To kol. Jurek zaproponował ten Krasków, że to tam
podobno jest jakiś godny zwiedzenia pałac. Jak zaproponował, to niech prowadzi.
Jednak inicjatywę na początku przejął kol. Janek i poprowadził nas na Pieszyce i Piskorzów.
Stamtąd pojechaliśmy na Mościsko, a przecinając trasę Dzierżoniów – Świdnica,
skierowaliśmy się na Tuszyn.
Po drodze znajomy mostek, który
nasuwa we mnie sentymentalne wspomnienia, kiedy to, wydawałoby się jeszcze tak
niedawno jeździliśmy nieformalną grupą spontanicznie nazwaną „Grupą Chmiel”. To
właśnie do tego mostku, jeśli właśnie tamtędy przejeżdżaliśmy, zawsze był
dłuższy lub krótszy sprint. Ja nigdy jednak nie wygrywałem. Heniek Gołębiewski,
nieżyjący już Boguś Bień, Marek Kochajkiewicz, Mietek Flisowski i czasami Jurek
Najwer – łza się kręci w oku. Spotykaliśmy się w niedziele o 9:00 i jeździliśmy
do około 14.
Potem skrót do Książnicy. Dobrze
widać stąd wieżę w sanktuarium w Kiełczynie. Tę wieżę widać nawet z odległości
20 km. z różnych kierunków, jakby królowała ona nad Kotliną Dzierżoniowską.
Może 10 lat temu, kiedy w Kiełczynie były powiatowe dożynki, ksiądz proboszcz w
swoim przemówieniu bardzo zachęcał władze powiatowe do remontu wieży. Skończyło
się, jak widać, na pełnych aprobaty uśmiechach przedstawicieli władz siedzących
w pierwszym rzędzie przed polowym ołtarzem.
Po prawej stronie było widać jakieś dziwne maszty. Może to odgromniki, a może jakaś stacja lokacyjna?
Wjeżdżając do Książnicy z pól, można
zauważyć na skraju pola indywidualny „solar” z lampą. Co on tam ewentualnie
oświetla, zachodziliśmy w głowy po zatrzymaniu się. To ewidentny przykład
wydawania na siłę unijnych pieniędzy. Podobne sytuacje są w Mościsku, gdzie te
„solary” oświetlają drogi wiejskie nawet z dala od zabudowań.
W Kiełczynie ktoś sie buduje. Będzie miał piękne widoki z okien swojego domu.
Z Kiełczyna, mijając pola golfowe,
jedziemy przez Jędrzejowice do Wir. Dobra droga po i piękny zjazd.
W Wirach kierujemy się na Mysłaków,
gdzie można zobaczyć charakterystyczną wieżę kościoła i zabytkową kapliczkę.
Wspaniale prezentuje się Góra Ślęża od strony, z której jeszcze jej nie oglądałem.
Przez Zebrzydów dojechaliśmy do
Marcinowic. Przykuwa wzrok wspaniała szkoła z halą sportową i bardzo dobra
szosa, wybudowana przy udziale unijnych funduszy.
Po informacji od miejscowych,
co do kierunku na Krasków, przez Klecin dojechaliśmy na miejsce.
Brama była otwarta. Na dużej
przestrzeni przed pałacem trwały przygotowania do masowej, zamkniętej imprezy,
o czym nas zaraz uprzedzono. Pozwolono jednak porozglądać się i porobić
zdjęcia.
Sam pałac i jego otoczenie, choć
piękne to jakby popadało ponownie w ruinę. Ostatni właściciel, który pałac
zaadoptował na hotel, widać, że też nie dał rady. Co dalej będzie, nie
pytaliśmy.
Po krótkim odpoczynku zebraliśmy się do powrotnej drogi, która
zaproponowano przez Pszenno i Jagodnik.
W Gruszowie natrafiliśmy na mały
cmentarz przy drodze. Okazało się, że są na nim bezimienne, stare groby, a w
głębi w lesie na terenie gęsto porośniętym bluszczem widać było pozostałości po
starym cmentarzu.
I tu też maja prądotwórcze wiatraki.
Zadziwiają swoim ogromem stare,
poniemieckie zabudowanie gospodarskie.
No i już Pszenno.
Z drogi do Jagodnika widać Świdnicę
z rozpoznawalną wieżą katedry.
Przejeżdżamy koło wielohektarowych
upraw. Jakie to jednak uprawy, na wniosek kolegów mają określić czytelnicy.
Ciekawe, co to za kwiatki?
Dojeżdżając z Jagodnika do bardzo
ruchliwej drogi Świdnica – Dzierżoniów, na dużym dębie widać dwa krzyże.
Zapewne ktoś tu niepotrzebnie zginął.
Nie mamy wyjścia i włączamy się w
ruch na tej trasie do Boleścina. Bardzo niebezpiecznie jeżdżą motocykle,
piratując z ogromnymi szybkościami.
Zaraz za Boleścinem skręcamy na
prawo do Krzyżowej, żeby nie ryzykować jazdy rowerami po ruchliwej szosie.
Stamtąd już przez mostek w Grodziszczu, bocznymi, wąskimi drogami dojechaliśmy do Mościska. Po drodze
widać było bocianie gniazdo na nieczynnym kominie.
Jadąc dalej przez Bratoszów i
Pieszyce bezpiecznie wróciliśmy do Bielawy przejechawszy w sumie 85 km.
