21 czerwca 2015

Zabrana pielgrzymka

Wiem, zaraz zostanę okrzyczany, bo przecież nikt nie lubi, gdy wyraża się opinie, które nie są zgodne z ideologiczną linią… w tym przypadku naszego lokalnego Kościoła, a może znów ktoś będzie się za mnie wstydził. Chrześcijańskie „Mea culpa” wszak dotyczy raczej szaraczków, do których i ja mam przyjemność się zaliczać, co wcale nie znaczy, że „wielkim tego świata” nie ośmielam się powiedzieć, co myślę na różne tematy, o których myślę. A, że myślę, to widać, bo piszę.

Często do myślenia i pisania inspirują, mobilizują czy nawet prowokują mnie wypowiedzi i zaistniałe fakty. I nie robię tego z przekory czy z „potrzeby serca”, ale żeby zwrócić uwagę na sprawę, choćby dlatego, aby zastanowić się, czy nie można inaczej.
Choć rowerowa pielgrzymka z naszej parafii na Jasną Górę już dawno przebrzmiała, to jednak wydarzeniami z niej będzie żyć się do następnej pielgrzymki do Częstochowy w 2016 roku, tym bardziej, że z doświadczenia wiemy, że żadnych innych pielgrzymek rowerowych w ciągu roku od kilku lat w naszej parafii praktycznie nie ma. Mówienie w sprawozdaniu na stronie internetowej parafii o Sulistrowiczkach, Henrykowie, Krzeszowie, Bardzie Śląskim, Wambierzycach – to już jakieś dalekie, zacierające się w pamięci wspomnienia.
W tym roku parafialna, rowerowa pielgrzymka na Jasną Górę przekształciła się w pielgrzymkę diecezjalną, jak to usłyszeliśmy w wypowiedzi naszego ks. proboszcza dr. Stanisława Chomiaka podczas dzisiejszych, niedzielnych ogłoszeń parafialnych. Tylko pytam się, jako uczestnik inauguracyjnej pielgrzymki w 2004 roku i kilku następnych – po co? No i sama chyba się nie przekształciła. Czy ktoś taką decyzję konsultował z rowerzystami? Czy może zdecydował o tym ks. proboszcz, który może bardziej jest związany ze Świdnicą jako kanclerz kurii, niż z naszą parafią i ks. dr Daniel Marcinkiewicz, opiekun duchowy rowerowej pielgrzymki, który w naszej parafii jest rezydentem i pracuje przede wszystkim dla kurii?
Dlaczego zabrano nam parafialną pielgrzymkę?
Publicznej odpowiedzi od decydentów nie spodziewam się, bo myślę, że decydentów na to nie stać.
Wyczułem pewną satysfakcję w głosie proboszcza podczas wspomnianych ogłoszeń, który stwierdził, że w tej pielgrzymce spoza parafii uczestniczyło kilkanaście osób, co potwierdzałoby „diecezjalność” pielgrzymki i jej diecezjalny sukces. Sprawozdawca na stronie parafii (nie podpisał się) nie był już taki dokładny, bo napisał bardzo ogólnie, że „W pielgrzymce wzięli udział rowerzyści z diecezji świdnickiej”. Prawda jest taka, że diecezjalnego sukcesu nie było, mimo, że patronat nad pielgrzymką objął Biskup Świdnicki Ignacy Dec. Była jedna pani z Nowej Rudy Słupca i dwie osoby ze Świebodzic. Jeżeli się pomyliłem – sprostuję. Jeśli ks. proboszcz się pomylił – niech sprostuje.
Pielgrzymka, jako diecezjalna, nie była sukcesem. Ta pielgrzymka, jako pielgrzymka, też sukcesem nie była. Jako wycieczka – owszem. Ciągle brakuje w tym przedsięwzięciu duchowości i odpowiedzialności w szeregach, pożal się Boże – niektórych pątników. Niedorzeczne jest również to, że opiekun duchowy jedzie samochodem, zamiast być jednym z pątników na rowerze. Nie tak na początku było. No cóż - zmiany, zmiany, zmiany. Oby na lepsze.
Może ktoś powiedzieć – nieobecni głosu nie mają. Nie byłem uczestnikiem tegorocznej pielgrzymki i na następną też boję się jechać. Niemniej jednak zachęcam wszystkich mniej odważnych, bo odważnych zachęcać nie trzeba, aby pojechali. Spotkanie w grupie, jej wspaniała pomocniczość, w czym przewodzi pielgrzymkowy brat Ryszard, spontaniczność i sama jazda są czymś wspaniałym, za czym się tęskni, a co potwierdza ciągła obecność uczestników pierwszej pielgrzymki, którzy w tym roku byli w liczbie czterech z sześciu „cywilów”. Spotykanie na trasie pielgrzymowania tych samych ludzi, którzy niejako na tę pielgrzymkę czekają, też ma swoją wymowę.
Te pozytywne wydźwięki naszej parafialnej pielgrzymki na Jasną Górę ugruntowują mnie w przekonaniu, że jeździć trzeba, ale zmiany, zmiany, zmiany… są wskazane.
Jeździjcie do Częstochowy i zmieniajcie tę pielgrzymkę na wyjątkowe spotkanie – przede wszystkim z Matką Bożą i jej Synem oraz z braćmi i siostrami, którzy z Wami zabiorą się w tę czterodniową podróż.

