Już
się zbliża. Będzie zabawa. Smutna jednak to zabawa, bo ani dzieci uczestniczący
w tej maskaradzie, ani ich rodzice przyzwalający na takie niebezpieczne zabawy,
nie zdają sobie sprawy z zagrożeń, jakie mogą być wynikiem takich zachowań.
Daje
się słyszeć komentarze – „- Niech oni nie przesadzają”. Przesadzają oczywiście
ci, co nie popierają tej zarazy z Ameryki, która nie załapała się ze stonką
ziemniaczaną swego czasu „zrzuconą” na Polskę przez wrogów, tzn. Stany
Zjednoczone. Teraz, gdy Stany Zjednoczone podrzucają nam zatrute święto
Halloween, już nie mówi się, że to wróg. Trzeba małpować to, co w Ameryce
(przepraszam Małpy). Nasze możliwości tradycyjnego świętowania już się
wyczerpały. Trzeba nowych wrażeń. Potrzebne są nowe wyzwania, trzeba być
trendy.
„Cukierek,
albo psikus!”. Cukierkowa zabawa czy może już szantaż? Cukierek – wiadomo, o co
chodzi, a psikus? Co to może być? Bo przecież coś być musi, jeśli nawet w
zamysłach. „Wataha przebierańców” musi przecież być na taką ewentualność przygotowana,
że ktoś może „psikusa” sobie wybrać, skoro jest coś do wyboru. I to raczej
powinno być coś makabrycznego, najlepiej „ociekającego krwią”, co proponuje się
w to durne święto.
Jak
na razie mi się udawało, choć jestem zaczepiany przez rozbawione dzieci pod
blokiem czy na ulicy. Podobno też te dzieci chodzą po domach, pukając do drzwi.
Jak im wtedy wytłumaczyć, że to zła zabawa? Dzieci oczekują aprobaty dla tego,
co robią. Odrzucenie, brak aprobaty ze strony nagabywanych kojarzone będzie ze
złem, ale nie ze złą zabawą, tylko ze złą postawą sąsiada, sąsiadki – oni nie
umieją się bawić!
W
zeszłym roku na zaczepki zadawałem pytanie: „- Czy chodzicie na religię?”
Odpowiadali, że tak. Myślę, że i w tym roku katecheci na ten temat na lekcjach
religii rozmawiali. Czy dociera to do dzieci i ich rodziców? „ – Niech oni nie
przesadzają!” – ponownie przedstawiam stanowisko niektórych „postępowych”
dorosłych. To od dzieci takich rodziców można usłyszeć najczęściej zaskakujące
stwierdzenia dotyczące naszej wiary i naszej religijności. I tego dziecko nie
słyszało w kościele ani na lekcji religii, to słyszy od swoich od święta
religijnych rodziców, a nawet od wielkiego święta.
„
– Niech oni nie przesadzają!”
Niestety trzeba być trendy.Niedługo będziemy jadać indyka na Dzień Niepodległości :)
OdpowiedzUsuńŚwietna muzyka do słuchania podczas biegania po bielawskim parku nocą.
www.youtube.com/watch/v=XQjvG7-CRCM
A to dobre przed zaśnięciem.
www.youtube.com/watch?v=CpmAD4goLMo
Henryk
Niestety, Panie Henryku, linki się nie otworzyły. Może właśnie będą działać dopiero jutro.
OdpowiedzUsuńOkulista się o mnie pytał:)
OdpowiedzUsuńPierwszy-okey.
www.youtube.com/watch?v=CpmAD4gcLMo
To potrzebne do statystyk?Co to znaczy"nadmiernie"?Jaka"degradacja"?
wyborcza.pl/0,133791.html?piano_t=1
Ale tutaj to się zgadzam !
www.youtube.com/watch?v=BIYoSAw2Uvk
Henryk
Diabeł nie śpi tylko kusi i to skutecznie. Ludzie opamiętajcie się!
OdpowiedzUsuńI co mi się dzisiaj przyśni w nocy? Żeby tylko nie Obirek i Wyborcza, bo to będzie koszmar. Ciekawe, że dla Wyborczej zawsze tą stroną prześladowaną są jacyś (nie umiem wyrazić, żeby nie urazić), a nie ludzie wierzący, których odżegnuje się od czci i wiary i właśnie ich się prześladuje. Co do układów Państwa i Kościoła, to się zgadzam. Najlepiej wychodziło to za rządów PZPR (mimo wszystko) i SLD Millera.
OdpowiedzUsuńCzytam właśnie książkę"Bolesław Niejasny-Opowieść o Bolesławie Bierucie,Forreście Gumpie polskiego komunizmu",autor-Piotr Lipiński.
UsuńPod poprzednim Pana postem zacytowałem list-ojca-87 letniego starca-z prośbą o ułaskawienie syna przez B.Bieruta-ten jednak skazał go na śmierć.
