10 lipca 2014

Zamek Sandreckich

   
   Ten zamek Sandreckich, trywialnie nazywany zameczkiem zapewne przez to, że mieścił się w nim ośrodek szkolno – wychowawczy, może być kolejnym, kontrowersyjnym obiektem w naszym mieście. Chęć sprzedaży zamku gminie Bielawa przez Urząd Powiatowy w Dzierżoniowie na preferencyjnych warunkach, nie spotkał się z zainteresowaniem naszych władz. Wiadomo – z powiatem się nie rozmawia, bo powiat Bielawie szkodzi. A szkoda, że się nie rozmawia, bo można się przecież, przynajmniej w niektórych przypadkach dogadać. Tych przypadków byłoby zapewne więcej, gdyby Bielawa miała innego, lepszego burmistrza, bo z tym obecnym, steranym szesnastoletnim pilnowaniem stołka już trudno się dogadać nie tylko powiatowi.
            Mam to szczęście, a może nieszczęście, że mieszkam po sąsiedzku z zamkiem i parkiem, który był jego integralną częścią. Mam nadzieję, że z zamkiem nie będzie takich hocków-klocków jak z parkiem. Zapewne znajdzie się odpowiedzialny kupiec. Może trzeba będzie obniżyć jeszcze cenę, żeby ktoś to kupił. Jest zapewne kłopotem dla prywatnego inwestora, że to jest zabytek. Są w związku z tym pewne wymagania konserwatora zabytków. Ja, jako mieszkaniec Bielawy chciałbym, żeby to miasto ten zabytek kupiło i na pewno miasto o tym myśli. Taki zamek, z taką historią oddać w cudze ręce – to nieodpowiedzialność. Ale jeśli nasz, jeszcze nam „panujący jaśnie oświecony” burmistrz Dźwiniel, zabierze się za to tak, jak zabrał się w 2006 roku za zbiornik, to będzie tak z zamkiem, jak jest ze zbiornikiem.
            A można by zrobić w nim muzeum, bo to dotychczasowe, powołane do istnienia dzięki staraniom niezapomnianego dyrektora Miejskiej Biblioteki Publicznej dra Rafała Brzezińskiego, w sposób podły zwolnionego ze stanowiska w listopadzie zeszłego roku, pęka już w szwach. A pęka dlatego, że mieszkańcy Bielawy i ich potomkowie nawet daleko mieszkający od Polski, przekazywali swoje cenne eksponaty widząc w panu dyrektorze Brzezińskim osobę, która dzięki swojej pasji zasługuje na zaufanie. Nie będę ukrywał, że wiele z tych osób, po zwolnieniu pana dyrektora, chciało swoje eksponaty odebrać.
            Można tam również zrobić galerię z prawdziwego zdarzenia, o czym wspominał mój wnuczek, a nie gnieździć się w jakichś mokisowskich korytarzach, a już wkrótce barlowskich. Czy zasługuje na takie traktowanie prawdziwa sztuka? No, ale Bielawianom można wcisnąć każdy kit i korytarz nawet nazwać - „Galeria Korytarz”.
            Na dużym terenie otwartym zamku, można postawić jakiś samolot, np. Messerschmitta, a naprzeciwko niego Hurricana. Można też postawić jakąś armatę. Oryginalnych pomysłów na zagospodarowanie całego kompleksy na pewno znalazłoby się sporo, a jeśli dopuścić by do tego znakomitości z Magistratu, byłoby i o czym pisać na blogu.
            Nie będę na razie wybiegał w przyszłość, bo po co strzępić sobie jęzor po próżnicy.

            Jeszcze drobna dygresja, zupełnie nie związana z tematem – może ktoś wie, a może nie. 
       Kiedy pisałem w tekście „Ja, jako mieszkaniec…”, przypomniałem sobie anegdotę o Mieczysławie Moczarze, „autorze” słynnej książki „Barwy walki”. Otóż Moczar, który był partyzantem, zwykł przechwalać się tym mówiąc:
            - Ja, jako były partyzant…”
            Było to tak częste, że aż słuchaczy czasami nudziło. I złośliwcy, nawiązując do tego wstępu jego przechwałek, dali mu przezwisko – „Jaja kobyły”.
            Ciekawe, czy ktoś o tym wiedział.

            A Moczar „Barw walki” nie napisał. Ktoś mu napisał, ale nikt nie chce się do tego przyznać. Wiadomo, z UBP nie ma żartów. 

http://pl.wikipedia.org/wiki/Barwy_walki_(powie%C5%9B%C4%87)

http://www.tvsudecka.pl/0,4530-zameczek_w_bielawie_na_sprzedaz.html









2 komentarze:

  1. "Co się polepszy,
    to się popieprzy,
    co się zbuduje,
    to się zrujnuje,
    co się ustali,
    to się obali.
    Polak musi mieć dupę
    i głowę ze stali."(Babka Kiepska)

    Szkoda było by aby ten zabytek zaczął dryfować ku ruinie,tak jak ten pałac w Bożkowie:
    "www.youtube.com/watch?v=V85dj4hzS2U"
    A jeszcze w latach 80-tych ub.w.grywałem w tym pałacu na turniejach szachowych,a młodzież spotykała się
    z niemieckimi potomkami właścicieli zamku.
    "wrocław.gazeta.pl1,35771,7495334,Palac_w_Bozkowie___od_perly_do_ruiny.html"
    A wandale mogą doprowadzić nawet do najgorszego,tak jak w Sokołowsku w 2005 roku:
    "www.youtube.com/watch?v=AVFCpFYkYCw"
    Niestety,ale tutaj jest też wina powojennych szabrowników,tą powojenną grabież odczuwamy do tej pory:
    "www.polityka.pl/historia/293892,1,zwiazek-szabrowników.read"
    Nie oszczędzono nawet cmentarzy i grobowców:
    "poszukiwania.pl/szaber-na-cmentarzach-ewangelicko-augsburskich-w-gorach-sowich.html"
    Jak likwidowano niemieckie cmentarze - widziałem!

    "www.youtube.com/watch?v=JCB225zQ_ZE"
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzecie zdjęcie od dołu przedstawia dawny budynek zarządu dóbr bielawskich hrabiów SeidlitzSandreczkich. Po sprzedaży zamku miastu w 1930 r. w tym budynku zorganizowano Muzeum Miejskie (zbiory zaginęły), a w zamku dwie szkoły zawodowe. Tak było do 1939 r. Po napaści niemieckiej na Polskę, w zamku został zorganizowany lazaret. "Leczono" w nim, również polskich jeńców wojennych z obozów w Łambinowicach i w Srebrnej Górze. O wyleczonych nic nie wiadomo. Znam natomiast 7 nazwisk polskich żołnierzy zmarłych tu w 1940 r. , w tym kontradmirała Stefana Frankowskiego, dowódcę Morskiej Obrony Wybrzeża. Po II WŚ były w zamku koszary Armii Czerwonej, a po 1947 r. Szkoła Przysposobienia Zawodowego, później, aż do ub. roku Szkoła Specjalna. Po wojnie zamek nigdy nie był formalnie własnością miasta. Sylwester

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.