Niejeden internauta zapewne pomyśli, że
chodzi o post, jako metodę przekazywania danych w informatyce, ale tym razem o
tradycyjnym poście, czyli ilościowym i jakościowym wstrzymywaniem się od
pokarmów. Chodzi o ascezę, jaka występuje w praktyce religijnej chrześcijan, a
dotyczy ona mięsa i jego przetworów.
W przerwie miedzy państwowymi, kościelnymi
i patriotycznymi świętami, jakie mieliśmy od 1 do 3 maja i dalej, do ciągu
których załapała się i niedziela 4 maja, znalazł się piątek. Jak piątek, to
post, co jest dla chrześcijan oczywiste. Był to jednak piątek dość wyjątkowy, o
czym powyżej wspomniałem.
Może nie wszyscy zauważyli w związku z
tym ciekawą sytuację, jaka powstała w Warszawie, a która spotkała się z pewnym
odzewem na forum pod załączoną informacją na ten temat. Otóż kard. Kazimierz
Nycz, metropolita Archidiecezji Warszawskiej na piątek 2 maja udzielił swoim
diecezjanom dyspensy od spożywania pokarmów mięsnych. Natomiast w sąsiedniej
diecezji, również na terenie Warszawy w Archidiecezji Warszawsko – Praskiej,
metropolita abp Henryk Hozer takiej dyspensy swoim diecezjanom nie udzielił. No
i powstał pewien problem, bo, gdy spotkają się rodziny z tych dwóch diecezji na
wspólnym grillowaniu w piątek, to jedni będą jeść kiełbaski z rożna, a drudzy
ryby. Nie pozostało to bez uwag przez ciętych internautów, choć szkoda, że jak
zwykle, mogli popisać się swoją kulturą, a właściwie jej brakiem.
Czy jest jakiś problem? Nie ma żadnego
problemu! Każdy z wierzących może swojego proboszcza czy każdego innego księdza
o taką dyspensę, jeśli zachodzą szczególne okoliczności, poprosić dla siebie,
rodziny czy jakiejś określonej grupy. Problem stwarzają sobie sami wierzący,
którzy uważając się za chrześcijan, katolików, dystansują się od pewnych
praktyk stosowanych w Kościele Powszechnym i w związku z tym dobrowolnie
stawiają się, nawet bez żadnych skrupułów, poza zgromadzeniem wiernych, pewne
praktyki religijne otwarcie krytykując, a nawet ośmieszając.
Przypuszczałem, że kiedyś na ten temat
wyrażę swoje zdanie. Czekałem tylko na okazję i na odszukanie starego notatnika
z ciekawymi zasłyszanymi lub przeczytanymi cytatami, jakie w tym zeszycie
notowałem od 1987 roku. Pamiętałem, że zanotowałem w nim wypowiedź na temat
piątkowego postu przez znanego wtedy pisarza Antoniego Gołubiewa. Załączam
poniżej jego krótką wypowiedź z książki „Listy do przyjaciela” z rozdziału
„Sztuka rezygnacji”:
„Czy pamiętasz, mój Przyjacielu, nasz
zabawny trochę spór o posty? Dlaczego post? Dlaczego właśnie powstrzymywanie
się od mięsa; ktoś może właśnie nie lubić mięsa i większym dlań wyrzeczeniem
się mogłoby być powstrzymywanie się od włoskich orzechów czy makowego mleka –
cóż to za umartwienie? Dlaczego w piątek, nie zaś w środę, i dlaczego od
północy do północy, nie zaś od południa do południa? Zarzucałeś pewien
formalizm temu ogólnemu dla wszystkich
wierzących nakazowi ascezy, brak poszanowania indywidualności człowieka,
zewnętrzny rygoryzm, który rzekomo nic nie ma wspólnego z religijnością. A
przecież sprawa jest prosta.