(zdjęcie pobrane ze strony internetowej parafii)


5 komentarzy:

  1. Ja na pielgrzymce na Jasną Górę byłam dość dawno i sporo się wtedy przed nią broniłam, ale z perspektywy czasu uważam, że było to wspaniałe przeżycie duchowe. Z chęcią w tym lub przyszłym roku znów bym się na nią wybrała.
    Co do opiekuna duchowego w aucie, nie ładnie. Wszyscy jesteśmy równi i w ten sam sposób powinniśmy wędrować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę że Pan Bolesław najpierw zdecydowaną i odważną krytyką niewątpliwie przyczynił się do zmiany burmistrza w Bielawie a teraz chce zmiany proboszcza. Panie Bolesławie dlaczego przestał Pan pisać o tym co dzieje się w naszym mieście? Czy już teraz jest tak dobrze (wiec trzeba by na forum bloga pochwalić nową władzę)? A może jest gorzej niż było (więc może trochę krytyki by zmusić ją do działania)? Ja głosowałem za Piotrem Łyżwą i czuje się coraz bardziej rozczarowany bo nic dobrego dla mieszkańców miasta nie mogę zaobserwować może poza tym że ukryty komuszek w końcu poszedł na emeryturę. Obawiam się jednak że jeśli nic w mieście nie drgnie, nie ruszy do przodu to ta emerytura przekształci się w URLOP OKOLICZNOŚCIOWY nad czym ubolewam. A. Karasiński

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko jest pod kontrolą, panie A. Karasiński. Trzeba tylko co niektórym postawić prokuratorskie zarzuty, a może nawet nawet zmusić do zwrotu niegospodarnie wydanych pieniędzy z gminnej kasy. Jak i ja widzę nowa władza jeszcze nie otrząsnęła się z sukcesu jakim los obarczył ją w jesiennych wyborach w zeszłym roku i zasypia gruszki w popiele. Chociaż nie. Radny Rafał Kuśmierek likwiduje sklep wędkarski, a wiec chyba szykuje się jakieś stanowisko. Och te układy. Prezes Siódmak też już chyba zalicza końcówkę. No i kto powie, ze w Bielawie nic się nie robi?

      Usuń
    2. Ciesze się drogi Bolku że humor dopisuje. To już najwyższy czas by się z sukcesu otrząsnąć bo kilka osób namówiłem by głosowały na zmiany a teraz nie za siebie muszę się tłumaczyć. Myślę że przede wszystkim brakuje komunikacji i informacji o działaniach i planach na przyszłość co powoduje zniecierpliwienie mieszkańców przynajmniej niektórych. Pozdrawiam A.K.

      Usuń
    3. I masz Drogi Andrzeju rację. Co prawda informacje jakieś są o tym, czym UM się para, a i na Sudeckiej przecież jest wystarczająca doza informacji, uwzględniając komentarze, tylko trzeba w Internecie poszukać. Nie bez kozery napisałem list otwarty do burmistrza, aby organizował otwarte spotkania z mieszkańcami Bielawy, ale, jak na razie - cisza. Trzeba by było takiego kogoś na rzecznika jak za tamtej ekipy był Masyk (podkreślam "jak"), aby ta komunikacja była inna. Zapewniam Cię, że burmistrz bardzo się stara, aby mieszkańcy mieli do niego dostęp i do wszystkich informacji. Kto wie, może już wkrótce wszystko co zechcesz otrzymasz SMSem. No i dziwię się, że w takiej krytycznej sytuacji odnośnie rzecznika UM burmistrz jeszcze nie zaproponował mi takiej fuchy. Przecież mógłbym nawet zawiesić emeryturę, jakby dał więcej, a działoby się na pewno.
      A co do zmiany proboszcza, to Ty o tym napisałeś, a nie ja. Nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby naszego proboszcza zmieniać. Nawet jakby sam chciał odejść, to jestem przekonany, że chociaż my dwaj byśmy do tego nie dopuścili. Pozdrawiam.

      Usuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.