8 lutego 2016

Powrót muzeum

     
   Wichura, jaka miała miejsce u nas 30 stycznia, przywiała ponownie temat bielawskiego muzeum, a to dlatego, że lokalne media zauważyły w swoich materiałach spadające dachówki z dachu muzeum. Dociekliwi komentatorzy zaraz zwrócili uwagę na fakt, że to muzeum tak naprawdę dachu nie ma, bo jest usytuowane na parterze, a na górze mieszkają lokatorzy, a w ogóle budynek podlega pod MZBM. Można by zapytać w związku z tym: czy to jest poważne muzeum, czy może jakiś tam dodatek do czegoś tam.

            Zapewne Bielawa aspiruje do tego, aby muzeum mieć, podobnie i podobne, a nawet może lepsze niż Dzierżoniów, ale i zapewne Bielawa aspiruje do tego, aby i nasze władze samorządowe były „lepsze” od tych dzierżoniowskich, a przynajmniej nie „gorsze”. I oczywiście nie mam na uwadze tylko obecnych władz, ale i poprzednie, które to władze słusznie temat muzeum w Bielawie podjęły.
            To już chyba mija siedem lat, jak na taki, jak na warunki bielawskie, szalony pomysł wpadł pan dr Rafał Brzeziński, wtedy dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej. Powstało muzeum regionalne, do którego eksponaty licznie liczni znosili Bielawianie. Miejsce, jak miejsce, trzeba było jakieś znaleźć. Nikt jeszcze wtedy przecież nie myślał o zamku Sandreckich. Powierzchnia byłego sklepu firmowego byłego „Bielbawu”, nadspodziewanie szybko się zapełniała przekształcając Muzeum Regionalne w klasyczną graciarnię.
            Czas na zmiany. I być może zmiany te zainicjowały właśnie te spadające z dachu dachówki. Ja już o tym pisałem na blogu w art: 

           
        No i trzeba sobie powiedzieć, że to muzeum, to żadne muzeum, a zaledwie dział biblioteki – Dział Regionalno-Badawczy. Jeśli ma być w Bielawie muzeum z prawdziwego zdarzenia, to powinna być to placówka niezależna, ze swoim budżetem, niewielką, ale prężną kadrą, której działania nie ograniczały by się li tylko do kasowania biletów przy wejściu, ale żeby w Bielawie czymś zaskoczyła i nawet spowodowała, że będziemy znani dalej niż Owiesno, Piskorzów, Uciechów, Jodłownik i Józefówek.
            Mając na uwadze obiecanki wyborcze burmistrza Piotra Łyżwy, mam nadzieję, że temat muzeum z prawdziwego zdarzenia w Bielawie powstanie. Zapewne nie będzie w tej sprawie konsultacji społecznych, bo samorządowcy i tak najlepiej wszystko wiedzą, a już na pewno wiedzą, co Bielawę boli i czego jej potrzeba, i z troską nad tą Bielawą się pochylają, ale jakby ktoś potrzebował mojej opinii i rady, to proszę dać cynk.
            A już teraz mogę podpowiedzieć:
1-      Najlepszym obiektem na muzeum jest zamek Sandreckich. Nie będę się nad tą      tezą rozwodził, bo może robiłbym to po próżnicy, ale Bielawianie nie darują żadnej  władzy zmarnowania takiego obiektu.
2-      Muzeum musi być obiektem samodzielnym i administracyjnie wyodrębnionym.
3-      Muzeum musi mieć swój własny budżet i podlegać bezpośrednio pod Urząd.

To tyle w tym temacie, jak to piszą niektórzy Komentatorzy.






3 komentarze:

  1. Ja bym poszedł jeszcze dalej tak jak bielawianin, Andrzej Świętczak ok kilku lat a może więcej zadaje pytanie dlaczego w Bielawie nie może na bazie jeszcze zachowanych obiektów i krosien powstać działające muzeum tekstylne?
    Filmik; https://youtu.be/42GcvAbuFgQ
    Ja bym poszedł jeszcze dalej, dlaczego każde miasto (pięć) w naszym powiecie musi mieć muzeum lub izbę regionalną? Czy nas nie stać żeby powstało chociaż jedno muzeum z działającymi krosnami? Zwłaszcza że w każdym z nich jeszcze niedawno działały zakłady włókiennicze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Były na ten temat rozmowy. Były krosna na chodzie przeznaczone dla Bielawy. Poszły na złom. Pan Łyżwa obiecywał w kampanii wyborczej muzeum włókiennictwa, co z tej obiecanki zrealizuje - zobaczymy. Na razie nie słyszałem o żadnych planach.

      Usuń
  2. Logika nakazywała by namysł nad tym, że jak mało pieniędzy to trzeba podejmować we wspólnym interesie, wspólne działania i tak pod auspicjami powiatu mgło by powstać muzeum,schronisko dla bezdomnych z izbą wytrzeźwień i detoksykacji,szkoła muzyczna na poziomie średnim , zakład utylizacji odpadów stałych, komunikacja powiatowa o wspólnym bilecie i.t.d. Czy powstanie? Byłby to znak istotnych zmian społecznych, może przyniesie go zmiana pokoleniowa. Na pocieszenie przypomnę, że taka istotna potrzeba jak gazownia miejska w powiecie przed II wojną światową też powstawała w bólach. Ale powstała!

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.