7 października 2014

PZPR odc. 12

 
   Ja, jak już wcześniej gdzieś pisałem, zupełnie Ryszarda Dźwiniela nie znałem. Wiedziałem, że mamy takiego burmistrza, ale „kto zacz” i skąd – zupełnie mnie to nie interesowało. Dopiero, gdy zmienił „swoje barwy klubowe” z czerwonej na niezależną, słyszałem o jakiś pretensjach SLD, że to niby „oni na rękach go z jakiegoś sklepu wynieśli i posadzili na stołku burmistrza, a on się na nich wypiął”. I to też mnie nie interesowało – jakieś partyjne rozgrywki.
            Jednak przyszedł czas – 2006 rok – gdy na zebraniu wędkarskim w Teatrze Robotniczym coś kręcił w sprawie zbiornika. Od tamtej pory, chociaż dalej ta osoba mnie nie interesowała, postrzegałem go jako człowieka niewiarygodnego.

            I przyszedł czas w 2012 roku i zadyma wokół odwołania burmistrza. Co oni od niego chcą? Nie miejsce, żeby ten wątek dalej tu ciągnąć, ale osoba Dźwiniela mi podpadła, choćby ze względu na jego niedemokratyczną postawę w tamtych pamiętnych dniach. Potem już było tylko gorzej. Po wyrzuceniu z pacy dyrektora biblioteki i dziwnych podchodach do połączenia biblioteki z MOKiSem, postać Ryszarda Dźwiniela stawała mi się coraz bliższa w negatywnym odczuciu.
            Kiedy postanowił startować w wyborach na burmistrza Bielawy już do kolejnej, piątej kadencji i pojawiła się w Internecie jego nowa strona internetowa, myślałem, że w zakładce „o mnie” dowiem się czegoś konkretnego o tym człowieku. Lakoniczny wpis „Karierę zawodową rozpocząłem w „Bielbawie”, a następnie zostałem współwłaścicielem sklepu…”, zupełnie mnie nie zadowalał. Napisałem pismo do pana Dźwiniela, burmistrza i kandydata na burmistrza, aby napisał coś więcej o sobie i podał do publicznej wiadomości mieszkańcom Bielawy. Odpowiedzi jednak nie było. Stąd moje intensywniejsze zainteresowanie kandydatem na burmistrza Bielawy.
            Słowo swoje w tym temacie kieruję szczególnie do młodzieży bielawskiej, aby zainteresowała się, na kogo 16 listopada 2014 roku będzie głosować. Wybór należy do nich.
            Materiały, które prezentuję, pochodzą z „Krosna”, tj. gazety, która przez długi czas była wydawana dla bawełniarskiej, bielawskiej braci. W tym odcinku pan Dźwiniel, jako I Sekretarz Komitetu Zakładowego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej ZPB „Bielbaw” w Bielawie, sam się przedstawia i ujawnia pewne szczegóły ze swojej kariery zawodowej, jaką rozpoczął w „Bielbawie” i jaką tam kontynuował.
            Wywiad z delegatem na X Zjazd PZPR w 1986 roku jasno wskazuje rolę partii w społeczeństwie, i rolę w niej sekretarza Ryszarda Dźwiniela.









             Co mnie uderzyło w tym wywiadzie?:

            Działalność partyjną kojarzy się z działalnością społeczną. Partia po prostu musiała być wszędzie.
           
Ludzie oczekują, że Zjazd określi drogę wychodzenia z kryzysu, wyznaczy dokąd zmierzamy w sferze gospodarczej, ideologicznej i polityce.

            Ludzie oczekiwali od Partii, żeby wyszła z zakładów pracy i nie szarogęsiła się w nich, a najlepiej, żeby jej w ogóle nie było.


            Interesuje mnie, jak Zjazd ustosunkuje się do dyscypliny w partii w ogóle, w kwestii rozwoju szeregów partyjnych i polityki kadrowej – dla nas podstawowego instrumentu sprawowania kierowniczej roli partii. W tej ostatniej kwestii mamy już w zakładzie pewne doświadczenia…

          I te partyjne doświadczenia, niestety, przełożyły się na pracę w Urzędzie w charakterze burmistrza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.