Kolej na kolej

      Nie interesowałem się wcześniej oddolną, organizowaną akcją, a dotyczącą przywrócenia połączenia kolejowego naszego miasta z cywilizowanym światem. Może ktoś się obrazić, że, mimo wszystko, całkiem spora część Bielawian marzy o takim świecie i wyrwania Bielawy z grona miast czerwonego skansenu, jaki ciągle umacnia, panujący jeszcze ze swoją postkomunistyczną świtą, burmistrz Ryszard Dźwiniel jeszcze do niedawna I Sekretarz Komitetu Zakładowego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej zniszczonego i zrównanego z ziemią zakładu „Bielbaw”.

            Pojawiły się na mieście banery z sympatyczną postacią młodego człowieka, Patryka Hałaczkiewicza z informacją o tej akcji. Aż mnie zdziwiło, że można podjąć się w Bielawie akcji, i to bez namaszczenia burmistrza, która może być całkiem trafiona, w przeciwieństwie do wielu pomysłów politycznej elity naszego miasta, które to inwestycje mają raczej zapewnić szczególnie splendor i kasę tylko niektórym z Bielawian, szczególnie tym związanym bezpośrednio i pośrednio z Dźwinielem. Z banerów spogląda na nas człowiek skromny, nieubrany w gajer od Armaniego i czerwony krawat w białe groszki. Wygląda na „swojego” człowieka, któremu można zaufać. Działa bez rozgłosu zapewne w głębokim przeświadczeniu o słuszności podjętego dzieła. Ilość popierających ten projekt sama mówi za siebie. Ja też zdecydowałem się na poparcie tej inicjatywy.

            Może się mylę i nie chciałbym skrzywdzić prodźwinielowskich mediów, ale w tych właśnie „niezależnych” mediach i w Wiadomościach Bielawskich, które są sztandarowym pismem postkomunistycznej części Bielawy, informacji o tym przedsięwzięciu nie zauważyłem.
       Chciałbym wierzyć, że nasz burmistrz w związku z realnym wnioskiem pana Hałaczkiewicza i związaną z nim grupą zapaleńców, nie będzie rzucał im kłód pod nogi, a właściwie – podkładów kolejowych.

             Tak trzymać!