14 maja 2015

14 maja 2015 r., czwartek

J 15, 9-17 Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem

Słowa Ewangelii według świętego Jana
Jezus powiedział do swoich uczniów: 
«Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej. Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna. 
To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. 
Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał, aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali».
Oto słowo Pańskie.

Kilka słów o Słowie: legan.eu

komentarz: + Rev. D. Josep VALL i Mundó (Barcelona, Hiszpania)
«To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna»
Dzisiaj Kościół wspomina dzień, w którym Apostołowie wybrali ucznia mającego zastąpić Judasza Iskariotę. Jak trafnie mówi Jan Chryzostom w jednej ze swoich homilii, w momencie wybierania osoby na odpowiedzialne stanowisko może wystąpić rywalizacja lub dojść do kłótni. Dlatego też św. Piotr «nie bierze pod uwagę zazdrości, która mogła wystąpić», pozostawia to losowi, bożemu natchnieniu i w ten sposób udaje mu się zapobiec takiej możliwości. Dalej Ojciec Kościoła mówi: «Ponieważ ważne decyzje często powodują niezadowolenie».

W dzisiejszej Ewangelii, Pan mówi Apostołom o radości, którą powinni mieć w sobie: «aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna» (J 15,11). W ten sposób, chrześcijanin, tak jak Mateusz, będzie szczęśliwy i pełen prawdziwej radości, jeśli różne wydarzenia swojego życia będzie przyjmował z perspektywy łaski i bożego synostwa. W przeciwnym zaś razie, będzie dawał się zwodzić fałszywemu niezadowoleniu, głupim zazdrościom lub różnego rodzaju uprzedzeniom. Pokój i radość zawsze są owocami oddania się pełnej działalności apostolskiej i dążeniu do świętności. Jest to logiczny a zarazem nadprzyrodzony wynik miłości Boga i ducha służby wobec bliźniego.

Romano Guardini pisał: «Źródło radości znajduje się w głębi wnętrza człowieka. (…) Tam mieszka Bóg. Wtedy radość się rozszerza i nas rozświetla. Wszystko, co piękne postrzegane jest z całym blaskiem». Kiedy jesteśmy radośni, powinniśmy umieć modlić się jak św. Tomasz Morus: «Panie, obdarz mnie zmysłem humoru, ażebym zaznał w życiu trochę szczęścia i innych mógł nim obdarzyć». Pamiętajmy też o tym, o co prosiła św. Teresa od Jezusa: «Boże, wyzwól mnie od świętych o smutnych twarzach, bo święty, który jest smutny, to smutny święty».


