Wiem, zaraz zostanę okrzyczany, bo
przecież nikt nie lubi, gdy wyraża się opinie, które nie są zgodne z
ideologiczną linią… w tym przypadku naszego lokalnego Kościoła, a może znów ktoś będzie się za mnie wstydził. Chrześcijańskie
„Mea culpa” wszak dotyczy raczej szaraczków, do których i ja mam przyjemność
się zaliczać, co wcale nie znaczy, że „wielkim tego świata” nie ośmielam się
powiedzieć, co myślę na różne tematy, o których myślę. A, że myślę, to widać,
bo piszę.
Często do myślenia i pisania inspirują,
mobilizują czy nawet prowokują mnie wypowiedzi i zaistniałe fakty. I nie robię
tego z przekory czy z „potrzeby serca”, ale żeby zwrócić uwagę na sprawę,
choćby dlatego, aby zastanowić się, czy nie można inaczej.
Choć rowerowa pielgrzymka z naszej
parafii na Jasną Górę już dawno przebrzmiała, to jednak wydarzeniami z niej
będzie żyć się do następnej pielgrzymki do Częstochowy w 2016 roku, tym
bardziej, że z doświadczenia wiemy, że żadnych innych pielgrzymek rowerowych w
ciągu roku od kilku lat w naszej parafii praktycznie nie ma. Mówienie w
sprawozdaniu na stronie internetowej parafii o Sulistrowiczkach, Henrykowie, Krzeszowie,
Bardzie Śląskim, Wambierzycach – to już jakieś dalekie, zacierające się w
pamięci wspomnienia.
W tym roku parafialna, rowerowa
pielgrzymka na Jasną Górę przekształciła się w pielgrzymkę diecezjalną, jak to
usłyszeliśmy w wypowiedzi naszego ks. proboszcza dr. Stanisława Chomiaka
podczas dzisiejszych, niedzielnych ogłoszeń parafialnych. Tylko pytam się, jako
uczestnik inauguracyjnej pielgrzymki w 2004 roku i kilku następnych – po co? No
i sama chyba się nie przekształciła. Czy ktoś taką decyzję konsultował z
rowerzystami? Czy może zdecydował o tym ks. proboszcz, który może bardziej jest związany ze Świdnicą jako kanclerz kurii, niż z naszą parafią i ks. dr Daniel Marcinkiewicz, opiekun duchowy rowerowej
pielgrzymki, który w naszej parafii jest rezydentem i pracuje przede wszystkim
dla kurii?
Dlaczego zabrano nam parafialną
pielgrzymkę?
Publicznej odpowiedzi od decydentów nie
spodziewam się, bo myślę, że decydentów na to nie stać.
Wyczułem pewną satysfakcję w głosie
proboszcza podczas wspomnianych ogłoszeń, który stwierdził, że w tej
pielgrzymce spoza parafii uczestniczyło kilkanaście osób, co potwierdzałoby
„diecezjalność” pielgrzymki i jej diecezjalny sukces. Sprawozdawca na stronie
parafii (nie podpisał się) nie był już taki dokładny, bo napisał bardzo
ogólnie, że „W pielgrzymce wzięli udział rowerzyści z diecezji świdnickiej”.
Prawda jest taka, że diecezjalnego sukcesu nie było, mimo, że patronat nad pielgrzymką
objął Biskup Świdnicki Ignacy Dec. Była jedna pani z Nowej Rudy Słupca i dwie
osoby ze Świebodzic. Jeżeli się pomyliłem – sprostuję. Jeśli ks. proboszcz się
pomylił – niech sprostuje.
Pielgrzymka, jako diecezjalna, nie była
sukcesem. Ta pielgrzymka, jako pielgrzymka, też sukcesem nie była. Jako
wycieczka – owszem. Ciągle brakuje w tym przedsięwzięciu duchowości i
odpowiedzialności w szeregach, pożal się Boże – niektórych pątników. Niedorzeczne
jest również to, że opiekun duchowy jedzie samochodem, zamiast być jednym z
pątników na rowerze. Nie tak na początku było. No cóż - zmiany, zmiany, zmiany.
Oby na lepsze.
Może ktoś powiedzieć – nieobecni głosu
nie mają. Nie byłem uczestnikiem tegorocznej pielgrzymki i na następną też boję
się jechać. Niemniej jednak zachęcam wszystkich mniej odważnych, bo odważnych
zachęcać nie trzeba, aby pojechali. Spotkanie w grupie, jej wspaniała
pomocniczość, w czym przewodzi pielgrzymkowy brat Ryszard, spontaniczność i
sama jazda są czymś wspaniałym, za czym się tęskni, a co potwierdza ciągła
obecność uczestników pierwszej pielgrzymki, którzy w tym roku byli w liczbie
czterech z sześciu „cywilów”. Spotykanie na trasie pielgrzymowania tych samych
ludzi, którzy niejako na tę pielgrzymkę czekają, też ma swoją wymowę.
