Właściwie tak przedstawiając panią
Krystynę Patrzykąt, zastanawiam się, czy aby nie popełniam nietaktu. Wszak z tą
starszą, miłą damą nie znamy się. Kiedy jednak wczoraj już właściwie po
zakończonej prezentacji jej książki w bibliotece w Dzierżoniowie „Cztery
siostry i …”, ośmieliłem się zatrzymać przy wyjściu panią Krysię słowami: „-
Mam wrażenie, że już się gdzieś widzieliśmy”, tak naprawdę zdałem sobie sprawę,
że w trakcie promocji książki stała mi się osobą bliską, a poprzez pisanie
jakby pokrewną.
Z racji poszerzających się kontaktów
w różnych środowiskach, zostałem zaproszony przez pana dra Rafała Brzezińskiego
na wczoraj, na prezentację wspomnianej książki, która jednocześnie była jego
samodzielnym debiutem wydawniczym. Takie spotkania nie są mi obce i w wielu w
ostatnich latach uczestniczyłem, a dotyczyły w szczególności naszych rodzimych
twórców. Każde takie spotkanie, to nowe odkrycie talentu i pasji,
niejednokrotnie już doświadczonych osób. Chciałoby się powiedzieć, parafrazując
znany tekst, że „każdy pisać może, jeden lepiej, drugi gorzej”. I może nie jest
w tym najważniejsze pisanie, ale właśnie chęć podzielenia się z innymi nawet
swoim życiem, do którego należą wspomnienia i przemyślenia. To zachęca ludzi
wrażliwych, do zastanowienia się nad formą przekazania następnym pokoleniom
wartości, jakie były udziałem rodziny.
Zawsze podczas prezentacji pada
pytanie: „- A jak to się zaczęło?”. Być może zaczęło się krótkimi rymowankami,
z których właśnie pozwoliłem sobie zaczerpnąć zwrot „dama”:
Gdy
gromadki jesteś mamą
Wtedy trudno jest być damą
Gdy co krok spotykasz chama
Trudno się utrzymać w ramach
Lecz by lubić siebie samą
Trzeba chociaż bywać damą
Pani Krysia Patrzykąt nie bywa
damą – pani Krysia damą jest.
I właśnie kiedyś: Spróbowała. Lubiła wyzwania. Zawsze uważała,
że trzeba próbować swych możliwości. Iść na każdy egzamin, bo przecież nie ma
żadnego ryzyka – można tylko zdać, a jeśli nie, to go poprawić. Była
nieustępliwa w dążeniu do celu i próbowała w życiu mierzyć się z różnymi
przeciwnościami losu, które udawało się jej pokonywać.
Co prawda te fragmenty odnoszą
się do bohaterki opowiadania „Wiktoria niezwyciężona”, ale można dopatrzyć się
w nim analogii do bohaterki wczorajszego popołudnia.
Wiktoria Stara się też nikogo nie obarczać swoimi problemami, bo wie, że każdy ma
dość swoich.
Za to chętnie dzieli się radością.
Bliskich znajomych obdarowuje drobiazgami, często własnoręcznie zrobionymi. W
licznej korespondencji zamieszcza śmieszne i zabawne historyjki, anegdoty,
kawały. Nigdy nie zamartwia się na zapas, a problemy stara się jak najszybciej rozwiązywać
i zapominać.
Jest minimalistką – cieszy się z życia
i dziękuje Najwyższemu za wszystko. Wiele lat temu ułożyła nawet własną
modlitwę, która brzmi tak:
Że
urodziłam się prawie po wojnie – dzięki Ci, Panie!
Za to dzieciństwo biedne, lecz
spokojne – Dzięki Ci, Panie!
Za Rodziców dobrych, mądrych i
sprawiedliwych – Dzięki Ci, Panie!
Za życie pełne wrażeń, nie leniwe –
Dzięki Ci, Panie!
Za męża, dzieci i ciepłe mieszkanie –
Dzięki Ci, Panie!
Za czarta, co mnie kusi do pisania –
Dzięki Ci, Panie!
Żeś dał przyjaciół, a wrogów
nielicznych – Dzięki Ci, Panie!
Za okruch „sławy” i moc doznań
ślicznych – Dzięki Ci, Panie!
Za wolność Polski, papieża Polaka –
Dzięki Ci, Panie!
Za tę garść wspomnień z młodości po
latach – Dzięki Ci, Panie!
Za cud natury w każdej roku porze –
Dzięki Ci, Boże!
Za pomoc, kiedy nikt już nie pomoże –
Dzięki Ci, Boże!
Że Ci odwdzięczyć się nie jestem w
stanie – Wybacz mi, Panie!
Taka jest Wiktoria. Taka jest pani
Krysia, którą miałem radość wczoraj spotkać. Należy do tych ludzi, którzy powtarzają,
że nie mają czasu, bo są na emeryturze. I to jest emerytura aktywna, podobnie
jak moja, przez co pani Krysia jest mi bliska.
Pisaniem, wyrażaniem siebie w poezji
i prozie, zarażona jest ogromna rodzina pani Patrzykąt. Na spotkaniu była również
sympatyczna wnuczka, Katarzyna Tadla, Bielawianka, której jeden z wierszy
szczególnie mnie poruszający przytoczę:
„Smutek
w wierszach nocy”
światło
śpi, tylko drzewa czuwają
strażnicy
dusz schowanych w ciemności
moja
też
błąka
się gdzieś między zachwianymi myślami
spragniona
bijących dzwonów kościoła
cień
na chodniku
człowiek?
pewnie
szuka siebie między wierszami nocy
zagubiony
w zamartwiających się godzinach
jak
ja
zimne
łzy
te
o których się nie rozmawia
prawdziwie
samotne
Pani Patrzykąt nawiązuje do historii
swojej rodziny. Rodziny nieprzeciętnej choćby z tego względu, że bardzo
licznej. Nie chwali się swoją rodziną, choć nie ukrywa, że jest z niej dumna. Jest
ona na tyle wyjątkowa, że opisała jej historię, dzieląc się napisanym przez
siebie tekstem z każdym związanym więzami krwi.
Bohaterka jej opowiadania, Wiktoria, do
końca pozostaje osobą pogodną:
A gdy
odejdę w najdalsze dale
proszę,
nie martwcie się o mnie wcale
bo
gdy na Ziemię wiosna zawita
ja
tutaj będę w listkach ukryta
ja
tutaj będę zakwitać w kwiatach
i będę
z wami każdego lata
Bo
kocham w świecie:
wszystkie
kolory, zwierzaczki
i
deszcz przelotny i po nim tęczę
niebo
i słonko
i
paproć z małą śliczną biedronką
i
pod drzewami mech
w
którym przycupnął muchomor
na
chwilkę
zapach
narcyzów
fiołków
i bzów…
I
tym kochaniem powrócę tu.
piekne
OdpowiedzUsuńPanie Bolesławie!
OdpowiedzUsuńBardzo piękny opis wczorajszej promocji i autorki,
gratulacje