Czytelnia

14 maja
Święty Maciej, Apostoł



Z Dziejów Apostolskich wynika, że Maciej był jednym z pierwszych uczniów Jezusa. Wybrany został przez Apostołów do ich grona na miejsce Judasza, po jego zdradzie i samobójstwie (Dz 1, 15-26). Maciejowi udzielono święceń biskupich i władzy apostolskiej przez nałożenie rąk.
Piotr był przekonany, że tak jak Stary Testament opierał się na 12 synach Jakuba patriarchy, tak i Nowy Testament miał się opierać na 12 Apostołach. Skoro zaś liczba ta została zdekompletowana, należało ją uzupełnić. Tego samego zdania byli także inni Apostołowie. Rozstrzyganie spornych spraw przez losowanie było wówczas zwyczajem powszechnie przyjętym. Nie decydowała tu jednak przypadkowość czy jakiś inny wzgląd, ale głęboka wiara w nadprzyrodzoną interwencję Ducha Świętego. Wyraźnie wskazują na to słowa Księcia Apostołów: "Ty, Panie, znasz serca wszystkich, wskaż z tych dwóch jednego, którego wybrałeś" (Dz 1, 24).
Poza opisem powołania nie ma o nim pewnych informacji. Według Euzebiusza z Cezarei, św. Maciej był jednym z 72 uczniów Pana Jezusa. Był pochodzenia żydowskiego, jak na to wskazuje pochodzenie wszystkich Apostołów, a także uczniów Chrystusa. Także hebrajskie imię teoforyczne Mattatyah (greckie Theodoros lub łacińskie Adeodatus - dar Jahwe) wskazuje na żydowskie pochodzenie Apostoła.
O pracy apostolskiej św. Macieja nie możemy wiele powiedzieć, chociaż w starożytności chrześcijańskiej krążyło wiele legend na jej temat. Według nich miał on głosić najpierw Ewangelię w Judei, potem w Etiopii, wreszcie w Kolchidzie, a więc na rubieżach Słowian. Miał jednak ponieść śmierć męczeńską w Jerozolimie, ukamienowany jako wróg narodu żydowskiego i jego zdrajca. Natomiast Klemens Aleksandryjski (+ 215), najbliższy czasom św. Macieja, wyraża opinię, że Maciej zmarł śmiercią naturalną ok. roku 50 (inni podają rok 80). Wśród pism apokryficznych o św. Macieju zachowały się jedynie fragmenty tak zwanejEwangelii św. Macieja oraz fragmenty Dziejów św. Macieja. Oba pisma powstały w wieku III i mają wyraźnie zabarwienie gnostyckie. Po prostu imieniem Apostoła chcieli posłużyć się jako szyldem heretycy, aby swoim błędom dać większą powagę i pozory prawdy.
Relikwie św. Macieja miała odnaleźć według podania św. Helena, cesarzowa, matka Konstantyna Wielkiego. W czasach późniejszych miały zostać rozdzielone dla wielu kościołów. Są one obecnie w Rzymie w bazylice Matki Bożej Większej, w Trewirze w Niemczech i w kościele św. Justyny w Padwie. W Trewirze kult św. Macieja był kiedyś bardzo rozwinięty. Św. Maciej jest patronem Hanoweru oraz m.in. budowniczych, kowali, cieśli, stolarzy, cukierników i rzeźników oraz alkoholików i chorych na ospę. Wzywają go niepłodne małżeństwa oraz chłopcy rozpoczynający szkołę.

W ikonografii przedstawiany jest św. Maciej w długiej, przepasanej tunice i w płaszczu. Jego atrybuty: halabarda, księga, krzyż; kamienie, miecz, topór, włócznia - którymi miał być dobity.

Źródło Internet -

4 komentarze:

  1. Witam cię ojcze muszę przyznać, że dosyć często ostatnio wchodzę, na tego bloga. Ja wiem, e ludzie nie czytają takich blogów, ponieważ dla nich mogą wydawać się nudne. Mnie jednak sprawia przyjemność czytanie pańskich wpisów i jakaś taka nadzieja z tym idzie. Z pewnością jeszcze tu wrócę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fragmenty wykładu ojca Jana Grande sprzed 20 lat w których jak w pigułce zawarta jest mądrość prostej tradycji żywieniowej,która nigdy nie straci swojej aktualności.
    "Stan naszego zdrowia zależny jest od stanu żywienia.Przez miliony lat(prawdopodobnie żyjemy na ziemi od 500mln.lat)człowiek tak dobierał pożywienie,by było w nim to,co potrzebne do wzrostu organizmu i jego odnawiania.Zatem w naszym pożywieniu występować musza te składniki,z których sami jesteśmy zbudowani.Znajduje to również potwierdzenie naukowe.
    Przyjrzyjmy się zatem tym podstawowym,pierwotnym budulcom,z jakich Przedwieczny"ulepił"
    człowieka.Czym jest ta materia,którą w opowiadaniach Starego Testamentu nazywa się"gliną"?
    Otóż Stwórca najpierw się zastanowił,po czym wziął wapń,domieszał doń po trochu krzemu,żelaza,kobaltu,magnezu,cynku...Wyrobił i zbudował z tego rodzaj rusztowania na planie krzyża.Na czubku osadził coś,co przypominało puszkę z dwiema żarówkami,a co dziś moglibyśmy
    nazwać centrum zarządzania albo komputerem.Konstrukcja była chwiejna,więc okleił ją mięśniami,poprzetykał żyłami,oplótł 180-kilometrowa siecią nerwów,a wewnątrz ulokował 9 fabryk
    przemiany materii i ogromne"zakłady farmaceutyczne".Ostatnim pociągnięciem Stwórcy było całości
    delikatną ,aksamitną,bardzo unerwioną skórą.Po czym tchnął swoją energię,odsunął się o krok i patrzył.Wreszcie powiedział:-Idź ,zbieraj,szukaj,dobieraj to,z czego sam jesteś...
    W taki oto prosty,obrazkowy,niemal jak dla dzieci sposób opowiadam o ludzkim organizmie,aby łatwiej można było zrozumieć,że jeśli coś się w nim psuje,to znaczy,że zachwiana została pierwotna równowaga jego elementów.
    Przejdę teraz do konkretów:jakże często z powodu niewłaściwego trybu życia,pośpiechu,narastających napięć wyczerpuje się nasza odporność nerwowa.Znaczy to,że nie zadbaliśmy o odpowiednia ilośc magnezu,fosforu,bardzo ważnej witaminy B1,selenu,jodu i cynku.Jeśli nie zwrócimy uwagi na to,
    co kładziemy do garnka,nie ma mowy,abyśmy mieli szansę wrócić do normalnego samopoczucia.
    Bywa,że człowieka trapi brak pamięci,wieczne znużenie,bezsenność,pobolewanie głowy,łamanie w kościach,nie można się na niczym skoncentrować...
    Nie wystarczy wtedy,że zarzucimy wszystko na przedwczesną sklerozę,ale trzeba zrewidować dietę.
    I okaże się,że w garnku brakuje witaminy B1.W naturalny sposób można ja zwiększyć,jeśli zwiększymy ilość spożywanych warzyw,a także przez jakiś czas będziemy zażywać witaminę B1
    w tabletkach.Niezwykle ważne są w naszych jadłospisach groch i fasola.Znajduje się w nich cała masa masa magnezu,kobaltu,żelaza,błonnika,białka roślinnego,fosforu-przeciw stanom reumatycznym,kamicy nerkowej i wątrobowej,utracie odporności na zmęczenie,migrenie,łamaniu w kościach,bezsenności,zapaleniu pęcherza,problemom z dną,czyli odkładaniem się kwasu moczowego
    w stawach.Tymczasem dzisiaj w polskich domach rzadko trafiają na stoły fasolówka czy grochówka.
    W kulturze kulinarnej czasów przedwojennych,którą uważam za wzorcowa pod względem zdrowotności
    jesienią każdego roku dobra gospodyni szykowała dla swojej rodziny na zimę worek lub dwa z nasionami strączkowymi(grochem i fasolą)i można było przetrwać ciemne i zimne miesiące bez uszczerbku na życiowej energii.Kto nie jest do tego przekonany ,niech pomyśli-dlaczego grochówka
    jest w wojsku podstawową potrawą?Ano dlatego,że wzmacnia i regeneruje siły życiowe tak dalece,że nawet ciamajdowaty chłopak po kilku miesiącach wiktu wojskowego wraca do domu sprawniejszy,
    odporniejszy,a nawet rozumniejszy.Ostrzegam jednak,ze jeśli w tym domu zabraknie na stole,przynajmniej raz w tygodniu grochówki czy fasolówki,ponownie z dziarskiego wojaka zrobi się ciamajda życiowa.Inny przykład...Nasi dziadowie i pradziadowie pamiętają czasy,kiedy nie było na polach kombajnów i wychodziło się o 3 nad ranem do ciężkiej kośby.Prababki w ty czasie co gotowały?
    Naturalnie,że garnek grochu,w drugim garnku kapustę z mięsem,wszystko to wymieszały i wynosiły
    około południa na pole."
    Henryk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idąc do wojska w 1976 roku, byłem przygotowany na menu składające się przede wszystkim z kaszy, śledzi i grochówki. Jednak nic takiego się nie przytrafiło. Oczywiście i to też było, ale tylko czasami. Ale faktycznie gotowali smacznie. Były tam same kucharki, a żołnierze tylko w kuchni pomagali na służbie. Ja też kiedyś woziłem obiad na poligon i nalewałem żołnierzom zupę i to była właśnie grochówka. Wspaniała. I własnie dobrą grochówkę kojarzy się jednoznacznie z grochówka wojskową. A co do fasoli, to przypominam sobie, gdy czytałem książkę o św. Albercie Chmielowskim, że własnie podstawa wyżywienia była dla nich w Krakowie w zakonie fasola. Tylko jak sobie radzili wtedy z robakami, skoro teraz nawet z nimi nie można wygrać?