Te pozytywne wydźwięki naszej parafialnej
pielgrzymki na Jasną Górę ugruntowują mnie w przekonaniu, że jeździć trzeba,
ale zmiany, zmiany, zmiany… są wskazane.
Jeździjcie do Częstochowy i zmieniajcie
tę pielgrzymkę na wyjątkowe spotkanie – przede wszystkim z Matką Bożą i jej
Synem oraz z braćmi i siostrami, którzy z Wami zabiorą się w tę czterodniową
podróż.
(zdjęcie
pobrane ze strony internetowej parafii)
Ja na pielgrzymce na Jasną Górę byłam dość dawno i sporo się wtedy przed nią broniłam, ale z perspektywy czasu uważam, że było to wspaniałe przeżycie duchowe. Z chęcią w tym lub przyszłym roku znów bym się na nią wybrała.
OdpowiedzUsuńCo do opiekuna duchowego w aucie, nie ładnie. Wszyscy jesteśmy równi i w ten sam sposób powinniśmy wędrować.
Widzę że Pan Bolesław najpierw zdecydowaną i odważną krytyką niewątpliwie przyczynił się do zmiany burmistrza w Bielawie a teraz chce zmiany proboszcza. Panie Bolesławie dlaczego przestał Pan pisać o tym co dzieje się w naszym mieście? Czy już teraz jest tak dobrze (wiec trzeba by na forum bloga pochwalić nową władzę)? A może jest gorzej niż było (więc może trochę krytyki by zmusić ją do działania)? Ja głosowałem za Piotrem Łyżwą i czuje się coraz bardziej rozczarowany bo nic dobrego dla mieszkańców miasta nie mogę zaobserwować może poza tym że ukryty komuszek w końcu poszedł na emeryturę. Obawiam się jednak że jeśli nic w mieście nie drgnie, nie ruszy do przodu to ta emerytura przekształci się w URLOP OKOLICZNOŚCIOWY nad czym ubolewam. A. Karasiński
OdpowiedzUsuńWszystko jest pod kontrolą, panie A. Karasiński. Trzeba tylko co niektórym postawić prokuratorskie zarzuty, a może nawet nawet zmusić do zwrotu niegospodarnie wydanych pieniędzy z gminnej kasy. Jak i ja widzę nowa władza jeszcze nie otrząsnęła się z sukcesu jakim los obarczył ją w jesiennych wyborach w zeszłym roku i zasypia gruszki w popiele. Chociaż nie. Radny Rafał Kuśmierek likwiduje sklep wędkarski, a wiec chyba szykuje się jakieś stanowisko. Och te układy. Prezes Siódmak też już chyba zalicza końcówkę. No i kto powie, ze w Bielawie nic się nie robi?
UsuńCiesze się drogi Bolku że humor dopisuje. To już najwyższy czas by się z sukcesu otrząsnąć bo kilka osób namówiłem by głosowały na zmiany a teraz nie za siebie muszę się tłumaczyć. Myślę że przede wszystkim brakuje komunikacji i informacji o działaniach i planach na przyszłość co powoduje zniecierpliwienie mieszkańców przynajmniej niektórych. Pozdrawiam A.K.
UsuńI masz Drogi Andrzeju rację. Co prawda informacje jakieś są o tym, czym UM się para, a i na Sudeckiej przecież jest wystarczająca doza informacji, uwzględniając komentarze, tylko trzeba w Internecie poszukać. Nie bez kozery napisałem list otwarty do burmistrza, aby organizował otwarte spotkania z mieszkańcami Bielawy, ale, jak na razie - cisza. Trzeba by było takiego kogoś na rzecznika jak za tamtej ekipy był Masyk (podkreślam "jak"), aby ta komunikacja była inna. Zapewniam Cię, że burmistrz bardzo się stara, aby mieszkańcy mieli do niego dostęp i do wszystkich informacji. Kto wie, może już wkrótce wszystko co zechcesz otrzymasz SMSem. No i dziwię się, że w takiej krytycznej sytuacji odnośnie rzecznika UM burmistrz jeszcze nie zaproponował mi takiej fuchy. Przecież mógłbym nawet zawiesić emeryturę, jakby dał więcej, a działoby się na pewno.
UsuńA co do zmiany proboszcza, to Ty o tym napisałeś, a nie ja. Nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby naszego proboszcza zmieniać. Nawet jakby sam chciał odejść, to jestem przekonany, że chociaż my dwaj byśmy do tego nie dopuścili. Pozdrawiam.