Jest takie powiedzenie:
Jak
to zrobić, żeby nie skłamać i prawdy nie powiedzieć?
Właśnie w przypadku tych nieszczęsnych bilbordów,
które określono jako „Miejska Kampania Informacyjna”, hasło to ma 100-procentowe
zastosowanie. Czy nie lepiej należałoby powiedzieć: „Mówimy prawdę! Jesteśmy
wiarygodni!”.
We wszystkich możliwych mediach pojawiły
się informacje pt. „Takie są fakty! – Miejska Kampania Informacyjna”. I w tych
mediach, gdzie tylko można było, internauci już się wypowiedzieli i wystrzelali.
Pozostaje cisza, ale również jakiś smutek i niesmak.
To nie jest kampania informacyjna – to
jest w pełnym tego słowa znaczeniu kampania dezinformacyjna. I wstyd mi za
nasze władze samorządowe, że posuwają się do takiej niecnej propagandy.
Opisałem to już analizując Fakt I i Fakt II. Ja przynajmniej tak to rozumiem i
mam odwagę wypowiedzieć swoje zdanie, podpisując to swoim nazwiskiem.
Mieszkańcy Bielawy nie rozumieją, o co w
tym wszystkim chodzi i nie rozumieją intencji pokazania tych Faktów na mieście,
przypuszczając, że jest to ukryta kampania wyborcza Dźwiniela za miejskie
pieniądze. Co prawda na Dobie jest zaznaczone w nawiasie, że ta kampania jest
finansowana z prywatnych funduszy burmistrza, ale taka informacja powinna być
już podana w oryginale przesłanym przez rzecznika Urzędu pana Łukasza Masyka.
Tego niestety zabrakło, co już jest pewnego rodzaju manipulacją.
Wystawianie takich bilbordów tuż przed
wyborami, nie jest niczym innym wg mnie, jak kampanią wyborczą burmistrza
Dźwiniela.
Jeżeli nawet, jak to zaznaczyła Doba,
bilbordy te finansował w całości Dźwiniel, to mam pytania: Czy myślał on o tym
w godzinach urzędowania, czy po godzinach? Czy ci, którzy wykonywali wszystkie
prace związane z bilbordami, a są urzędnikami lub pracownikami jednostek
budżetowych gminy Bielawa, robili to w godzinach pracy, czy po godzinach?
I jeszcze takie skojarzenie. Czy, jeżeli
burmistrz wykonał te bilbordy i przekazał te rzekomo prawdziwe fakty
mieszkańcom Bielawy, jest osobą prywatną, czy jest osobą publiczną? Czy my mamy
burmistrza prywatnego, czy państwowego uprawiającego prywatę korzystając z
samorządowego stanowiska?
Ja uważam, że burmistrz, jako osoba
„państwowa”, nie powinien uprawiać prywatnie polityki, bo Bielawa, to nie jest
jego prywatne rancho. W takiej sytuacji każdy w Bielawie może sobie pobierać
informacje z BIP i je dowolnie interpretować, i wywieszać na bilbordach, jak to
zrobił Dźwiniel. Chyba wobec prawa jesteśmy sobie równi?! Przynajmniej
teoretycznie.
Pozwolę sobie przepisać, co pan Masyk
napisał w przekazanym mediom i mieszkańcom materiale:
Takie są fakty! – Miejska Kampania
Informacyjna
Ruszyła
„Miejska Kampania Informacyjna”, w ramach której na terenie Bielawy pojawiły
się billboardy prezentujące 5 faktów dotyczących najistotniejszych aspektów
społeczno-ekonomicznych miasta, czyli: budżetu, inwestycji, bezrobocia,
zadłużenia i funduszy zewnętrznych.
Informacje
prezentowane są nie tylko na billboardach, ale także w lokalnych mediach i
portalach społecznościowych. Przytoczone dane zostały zaczerpnięte z Biuletynów
Informacji Publicznej oraz ze strony internetowej Powiatowego Urzędu Pracy.
„Miejska
Kampania Informacyjna” ma na celu pokazanie mieszkańcom w jakiej kondycji
znajduje się Bielawa pod koniec obecnej kadencji.
Przyznaję, że trzeba było niebywałej
odwagi i determinacji, aby coś takiego stworzyć i coś takiego pokazać. I ma tu
w pełni zastosowanie inne powiedzenie:
Tonący
brzydko się chwyta!
Pnie Dźwiniel ze swoją drużyną!
Toniecie, ale nie chwytajcie się brzydko. Bo można utonąć z resztkami honoru, a
można utonąć bez honoru w bagnie własnych manipulacji.
Co do trzeciego Faktu dotyczącego
wzrostu dochodów, co przekłada się na rozwój Bielawy, jak to wyraźnie widać na
planszy, to zapewne liczby i słupki się zgadzają i „na pewno” we wzroście
dochodów jesteśmy lepsi od Dzierżoniowa i na pewno w Dzierżoniowie z tego
tytułu z nas się śmieją. No, może nie z nas, ale z tych, którzy dokonują cudów,
aby utrzymać się na powierzchni polityki, która ich wciąga i pogrąża.
Niewielu ludzi zna się na budżecie,
pomijając budżet domowy. Ale budżet miasta – to już poważna sprawa. Dochody,
rozchody, zamknięcia i spięcia – to terminy, które nie musimy, jako prości
mieszkańcy Bielawy znać. Wystarczy mieć zaufanie do władz. No, a jak się tego
zaufania nie ma?
Cały budżet Bielawy jest na BIPie i
każdy może go sobie przeanalizować.
