Zapewne Bielawa aspiruje do tego,
aby muzeum mieć, podobnie i podobne, a nawet może lepsze niż Dzierżoniów, ale i
zapewne Bielawa aspiruje do tego, aby i nasze władze samorządowe były „lepsze”
od tych dzierżoniowskich, a przynajmniej nie „gorsze”. I oczywiście nie mam na
uwadze tylko obecnych władz, ale i poprzednie, które to władze słusznie temat
muzeum w Bielawie podjęły.
To już chyba mija siedem lat, jak na
taki, jak na warunki bielawskie, szalony pomysł wpadł pan dr Rafał Brzeziński,
wtedy dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej. Powstało muzeum regionalne, do
którego eksponaty licznie liczni znosili Bielawianie. Miejsce, jak miejsce,
trzeba było jakieś znaleźć. Nikt jeszcze wtedy przecież nie myślał o zamku Sandreckich.
Powierzchnia byłego sklepu firmowego byłego „Bielbawu”, nadspodziewanie szybko się
zapełniała przekształcając Muzeum Regionalne w klasyczną graciarnię.
Czas na zmiany. I być może zmiany te
zainicjowały właśnie te spadające z dachu dachówki. Ja już o tym pisałem na
blogu w art:
No i trzeba sobie powiedzieć, że to muzeum, to żadne muzeum, a zaledwie dział biblioteki – Dział Regionalno-Badawczy. Jeśli ma być w Bielawie muzeum z prawdziwego zdarzenia, to powinna być to placówka niezależna, ze swoim budżetem, niewielką, ale prężną kadrą, której działania nie ograniczały by się li tylko do kasowania biletów przy wejściu, ale żeby w Bielawie czymś zaskoczyła i nawet spowodowała, że będziemy znani dalej niż Owiesno, Piskorzów, Uciechów, Jodłownik i Józefówek.
Mając na uwadze obiecanki wyborcze
burmistrza Piotra Łyżwy, mam nadzieję, że temat muzeum z prawdziwego zdarzenia
w Bielawie powstanie. Zapewne nie będzie w tej sprawie konsultacji społecznych,
bo samorządowcy i tak najlepiej wszystko wiedzą, a już na pewno wiedzą, co
Bielawę boli i czego jej potrzeba, i z troską nad tą Bielawą się pochylają, ale
jakby ktoś potrzebował mojej opinii i rady, to proszę dać cynk.
A już teraz mogę podpowiedzieć:
1-
Najlepszym
obiektem na muzeum jest zamek Sandreckich. Nie będę się nad tą tezą rozwodził,
bo może robiłbym to po próżnicy, ale Bielawianie nie darują żadnej władzy
zmarnowania takiego obiektu.
2-
Muzeum
musi być obiektem samodzielnym i administracyjnie wyodrębnionym.
3-
Muzeum
musi mieć swój własny budżet i podlegać bezpośrednio pod Urząd.
To tyle w tym temacie, jak to piszą niektórzy
Komentatorzy.
Ja bym poszedł jeszcze dalej tak jak bielawianin, Andrzej Świętczak ok kilku lat a może więcej zadaje pytanie dlaczego w Bielawie nie może na bazie jeszcze zachowanych obiektów i krosien powstać działające muzeum tekstylne?
OdpowiedzUsuńFilmik; https://youtu.be/42GcvAbuFgQ
Ja bym poszedł jeszcze dalej, dlaczego każde miasto (pięć) w naszym powiecie musi mieć muzeum lub izbę regionalną? Czy nas nie stać żeby powstało chociaż jedno muzeum z działającymi krosnami? Zwłaszcza że w każdym z nich jeszcze niedawno działały zakłady włókiennicze.
Były na ten temat rozmowy. Były krosna na chodzie przeznaczone dla Bielawy. Poszły na złom. Pan Łyżwa obiecywał w kampanii wyborczej muzeum włókiennictwa, co z tej obiecanki zrealizuje - zobaczymy. Na razie nie słyszałem o żadnych planach.
UsuńLogika nakazywała by namysł nad tym, że jak mało pieniędzy to trzeba podejmować we wspólnym interesie, wspólne działania i tak pod auspicjami powiatu mgło by powstać muzeum,schronisko dla bezdomnych z izbą wytrzeźwień i detoksykacji,szkoła muzyczna na poziomie średnim , zakład utylizacji odpadów stałych, komunikacja powiatowa o wspólnym bilecie i.t.d. Czy powstanie? Byłby to znak istotnych zmian społecznych, może przyniesie go zmiana pokoleniowa. Na pocieszenie przypomnę, że taka istotna potrzeba jak gazownia miejska w powiecie przed II wojną światową też powstawała w bólach. Ale powstała!
OdpowiedzUsuń