Całkiem nierzadko można stać się przypadkowym
świadkiem szczerych wypowiedzi ludzi znających się na wszystkim, a szczególnie
na polityce. Można spotkać ich na targu, w kolejce do lekarza, na działce czy w
pubie. Ponieważ polityka, szczególnie ta lokalna, nie ukrywam, że mnie
interesuje ze względu na pragnienie doczekania odejścia z lokalnej polityki
naszego przestarzałego już i podstarzałego burmistrza Dźwiniela, z
zainteresowaniem fragmentu tego dyskursu posłuchałem.
„Włączyłem” się w momencie, kiedy dwie
panie właśnie narzekały, co to jest z naszym parkiem i jak można tak to zostawić.
Co sobie burmistrz myśli, żeby tak traktować mieszkańców. Co do parku, obie
panie były zgodne.
- Dziadostwo!
- Żeby nie było z parkiem tak, jak jest
ze zbiornikiem!
I tu znowu dało się usłyszeć wiele
rzeczy odnośnie skandalicznej sytuacji ze zbiornikiem; a to, że mało wody, że
zbiornik zarośnięty i kiedyś to chociaż kosili trawę, no i zielona woda, i z
tym też powinni zrobić porządek. To, że zielona, bo rozwijają się glony, jakoś
nie trafiało do przekonania jednej z pań. Zgodne były co do tego, że
zapraszanie turystów na zbiornik przynosi wstyd Bielawie i że ogólny stan tego
akwenu można określić jednoznacznie:
- Dziadostwo!
Dalej było o „bliskich kontaktach
pierwszego stopnia” z burmistrzem Dźwinielem. Panie potraktowano bardzo
obcesowo, uważając, że przedstawione sekretarce burmistrza sprawy, załatwią
jego urzędnicy. Tak więc do kontaktów nie doszło, choć jedna z pań dalej o tym
marzy, żeby powiedzieć Dźwinielowi prosto w oczy, co o nim myśli. Panie były
zgodne, że Dźwiniel o mieszkańców Bielawy w ogóle nie dba, a dba tylko o tych,
na których mu zależy. Ogólnie te kontakty, czy brak kontaktów, określono jako:
- Dziadostwo!
I tu właściwie już musiałem się z
paniami „rozstać”.
Nie podejmowałbym jednak tego tematu,
gdyby nie zachowanie tych dzielnych kobiet, podsumowujące jakby ich troskę o
Bielawę:
- I dlatego nie chodzę na żadne wybory!
- I ja też!
- Dziadostwo!
No właśnie, Jeśli te panie nie deklarują
pójścia na wybory samorządowe i tam, mając do dyspozycji kartę do głosowania,
która w ich rękach może być zgubą dla Dźwiniela (wszak liczy się każdy głos),
mają tylko tę przyjemność, żeby go krytykować, to gdzie tu odpowiedzialność za
Bielawę? Jesteśmy mocni w gębie, ale jak trzeba być konsekwentnym w swoim
postępowaniu, to odpowiedzialność zrzucamy na kogo innego. I wtedy martwią się
o Bielawę mieszkańcy, którzy pragną Dźwiniela ze stołka wywalić, a inni
mieszkańcy martwią się i robią wszystko, żeby go na stołku utrzymać. Jaki mają
w tym interes i czy jest to interes dla Bielawy, a nie dla nich, to już temat
na wiele następnych felietonów i rozmów: na targu, w kolejce do lekarza, na działkach
i w pubie.
Kazdy powinien isć na wybory , zmienić burmistrza a nie narzekać.
OdpowiedzUsuń