Dochody na koniec sierpnia – 120.380.616
zł. Tu trzeba zaznaczyć część wyrównawczą subwencji ogólnej około 12,3 mln zł.
Pieniądze z tego tytułu otrzymują biedne gminy, w których wskaźnik dochodów
podatkowych na jednego mieszkańca jest mniejszy niż 92% wszystkich dochodów dla
wszystkich gmin na jednego mieszkańca. Dzierżoniów dla porównania dostaje 2,7
mln zł. Biorąc tylko to pod uwagę, to Dzierżoniów jest bogatszym miastem niż
Bielawa, czy biedniejszym? Odpowiedź jest chyba jednoznaczna.
Dochody ze sprzedaży majątku w Bielawie
w tym roku zaplanowano na około 4,5 mln zł. i jest on mniejszy w porównaniu do
poprzedniego roku o 1, 4 mln zł. Za I półrocze 2014 r. wykonanie dochodów ze
sprzedaży majątku było na poziomie 13 %, co świadczy o braku zainteresowania
nowych inwestorów do lokowania kapitału w Bielawie.
Wydane dziesiątki mln zł na uzbrojenie
Bielawskiego Parku Przemysłowego oraz Bielawskiej Podstrefy WSE nie dały
żadnego zwrotu do budżetu po stronie dochodów. I tu należy przypomnieć, że
inwestorów do Bielawy miał przyciągnąć Marek Dyduch, jako doradca burmistrza,
za co zainkasował z budżetu w latach 2009 – 2013 prawie 210.000 zł. Może by
pokazać to na jakimś bilbordzie? Bo to przecież też fakt i to nie bez
znaczenia.
W budżecie Bielawy do dochodów wlicza
się ponad 10 mln zł za prowadzenie komunikacji międzygminnej na mocy
porozumień.
Do dochodów wliczone są dotacje celowe w
ramach programów realizowanych z udziałem środków europejskich. Pod koniec
sierpnia jest to około 12 mln zł. W Dzierżoniowie są to środki w wysokości
około 1 mln zł.
Wątpliwość budzi zasadność inwestycji z
tych środków np.: budowa drogi na „cegielnię”, budowa drogi gminnej prowadzącej
do terenów po zlikwidowanych zakładach włókienniczych, inwestycje w parku
miejskim, rozwój transportu zbiorowego m.in. zakup i montaż systemu dystrybucji
biletów, informacji, monitoringu.
I jeszcze do tego uwaga generalna.
Dochody gminy powinny opierać się na dochodach własnych. Są to różnego rodzaju
podatki od osób prawnych, fizycznych, czyli od mieszkańców i firm gminy. W
Bielawie wynoszą one 29.945.589 zł, zaś w Dzierżoniowie 43.425.501 zł.
Każda władza samorządowa winna dbać o te
dochody, które są podstawą budżetu. Środki unijne zakończą swój żywot w 2020
roku, a te wcześniejsze, źle zainwestowane, nieprzynoszące zwrotu do budżetu, a
generujące tylko spłatę długu (który Bielawa będzie spłacać do 2030 r.)
doprowadzi Bielawę i nas do stagnacji i samorządowej wegetacji.
Przekazane wspaniałomyślnie miastu bilbordy
z faktami, nie są, jak się okazuje tylko dla tych niedoinformowanych Bielawian,
ale i dla tępych radnych z opozycji, którzy przez całe lata nie mogą uwierzyć w
sukces Bielawy zarządzanej przez Dźwiniela i posłuszną mu koalicję. Burmistrz
informuje o celowości pokazania Faktów:
- Pozwoli
to na obalenie kilku mitów, bowiem od wielu lat opozycja rozpowszechnia
informacje, które z prawdą nie mają nic wspólnego. Dlatego też postanowiliśmy
mówić o faktach, które zostały poparte konkretnymi liczbami.
-
Przygotowując kampanię wyszliśmy również naprzeciw sugestiom opozycji, która
zawsze porównuje Bielawę do sąsiedniego Dzierżoniowa.
Ludzie, trzymajcie mnie!
Duże brawa i uznanie składam Panu, Panie Bolesławie za wnikliwą i rzeczową analizę danych dot. finansów Bielawy oraz ujawnienie stosowanej (i to na koszt bielawian) manipulacji przez władze naszego miasta. Szczególnie wyrazisty jest fakt dotyczący otrzymywanej prawie 5 razy większej od Dz-wa subwencji wyrównawczej wynikającej z niskich dochodów bielawian. A utrzymywanie doradcy burmistrza, który zgarnął dotąd 210 000 zł za to co jsko radny Sejmiku Dolnośląskiego i tak powinien robić, to kolejny przerażający fakt./ Czekam na kolejne Pana kapitalne felietony.
OdpowiedzUsuńPanie Adamie. zaczynam się czerwienić. Ja tylko piszę prawdę. Ktoś mi powiedział, że mam analityczny umysł i zapewne dlatego taka logiczna dociekliwość. Piszę prawdę - dla jednych, żeby ją zrozumieli, przyjęli i wyciągnęli wnioski a dla drugich, żeby zabolała. Jak znam jednak bielawską rzeczywistość, to ci, co powinni zrozumieć, nie zrozumieją, a tym, co powinna prawda zaboleć, lata ona koło d.... Takie mamy władze i takie mamy społeczeństwo w Bielawie. Niestety.
UsuńI znów ma Pan rację. Jednsk pomimo marazmu w społeczeństwie i niewiary w zmiany, to one się zadzieją - prędzej czy później. Róbmy swoje.
OdpowiedzUsuń