachowań, które jak w lustrze odbite są w kasztanie, a może na odwrót?
Niedawno o. Jacek Salij przyznał, że przeoczył tę opowieść i teraz, kiedy nie ma Autora, dostrzega jej wielkość.
Na podst. Książki "Kasztan" i art. W. Kusiak.
dominikanie.pl/2015/12/ojciec-jan-gora-opisal-swoja-smierc/
www.jangora.pl/ksiazki.php
dominikanie.pl/2015/12/ojciec-jan-gora-opisal-swoja-smierc/
www.jangora.pl/ksiazki.php
Henryk
Ciekawe, spróbuję przeczytać tę książkę, w każdym razie wpisuję ją na listę "do przeczytania". Dzięki.
OdpowiedzUsuńTA
Prawosławni,islamscy i judaistyczni w Rosji domagają się zaprzestania zabiegów aborcji.W Rosji dokonuje się ponad milion aborcji rocznie.
OdpowiedzUsuńRosjanki masowo poślubiają osiedlających się na wschodzie Rosji Chińczyków.Dlaczego?Bo Chińczycy nie piją i nie biją kobiet.
W Pakistanie uchwalono ustawę,że kobiety można bić-"lekko".(??)
"Życie na celowniku"-to film o tym,co większość Syryjczyków doświadcza codziennie na skutek"Wojny o rurociągi".
https://www.almasdarnews.com/article/syrians-see-war-2
W Kenii mają być zlikwidowane dwa największe na świecie obozy dla uchodźców.W sumie zamieszkuje je prawie milion uchodźców z Somalii,Sudanu
i innych krajów Afryki Płn.W sierpniu i wrześniu może nastąpić exodus(biblijny?)15 milionów uchodźców na UE.Europa nie jest do tego przygotowana,nie ma armii.Do 2020 roku tylko same Niemcy będą musiały wydać blisko 100 mld.ero na uchodźców.1/3 uchodźców jest zakażona gruźlicą
-o ogromnym zagrożeniu cholerą,AIDS,itd-nie wspomnę.
A tymczasem przemysł zbrojeniowy,wywiady i inni bandyci,mają już przygotowany plan działania po odejściu B.Obamy.
polonews.in.ua/aktualnosti/prosimy-o-przebaczenie-list-ukrai-c-w-do-polak-w.html
Wg.badań TV(ITV)45% Brytyjczyków jest za wyjściem z UE,41% za pozostaniem,
11% nie jest zdecydowanych.
Badanie przeprowadzone w brytyjskiej Telegraph:69% za wyjściem,29% za pozostaniem.
Badania Observer/Opinium:43% za pozostaniem w UE.
Oby nie było"łeb w łeb"jak w Austrii,gdzie o wyniku wyborów zdecydowało
głosowanie korespondencyjne,którym można manipulować,i takie podejrzenia są w Austrii,że wybory zostały zafałszowane.
)))Henryk(((
Z Życia Kościoła
OdpowiedzUsuńNiedawno przeprowadzono badanie figurki Matki Boskiej Bardzkiej przyniosło niespodziewane wyniki.Nie tylko udało się poznać materiał,z którego wykonano rzeźbę,ale również przybliżony rok wykonania.Jeśli przyjąć rok ok.1060 za czas powstania cudownego wizerunku oznaczałoby to,że w powiecie ząbkowickim,w Bazylice Mniejszej w Bardzie przechowywany jest najstarszy wizerunek Maryjny w Polsce.
Wykonano serię zdjęć RTG zabytku,które potwierdziły niezwykle dobry stan zachowania drewna,z którego rzeźba została wykonana.Pojawiły się również wątpliwości dotyczące datowania rzeźby.Problemem tym zajmowali się już przedwojenni historycy.Wielu badaczy,z elitą historyków sztuki przedwojennego środowiska naukowego Wrocławia na czele,stawiało tezy przybliżonego okresu powstania rzeźby i jej faktycznego pochodzenia.Głos na ten temat zabrał m.in.:dr Erich Wiese,wrocławski historyk sztuki,dr Paul Knauer,autor monografii klasztoru cystersów w Kamieńcu Ząb.,czy ks.prof.Alfons Nowack,dyrektor Archiwum i Muzeum Diecezjalnego we Wrocławiu.Do obiegu naukowego weszły dwie teorie.Pierwsza wiąże pojawienie się w Bardzie cudownego wizerunku z okresem kolonizacji niemieckiej,co na Śląsku przypada na XIII wiek i związane jest ściśle z zakonem cystersów.Druga teoria zakłada,że rzeźba miała trafić do bardzkiego grodu za sprawą zakonu Joanitów.Część badaczy uważa,że powstanie rzeźby można datować na początek XII wieku.Inni sugerowali wiek XIII.
Chcąc rozwiązać ten problem,po uzyskaniu zgody władz kościelnych oraz nadzoru konserwatorskiego,z rzeźby pobrano niewielką próbkę drewna(ok.2g).
Poddano ją badaniu w Laboratorium Datowania Bezwzględnego pod kier.Marka Krąpca we współpracy z jednostką badawczą w Seattle.Wyniki po kalibracji dały wynik ok.1011 r.z tolerancją +/-26 lat.Nie jest to jednak data powstania rzeźby,a data pozyskania materiału na nią.Biorąc jednak pod uwage wszystkie okoliczności,łącznie z okresem suszenia drewna,można przyjąć ok.1060 r.Jeśli więc te przypuszczenia okazałby się prawdziwe,to rzeźba Matki Boskiej Bardzkiej byłaby najstarszym wizerunkiem maryjnym w Polsce.
Rzeźba kilkanaście razy zmieniała miejsce swojego kultu,aby uchronić ją przed pożarem,husytami,reformacją,kilkoma wojnami.
Koronowana została uroczyście 50 lat temu-3 lipca 1966,przez arcybiskupa wrocławskiego ks.kardynała Bolesława Kominka.
Henryk