Jesteśmy nie tylko jednostkami, jesteśmy
również społecznością. Kościół wybrał typowe dla przeciętnego człowieka
ćwiczenie ascetyczne, jakim jest ilościowe i jakościowe powstrzymywanie się od
pokarmów w pewne określone dni. Lecz główny sens tej formy ascezy leży w czym
innym: w społecznym jej charakterze, w poddaniu rozchwianego indywidualizmu
nakazowi Kościoła, w dyscyplinie i wewnętrznej karności. Zapewne: wszystko
można sformalizować, a post nie zastąpi pozytywnego nakazu miłości, działania,
czynu, pracy, twórczości. Ale jest coś wspaniałego w tym, że jak świat długi i
szeroki, wszyscy członkowie widzialnego Kościoła w te same dni poddają się
pewnej określonej ascezie w duchu pokuty, ofiary i umartwienia. Jest jakaś
ogromna, imponująca siła w kontrolowanym jedynie sumieniem wyborze przez nas
Kościoła, w uznaniu jego pośrednictwa i zwierzchności, a to oznacza każdorazowy
post. Jesteśmy w tym drobnym wyrzeczeniu się i rezygnacji z własnego widzimisię
wielką jednością, uświadamiamy sobie naszą słabość, a jednocześnie chcemy jej
naprawienia i przezwyciężenia. Ten wielki sens społeczny postu wyrasta ponad
jego treść materialną – ponad ów kawałek odłożonego na sobotę mięsa. Jeżeli pościsz,
Przyjacielu, pamiętaj, że w tym samym czasie robi to mieszkaniec Paryża i Rio
de Janerio, i Zanzibaru, i wioski indyjskiej – widoczna całość jednego
powszechnego Kościoła.
Więc nie buntuj się, ale raczej w
poczuciu przynależności do wielkiej wspólnoty ludzi dążących jak umieją i mogą,
często, nienajlepiej i nienajwłaściwiej, a jednak dążących do Bożego
Królestwa.”
To tyle Gołubiew.
O takim właśnie wspaniałym poczuciu
jedności Kościoła Katolickiego i radości bycia w nim, mieliśmy okazję usłyszeć
od wspomnianego już wcześniej ks. dr Mariana Biskupa w naszym kościele. Nie
pamiętam dokładnie, kiedy to było, a szukanie w notatkach niczego nie zmieni.
To było kilka lat temu, podczas głoszenia rekolekcji w naszym kościele. Ksiądz
Marian wspomniał o spotkaniu z grupą turystów z Azji w Izraelu przy rzece
Jordan. Był tam z jakąś pielgrzymką. W jakiś sposób porozumieli się i okazało
się, że i oni są z pielgrzymką w Ziemi Świętej i też są katolikami. Azjaci
reagują dość żywiołowo i otwarcie na spotkania. Miałem okazję o tym przekonać się
podczas pieszej pielgrzymki na Jasną Górę w 2010 roku. Opowiadanie ks. Mariana
było tak sugestywne, że przez chwilę poczułem się i ja tam obecny nad Jordanem
ucieszony ze spotkania.
Podobnie właśnie jest z postem. Warto
zadać sobie ten bardzo mały trud, żeby mieć świadomość i radość bycia w
społeczności wiernych.
Bardzo ładne wiersze i składne. Wpisałem sobie stronę jako "ulubione".
OdpowiedzUsuń"waldemar-rajca.blog.onet.pl/2014/05/07/nawet-panstwo-policyjne-2/"
OdpowiedzUsuńA tak było na Wielkiej Sowie 1 maja na otwarciu sezonu turystycznego:
"www.youtube.com/watch?v=89JxNMsR-jM"
Bielawa ma wspaniałe osiągnięcia w popularyzowaniu naszego regionu,tak trzymać!!
:))
Z art. W. Rajcy utożsamiam się. Na otwarciu sezonu na Wielkiej Sowie nie byłem, ale wchodzę tam nawet kilka razy do roku. "Wspaniałe osiągniecia Bielawy w popularyzowaniu naszego regionu" są przesadzone. Robi się w tym kierunku mało, nawet bardzo mało, a własciwie nic, koncentrujac się tylko na propagandzie i PJ, najczęściej przed wyborami. Wielka Sowa podlega pod Gminę Pieszyce i to Pieszyce zademonstrowaną imprezę organizowało. To, że w reportarzu znalazł się wiceburmistrz Bielawy, to może czysty przypadek.
OdpowiedzUsuńhttp://dz-ow.pl/wiadomosci/bielawa/1049,prokuratura-sprawdza-wiceburmistrza-bielawy.html
OdpowiedzUsuń"Złe są Rządy i złe drogi w Polszcze,złe i mosty.
UsuńZłych ludzi jest bez liczby,że nie mają chłosty."
(ks.Benedyk Chmielowski)
Koniecznie trzeba w Rzeczpospolitej posprzątać bo czego nie ruszysz to śmierdzi!
"www.youtube.com/watch?v=8CEwnXt-zk4"
"Dixi et salvavi animam meam"
:)