15 lipca 2014

Prawym okiem - Nieprzerwane pasmo letnich sukcesów ...

        Jak celnie zauważył wiele lat temu angielski piłkarz Gary Lineker – „Futbol to taka gra, w której 22 mężczyzn biega za piłką a na końcu i tak wygrywają Niemcy”, więc brazylijski Mundial zakończył się  przewidywalnie sukcesem naszych zachodnich sąsiadów. Z polskich akcentów odnotować trzeba reklamówkę z „gwiazdorem” Lewandowskim, który dość gładko tłumaczył, że „ ...jump to po prostu mieć lepiej”, czym naśladował słynne przedwyborcze hasło partii niestety jeszcze rządzącej w kraju – „By żyło się lepiej”. Warto też wspomnieć dziennikarskiego „dinozaura” Szpakowskiego, który w jednym meczu z udziałem Argentyny uparcie widział na boisku …Maradonę. 
         No cóż, trochę lat minęło od czasów, gdy i nasza reprezentacja występowała z sukcesami na Mundialu, a nie tylko w reklamówkach przed meczem, a skład komentatorski i ekspercki w studio jakby nie uległ zmianie tylko …zacementowaniu. Niektórzy z widzów meczu finałowego zauważyli zapewne na trybunie honorowej „krwawego dyktatora” Władimira Putina w serdecznej rozmowie z prezydentami innych krajów, panią kanclerz Merkel czy oficjelami FIFA. Im jakoś nie wadziła rosyjska aneksja Krymu i domowa wojna na wschodzie Ukrainy, więc kordialnie przyjmowali prezydenta Putina. Nasze krajowe „media” nawet słowem o tym nie wspomniały, bo i po co? Podobnie telewizor zajęty „walką” o zachowanie w rządzie ministra Sienkiewicza „zapomniał” o kolejnej rocznicy ludobójstwa na Wołyniu. Trzeba sprawiedliwie dodać, że i opozycja pochłonięta tą samą „walką”, rocznicę 11 lipca pominęła. Być może polityczna poprawność podpowiedziała medialnym decydentom, że nie wypada przypominać zbrodni dokonywanych przez Ukraińców na Polakach skoro teraz wspieramy ich w sporach z Rosją? Tylko, co ma piernik do wiatraka? A pani Merkel czy prezydent Niemiec mogliwspólnie z Putinem oglądać finał Mundialu? Przypomnieć wypada, że mimo uścisków i uśmiechów to Niemcy, Francuzi i Włosi negocjują z Putinem zakończenie walk na wschodzie Ukrainy. Od jakiegoś czasu brakuje w tym gronie pana Sikorskiego – i media znów dyskretnie milczą.
Tuż przed wiekopomnym głosowaniem nad „wotum zaufania” dla koalicji, pan Tusk był łaskaw powiedzieć, że wynik głosowania jest mu potrzebny jako „mocny mandat do negocjacji w Brukseli”. Być może ktoś jeszcze w Polsce w słowa te uwierzył, ale zdaje się na wyrost - jak zwykle. Bo oto ten mityczny „mocny mandat negocjacyjny” zaowocował mniejszą niż poprzednio liczbą miejsc dla Polaków we władzach PE i organów KE, nikt już nawet żartem nie wspomina o jakichś „kluczowych stanowiskach” dla panów Tuska czy Sikorskiego. Telewizor znów dyskretnie milczy, a przecież wiele miesięcy trwał show na ten temat od rana po zmierzch. No cóż, medialny przekaz jest czytelny – „Polacy nic się nie stało”, a pewnie już niedługo „eksperci” udowodnią, że i tak mamy korzyść, bo przecież panowie Tusk i Sikorski zostają w kraju i jest to „sukces”.
            Aż strach myśleć, czy przed kolejną grunwaldzką rocznicą polityczna poprawność mediów krajowych nie doprowadzi do tego, że „udowodnią” zwycięstwo Jagiełły i Witolda nie nad Niemcami, ale jakimiś wczesnofaszystami, bez określonej przynależności narodowej rzecz jasna. I od razu „żyje się lepiej”.
                                                                                         
                                                                                                                                    Janusz Maniecki


P.S. Wiele już razy pisałem o niebezpiecznym skrzyżowaniu ulic Sienkiewicza i Kolejowej w Dzierżoniowie – od 1 lipca miały tu miejsce kolejne 3 drogowe kolizje. Przypominam o tym miejscu Panu burmistrzowi, bo nadal stanowiskiem władz miasta jest to, że nie ma potrzeby zmiany tam organizacji ruchu drogowego. Oby nie było za późno na decyzję … nie tylko z powodu jesiennych wyborów.


1 komentarz:

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.