W Józefówku chyba jedyną atrakcją
jest dom prezesa naszej Spółdzielni Mieszkaniowej. Dla mnie to jeszcze miłe
wspomnienie pana Mietka Borguli, z którym miałem tę radość pracować przez wiele
trudnych lat od 1975 roku, oraz jego całej rodziny. Wspaniały pracownik i
wspaniały człowiek. Teraz takich szukać ze świecą.
W Grodziszczu pokazaliśmy Frankowi
źródełko i o mało co, nie kupiłem ramy do „Huragana”, na którym to sprzęcie
zaczynałem swoją karierę w klubie kolarskim jeżdżąc po szosie. Na tor, jaki był
we Włocławku, miałem „Diamanta”, a potem nowiutkiego „Wichra”.
W Rudnicy zatrzymaliśmy się przy
ruinach zamku.
W Jemnej ciągle się coś zmienia,
choć to taka mała wieś. Robią ładne ogrodzenia, coś malują, poprawiają.
No i dalej piękne widoki na góry po
prawej stronie i dolinę po lewej. Ładnie widać Srebrną Górę i forty.
Od Budzowa do Brzeźnicy jest bardzo
dobra szosa i prawie wcale nie było samochodów. Piękna, szybka jazda na
rowerach i nawet można się pościgać. W Brzeźnicy krótka przerwa na tradycyjnego
loda. Jechało dużo motocykli. Chyba znów mają gdzieś jakieś zgrupowanie.
W
Potworowie Franek chciał koniecznie jechać do Barda na skróty. Co prawda znam
drogę przez góry, którą chodzi corocznie piesza pielgrzymka, ale na nasze
wyścigowe rowery to raczej nie był dobry pomysł.
Za Potworowem wjechaliśmy na krajową
ósemkę. Samochody tylko śmigały koło nas. Na szczęście do Barda jest krótki
odcinek, choć najpierw pojechaliśmy na przystań pontonów na Nysie Kłodzkiej. I
znów wspomnienia z zeszłorocznego spływu. Radzę każdemu spróbować, o czym już obszerniej
wcześniej pisałem.
Chyba ze względu na duże zainteresowanie tym „sportem”,
powstała druga, konkurencyjna przystań. Na razie zaczynają, ale zainteresowanie
jest. Dla odróżnienia wiodącym kolorem u nich jest granat.
No i na koniec podjechaliśmy do
bazyliki. Ile już razy ja tu byłem? Tylko w zeszłym roku dwa razy, a w Bardzie
trzy. Zatrzymaliśmy się na skwerze przy pomniku Jana Pawła II. jest to zapewne
jeden z pierwszych pomników papieża w Polsce, bo powstał już w 1981 roku, a
więc już w trzecim roku pontyfikatu. Odpoczęliśmy i czas w drogę powrotną.
Jednak Franek zaryzykował i pojechał
jakąś drogą na lewo jeszcze przed ósemką, licząc na skrót. Czekaliśmy na niego
przy skrzyżowaniu w Potworowie, skąd prawdopodobnie powinien się pojawić.
Minęło już sześć minut, a Franka nie ma. Kiedy zbieraliśmy się już do odjazdu,
kolega nadjechał szosą od strony Brzeźnicy. Okazało się, że faktycznie jest
skrót, a nawet dwa, ale raczej na górskie rowery i przyjechał jeszcze przed
nami.
Wracaliśmy przez Budzów, Stoszowice,
Przedborową, Owiesno i Kietlice, zgodnie z zasadą, że prawdziwi turyści nie wracają
tą sama drogą.
Piesza pielgrzymka na Jasną Górę, w
Przedborowej, gdzie zawsze jest postój na posiłek, będzie miała w tym roku
niespodziankę, ale nic więcej nie powiem, bo nie byłaby to wtedy niespodzianka.
W sumie przejechaliśmy zaledwie 66
kilometrów.
Już zapraszam na następne sobotnie spotkanie, jak nie będzie
padało. I tu drobne wyjaśnienie. Słyszałem taką opinię, że my jeździmy daleko i
szybko. Tak faktycznie jest, ale zależne jest to od aktualnego składu grupy.
Potrafimy tempo i odległość rowerowej wyprawy dostosować do innych uczestników,
dlatego zapraszamy również innych odważnych.PODOBNE
http://wirazbielawa.blogspot.com/2012/11/i-znow-razem-we-dwoje.html#more
http://wirazbielawa.blogspot.com/2013/08/sobota-17082013-rok.html
http://wirazbielawa.blogspot.com/2013/07/sobota-6072013-rok.html
https://plus.google.com/u/0/photos/105120746427937823726/albums/5815534170670475409
Bardzo fajne wycieczki rowerowe robicie. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńZapraszamy,sobota godzina 10.
UsuńŚwietny wypad i fotorelacja.Mój pierwszy rower był poniemiecki,firmy nie pamiętam.Następny był"Mifa"-bez przerzutek."Fayorit" był już z przerzutkami.Synowi kupiłem kolarzówkę od kolegi w Strzegomiu,podobno był to rower S.Szozdy-tak twierdzili.
OdpowiedzUsuńKarierę na nartach też zaczynałem na poniemieckich,miały już okucia"Kandahar".Do tego kijki bambusowe i pilotka,buty"narciary"z prostokątnym czubkiem z cholewą zapinaną na sprzączki-robione przez szewca.
Szyte i zamiast gwoździ były drewniane kołki.
Pozdrawiam:)
Greetings! Very useful advice within this post!
OdpowiedzUsuńIt's the little changes that will make the biggest changes.
Many thanks for sharing!
my blog: Racing Rivals Hack