3 lipca 2014

Pochwała siłowni

         To już druga plenerowa siłownia, jaką może pochwalić się Bielawa. Pierwsza, usytuowana tuż przy parku, w bardzo dobrym miejscu, od samego początku cieszyła się niebywałym uznaniem. Choć byłem sceptykiem, co do wszechstronnego jej zastosowania, moje wyobrażenie o tej inicjatywie przerosła rzeczywistość. Od samego początku na siłowni były tłumy mieszkańców spragnionych ruchu w specyficznym wydaniu. Zaskoczyła mnie szczególnie aktywność starszych ludzi w tym pań, co do których miałem uzasadnione obiekcje, że nie dadzą się skusić na te „herkulesy”. Jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem starsze panie śmigające z przyrządu na przyrząd, żeby doświadczyć tego, co jakby zarezerwowane było do tej pory tylko dla młodych. Starszym jakby nie wypadało. Kiedyś widziałem nawet, jak jeden pan pomagał wejść na przyrząd staruszce i potem ją z niego zdejmował, bo sama już nie umiała sobie poradzić. Przestało mnie już również dziwić, że zimą ta siłownia ma wzięcie.
          Podobno pomysł na tę siłownię zrodził się wśród studentów Uniwersytetu Trzeciego Wieku.
            Niedawno spotkałem na Wojska Polskiego koleżeństwo z czasów pracy w „Bieltexie”. Ubrani na sportowo szli na siłownię w parku. Myślałem, że zaszczycą mnie choć chwilą rozmowy, ale ograniczyli się tylko do dzień dobry i kurtuazyjnej wymiany dwóch zdań, żeby na koniec oświadczyć z widocznym podekscytowaniem, że właśnie śpieszą się na siłownię i że jest to najbardziej trafiona, miejska inwestycja ostatnich lat. Myślałem, że siłownia może poczekać, ale uświadomiłem sobie, że tym razem raczej była ważniejsza od spotkania ze mną.
            Następna siłownia, usytuowana na terenie OSIRu (Ośrodek Sportu i Rekreacji), jest jakby dopełnieniem tego, co do tej pory na terenie zbiornika „Sudety” wykonano, a raczej, co można by wykonać, bo nie jest tam z tym sportem i rekreacją najlepiej. Wskazuję na to w swoich felietonach poświeconych Bielawie. Ciągle coś się tworzy, by za jakiś czas to zniszczyć, a zrobić znów coś innego. I tak „wkoło Macieju”. Mam nadzieję, że nowopowstała siłownia plenerowa i „Przystań elfów” jakiś czas przetrwa.
            A tak przy okazji; to czy prawdziwe elfy przeklinają?
            Nasze „elfy” klną jak nasi ministrowie, a słychać je aż na wyspie.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.