      Usuń
  3. Grochówka to była tak gęsta,że łyżka"stała".Była jeszcze zupa"nic',wojaki nie chcieli jeść.Wołowina była jak podeszwa,można było zęby połamać.
    Kucharzyli żołnierze z poboru,były też dwie młode kuchareczki.Mieliśmy także dyżury na kuchni
    i obieranie(1 tona dziennie) ziemniaków do 2.00 godz.w nocy.Ja zawsze łapałem się na służbę na świniarni,to była fucha.Było 40 świnek które karmiono resztkami z kuchni.Kadra oficerska miała
    wieprzowinkę za darmo.Lubię gotować!
    cd.
    "Po zjedzeniu i krótkiej popołudniowej drzemce kosiarze mogli pracować do zmierzchu,nie gorzej niż
    dzisiejsze kombajny.Gotowanie zup z roślin strączkowych wydaje się niespecjalnie trudne,trzeba jednak pamiętać o pewnych zasadach.Aby uniknąć uciążliwości w postaci gromadzenia się gazów po ich spożyciu,należy przed gotowaniem sparzyć suche nasiona wrzątkiem(ok.15 m.),odlać,po czym znów zalać wodą i zostawić na 2 godz.by się namoczyły razem z dosypanym kminkiem.
    Fasolę gotuje się bez mięsa i bez soli,w tej samej wodzie,w której moczyła się z kminkiem.
    Po ugotowaniu mamy wspaniały gęsty półfabrykat,który możemy zagospodarować na różne sposoby.
    Np.można go użyć do zwykłej zupy jarzynowej z dodatkiem łyżki masła,roztartym ząbkiem czosnku
    i odrobiną majeranku.Do gotowania grochówki zabieramy się podobnie-trzeba sparzyć groch i namoczyć z kminkiem.Ugotowany gęsty półfabrykat niech sobie stoi w garnku czy słoiku,a kiedy potrzeba,dodajemy go do ziemniaczanki z posiekaną chuda kiełbasą lub kawałkiem wędzonki,cebula,
    czosnkiem,przyprawiamy majerankiem,tymiankiem,,liściem bobkowym i mamy łatwo-strawną,wspaniałą grochówkę.Bogactwo odżywcze tej potrawy jest do nie do przecenienia.
    Dostarcza organizmowi wszystkich niezbędnych składników żywieniowych:magnez,żelazo,kobalt,
    fosfor,błonnik,białko roślinne,substancje antyreumatyczne,anty-migrenowe,anty-cukrzycowe;
    jest kopalnią wit.B-complex,wit.A i C.Cząsteczki naszej krwi,które krążą po naszym organizmie jak pracowite mrówki,wyszukując w pożywieniu regenerujące paliwo i budulec,by dostarczyć je do wszystkich organów naszego ciała-mają po spożyciu grochówki pełne zatrudnienie."
    /o.Jan Grande/

    "Święta Zofia kłosy rozwija."
    Dla wszystkich Zofii : www.youtube.com/watch?v=K5KAc5CoCuk
    Pozdrawiam!Henryk

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.