Ale po śmierci B.Bierut"przyszedł po pomoc"!!
"Obudziłem się przed piątą minut dwadzieścia,dręczony snem...Może nie warto o snach pisać,ale ten,który miałem-wyjątkowo zapiszę.
W widzeniu sennym opuszczałem jakiś wielki gmach,po uciążliwej konferencji z Bolesławem Bierutem.Pożegnaliśmy się w hallu.Wychodziłem już,gdy przyłączył się do mnie p.Bierut,z wyraźnym zamiarem towarzyszenia mi.Byłem tym skrępowany,dręczyło mnie wrażenie,co ludzie pomyślą,widząc nas wspólnie na ulicy.Szliśmy długą ulicą,jakby Alejami Racławickimi w kierunku Krakowskiego Przedmieścia w Lublinie.
Prowadziliśmy rozmowę:chciałem jeszcze coś powiedzieć p.Bierutowi.Gdy czekaliśmy na skrzyżowaniu ulic na wolne przejście,pan Bierut skręcił na lewo i po przekątnej przeszedł ulicę.
Pozostałem sam z myślą:jemu wszystko wolno,nawet gwałcić przepisy o ruchu ulicznym.
Wkrótce znikną mi z oczu,gdzieś w bocznej ulicy.Przechodziłem przez jezdnię w prostym kierunku,pełen lęku przed dwoma groźnymi kozłami,które stały na środku drogi.Ale ominąłem je bez przeszkód,ciągle szukając p.Bieruta,gdzie znikną.Oglądałem się za nim,chcąc coś jeszcze mu powiedzieć.Dziwiłem się,że tak nagle zniknął.Mój towarzysz,jakiś ksiądz,chciał mi coś tłumaczyć:czy należy się oglądać? W poczuciu,że nie wszystko zostało między nami zakończone,ruszyłem przed siebie prostą drogą,w ulicę Krakowskie Przedmieście.
Z tym się obudziłem..."
Prymas Stefan Wyszyński-13 marca 1956 rok"Zapiski więzienne"-klasztor w Komańczy.
Rano po śniadaniu Prymas dowiedział się,że dzień wcześniej,B.Bierut zmarł w Moskwie.
Prymas cały dzień poświęcił na zapiski o Bierucie.
"Bóg położył kres życiu człowieka,który miał odwagę pierwszy i jedyny z dotychczasowych władców Polski zorganizować walkę polityczną i państwową z Kościołem.To straszna odwaga!
Na tę odwagę zdobył się Bolesław Bierut.Czy robił to z przekonania,czy z taktyki politycznej-przyszłość oceni!"
Prymas zwrócił uwagę,że Bierut zmarł w rocznicę koronacji Piusa XII,którego pozwalał bezcześcić w prasie partyjnej.
"Bóg upomniał się o cześć sługi swojego,Piusa,w obliczu Narodu katolickiego,który tak bardzo był urażony w swoich uczuciach religijnych.Bierut zmarł w obcym kraju,w Moskwie,tam gdzie zgodził się na oddanie 1/3 terytorium Polski,tam gdzie czerpał swoje natchnienie dla walki z Kościołem.Widocznie Bóg chciał i tu pokazać,że"kto czym wojuje,od tego ginie".
Wieczorem po kolacji opowiedział księżom swój sen i zapisał:
"Istnieje w świecie komunikacja duchów ludzkich.Tyle razy w ciągu swego więzienia modliłem się za Bolesława Bieruta.Może ta modlitwa nas związała tak,że przyszedł do mnie po pomoc.
Oglądałem się za nim we śnie-i nie zapomnę pomocy modlitwy.Może wszyscy o nim zapomną rychło,może się go wkrótce wyrzekną,jak dziś Stalina-ale ja tego nie uczynię.
Tego wymaga ode mnie moje chrześcijaństwo"
No tak. Wszystko się zgadza. przypomniałem sobie ten tekst z mojej książki z paryskiego wydania z 1982 r. Książka kupiona pod moim parafialnym kościołem we Włocławku. Prymas Wyszyński był bardzo związany z Włocławkiem. Przy katedrze jest jego pomnik. Ale tak przy okazji jeszcze drobna ciekawostka. Mogło to być w 1992 roku. Byłem z moim sześcioletnim synem na wieczornej mszy św. we włocławskiej katedrze i po niej chciałem jeszcze oprowadzić go po jej wnętrzu. Kościelny był bardzo niecierpliwy i chciał już zamykać kościół wielkim kluczem od środka. W sumie jakoś go udobruchałem i pozwolił nawet synowi zamknąć drzwi katedry tym wielkim kluczem i potem wychodziliśmy przez prezbiterium i zakrystię. Odprowadziliśmy go nawet do jego domu kawałek w stronę Wisły, bo okazał się ciekawą postacią. Mówił, że nazywa się Wyszyński i jest z rodziny ks. prymasa.
Usuń