Warte podkreślenia w podsumowaniu
jest to, że kol. Franek jechał na damce i to nie swojej. Tak się złożyło.
Jednak po drodze dzielnie jechał równo z nami i planował jeszcze po obiedzie
przejechać się ze 30 km. To się nazywa wytrwały turysta – tylko brać przykład i
nie marudzić.
Myślimy już o następnym wypadzie w
sobotę, na który zapraszamy wszystkich chętnych.
Trochę tras zrobiłem z grupą chmiel,piękne czasy.
OdpowiedzUsuńJurek
Piękna wyprawa,piękne widoki,dużo ciekawych"szczegółów".Ja na te okolice spoglądałem dzisiaj z Gór Sowich.Miałem zamiar dojść do Srebrnej Góry,ale zaczęło z lekka straszyć deszczem i na Malinowej zawróciłem.Naparstnice w pełni kwitnienia-tysiące.
OdpowiedzUsuńKilka razy wędrowałem pieszo na Ślężę z Walimia i Jugowa,teraz nie starczyło by już sił na powrót.
Kwitnące pola-ziemniaki?
"www.redbor.pl/artykuly/wystawa_uran.htm"
Pozdrawiam!
Tak, ziemniaki. A gdzie rosną tysiące tych naparstnic? Specjalnie podjadę zrobić zdjęcie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWspaniale pan opisał wycieczkę i gratuluję kondycji. Mirek
OdpowiedzUsuńNaparstnice w kolorze różowym i białym,są też żółte,ale w G.Sowich jeszcze nie spotkałem żółtej.Naparstnica jest trująca,ale także jest wspaniałym lekiem na choroby serca.Podobno lek już nie osiągalny-kolejna idiotyczna decyzja UE.
OdpowiedzUsuńJadąc z Kamionek w kierunku Przeł.Jugowskiej należy skręcić w prawo na zakręcie przy którym jest zaniedbany
zbiornik p.poż.Piękną poziomicową drogą należy jechać(ok.2 km) do niebieskiego szlaku z Lasocina na Wielką Sowę.To tutaj kwitną na polanach po obu stronach drogi różowe i białe .Można jechać dalej i poziomicowa zacznie powoli kierować się w dół w kierunku Potoczka.
Wyjedzie Pan w Potoczku obok Bacówki.
Drugie miejsce to południowe i północno-wschodnie zbocze Popielaka i dalej w kierunku Przeł.Woliborskiej.
Dużo naparstnic zakwitło na Grabinie.
Na łąkach wokół Glinna,Sokolca,Sierpnicy,przekwitają już ostrożeń polny,wierzbówka.Coraz więcej zakwita żółtej dziewanny,najwyższy kwiat w G.Sowich-do 3 metrów wysokości.Zakwitają na naszych łąkach i w lasach przepiękne storczyki.
Na niewielkim obszarze łąki może rosnąć do 70 gatunków ziół,traw i kwiatów.
Warto też przyjrzeć się unikalnej roślinności zanikających torfowisk Wielkiej Sowy.
Mają powstać na nich ścieżki dydaktyczne takie jak na torfowiskach w Górach Stołowych.
:)
Hmm... Siłą rzeczy faktycznie warto się naszą przyrodą zainteresować. Podziwiam zakres wiadomości i horyzontów wytrwałego Komentatora mojego bloga, jakim jest pan Henryk. Też mogę pochwalić się, że chodzimy tymi samymi ścieżkami w górach. Za tym wspomnianym zbiornikiem jest kolonia czosnku niedźwiedziego, a bliżej jest piekna, krótka trasa do skały "Czarny Rycerz". Do Popielaka raczej narazie nie zdążę, chyba że trafi się ktoś chętny, kto ze mną pójdzie, bo sam boję się niedźwiedzi.
OdpowiedzUsuńWilków niech Pan się boi,nie niedźwiedzi!! Czosnku nie zauważyłem,ale wytropię go.Jest pod częściową ochroną,jest coraz więcej.Przed kwitnieniem zajadam się nim,urywam z kępki jeden listek,tak mu nie szkodzę.
OdpowiedzUsuń"Ścieżkę Sentymentalną"odwiedzam dość często bo to urocze,ale zapomniane miejsce.Piękna skała,wodospad,dwie sztolnie i wąwóz z którego prowadzi"kozia ścieżka",na spore skałki na Śpiewaku,blisko wspomnianego powyżej zbiornika p.poż.
Znam tamte okolice,bo kiedyś z kolegą"łaziliśmy"po sztolniach w tamtej okolicy.Jest ich tam sporo,kopalnia"Augusta"jest najciekawsza ale i też niebezpieczna.Tam są"ściany stojące",złoża galeny ułożone są pionowo.Cztery poziomy,czwarty zalany,jeszcze jest stara obudowa,wejście zakratowane,ale można zjechać na linie,tylko z asekuracją.
Złoża węgla też mogą być ułożone pionowo,to komplikuje wydobycie,nie można zastosować mechanizacji.
:)
No to teraz już całkiem się boję. Co jest dobre na nasze wilki oprócz strzelby, której nie mam?
OdpowiedzUsuńI seriously love your blog.. Excellent colors
OdpowiedzUsuń& theme. Did you build this amazing site yourself? Please reply back as I'm trying to create my own site and
would love to learn where you got this from or what the theme is
named. Kudos!
Have a look at my webpage - panele słoneczne