15 lipca 2014

Dziadostwo!

Całkiem nierzadko można stać się przypadkowym świadkiem szczerych wypowiedzi ludzi znających się na wszystkim, a szczególnie na polityce. Można spotkać ich na targu, w kolejce do lekarza, na działce czy w pubie. Ponieważ polityka, szczególnie ta lokalna, nie ukrywam, że mnie interesuje ze względu na pragnienie doczekania odejścia z lokalnej polityki naszego przestarzałego już i podstarzałego burmistrza Dźwiniela, z zainteresowaniem fragmentu tego dyskursu posłuchałem.
„Włączyłem” się w momencie, kiedy dwie panie właśnie narzekały, co to jest z naszym parkiem i jak można tak to zostawić. Co sobie burmistrz myśli, żeby tak traktować mieszkańców. Co do parku, obie panie były zgodne.
- Dziadostwo!
- Żeby nie było z parkiem tak, jak jest ze zbiornikiem!
I tu znowu dało się usłyszeć wiele rzeczy odnośnie skandalicznej sytuacji ze zbiornikiem; a to, że mało wody, że zbiornik zarośnięty i kiedyś to chociaż kosili trawę, no i zielona woda, i z tym też powinni zrobić porządek. To, że zielona, bo rozwijają się glony, jakoś nie trafiało do przekonania jednej z pań. Zgodne były co do tego, że zapraszanie turystów na zbiornik przynosi wstyd Bielawie i że ogólny stan tego akwenu można określić jednoznacznie:
- Dziadostwo!
Dalej było o „bliskich kontaktach pierwszego stopnia” z burmistrzem Dźwinielem. Panie potraktowano bardzo obcesowo, uważając, że przedstawione sekretarce burmistrza sprawy, załatwią jego urzędnicy. Tak więc do kontaktów nie doszło, choć jedna z pań dalej o tym marzy, żeby powiedzieć Dźwinielowi prosto w oczy, co o nim myśli. Panie były zgodne, że Dźwiniel o mieszkańców Bielawy w ogóle nie dba, a dba tylko o tych, na których mu zależy. Ogólnie te kontakty, czy brak kontaktów, określono jako:
- Dziadostwo!
I tu właściwie już musiałem się z paniami „rozstać”.
Nie podejmowałbym jednak tego tematu, gdyby nie zachowanie tych dzielnych kobiet, podsumowujące jakby ich troskę o Bielawę:
- I dlatego nie chodzę na żadne wybory!
- I ja też!
- Dziadostwo!

No właśnie, Jeśli te panie nie deklarują pójścia na wybory samorządowe i tam, mając do dyspozycji kartę do głosowania, która w ich rękach może być zgubą dla Dźwiniela (wszak liczy się każdy głos), mają tylko tę przyjemność, żeby go krytykować, to gdzie tu odpowiedzialność za Bielawę? Jesteśmy mocni w gębie, ale jak trzeba być konsekwentnym w swoim postępowaniu, to odpowiedzialność zrzucamy na kogo innego. I wtedy martwią się o Bielawę mieszkańcy, którzy pragną Dźwiniela ze stołka wywalić, a inni mieszkańcy martwią się i robią wszystko, żeby go na stołku utrzymać. Jaki mają w tym interes i czy jest to interes dla Bielawy, a nie dla nich, to już temat na wiele następnych felietonów i rozmów: na targu, w kolejce do lekarza, na działkach i w pubie.





1 komentarz:

  1. Kazdy powinien isć na wybory , zmienić burmistrza a nie narzekać.

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.