Dzierżoniów właśnie od pewnego czasu
ma na ul. Batalionów Chłopskich nieżywy płot, który jeszcze niedawno był płotem
żywym, czyli żywopłotem. To jest ciekawa sprawa z pewnego punktu widzenia, a
widzę tu inne spojrzenie decydentów na image tej ładnej alei. Można się domyślać,
jakie względy przemawiały za takim dramatycznym strzyżeniem. Żywopłot wygląda na
razie tak jak wygląda, choć wygląda nieszczególnie. Trzeba czasu, żeby wyglądał
tak, jak sobie ktoś wyobraził.
Nie czepiam się, oczywiście, i
projekt popieram, jednak taka zmiana wizualna kosztowała bardzo dużo wysiłku.
Wiem z doświadczenia, jak trudno jest takie krzaki ciąć i to jeszcze w miarę
równo. Czy nie lepiej dbać o żywopłot na bieżąco – odpowiedzialnie?
No i teraz kolej na Bielawę. U nas
też są żywopłoty i to na tyle interesujące, że na poprzednim blogu, jaki
prowadziłem do niedawna (Grupy Rowerowej „Wiraż”), poświęciłem cały artykuł. Nie
mam zastrzeżeń do „prywatnych” żywopłotów, bo skoro prywatne, to ma być ładne i
pomysłowe - i jest. Natomiast żywopłoty „państwowe”, a raczej należące pod
miasto, budzą moje niemiłe skojarzenia z minioną, niechlubną epoką PRLu. Jak
państwowe – to niczyje i może być byle jakie. Nie będę dawał tu ponownie
przykładów, jak cięte są miejskie żywopłoty przez „fachowców”. To, co się w tym
zakresie wyprawia, to jest wolna amerykanka, a może niepowtarzalna sztuka. Pana
burmistrza Pacha, który podobno odpowiedzialny jest za żywopłoty miejskie,
proszę o skierowanie tych fachowców na szkolenie do „Nożycorękiego”, a mnie o
powołanie na konsultanta społecznego ds. żywopłotów.
Takim niedoścignionym przykładem
żywopłotu, w sensie negatywnym oczywiście, jest żywopłot na ul. Żeromskiego.
To, co on sobą przedstawia, jest nie do zaakceptowania w, podobno, ekologicznym
mieście, jakim podobno jest Bielawa, a właściwie jest, ale ciągle w zamysłach
decydentów zwłaszcza przed kolejnymi wyborami samorządowymi. Najlepiej jest podejść
i ocenić.
Ja, żeby nie być tylko malkontentem,
jak to czasem w komentarzach w Internecie można o mnie poczytać, mam śmiałe,
gotowe rozwiązanie. Zaznaczam z góry, że nie wymagam za ten pomysł żadnych gratyfikacji,
ani nawet finansowego udziału w ewentualnym wniosku o współfinansowaniu
projektu przez UE. Pozostawiam to pazernym na taką kasę kierownikom unijnych
projektów.
Tak sobie myślę, żeby ten ohydny żywopłot
na Żeromskiego, na odcinku od cmentarza aż nawet do Spółdzielni Mieszkaniowej,
po prostu zlikwidować, a na tym miejscu zrobić parking dla samochodów. Jakie
jest uzasadnienie takiego rozwiązania? Proste!
Generalnie brakuje w Bielawie miejsc
parkingowych, o czym doskonale wszyscy wiedzą. Przy cmentarzu żadnego parkingu
nie ma, co jest również powodem, że kierowcy parkują bezpośrednio pod murami
kościoła, o czym też już pisałem na moim blogu w art. „Parafialny parking”. Parking wyeliminuje ten zwał ziemi, jaki
utworzył się przez wieloletnie oczyszczanie z piasku jezdni po zimie od czasów,
kiedy jeszcze nie było mechanicznego sprzątania jezdni. No i zmotoryzowani turyści, będą mieli blisko do pomnika Papieża.
No i co? Czy ktoś ten pomysł kupuje?
A wracając do żywopłotu, to jeśli on
ma wyglądać estetycznie, to powinno się o niego dbać na bieżąco, żeby był faktycznie
ciągle żywy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.