7 maja 2014

Przebieraniec

Nie tak dawno zapewne niektórych przeglądających Internet być może zainteresowała wiadomość, że w nocy z 3. Na 4. maja w Pieniężnie koło Braniewa został zdewastowany pomnik upamiętniający bohatera Związku Radzieckiego generała Iwana Czerniachowskiego, który jako dowódca Frontu wyzwalał Polskę spod hitlerowskiej okupacji. Po wyzwoleniu, aby ugruntować na Warmii i Mazurach okupację sowiecką, zabijał polskich patriotów z Armii Krajowej. Więcej na jego temat można poczytać w Internecie.
            Właśnie w niedzielę 4 maja znaczna grupa Rosjan z obwodu kaliningradzkiego planowała obchodzić pod tym pomnikiem Dzień Zwycięstwa, w Rosji obchodzony 9 maja.
            Sytuacja dość kuriozalna, tym bardziej wobec powrotu Kremla do imperialnej polityki i destabilizacji sytuacji na świecie nie wyłączając groźby III wojny światowej.
            Nie o tym jednak ten artykuł, choć też o pomniku.
          Ja pochodzę z robotniczego miasta Włocławka, które jest podobnie „czerwone” jak nasza Bielawa, choć może nawet trochę mniej. Jest to dość słynne miasto na mapie Polski o ciekawej historii. O tej „czerwonej” jego historii wiele można się dowiedzieć z książki wydanej w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku „Z rewolucyjnych tradycji Włocławka”. Można tam również przeczytać, jak to włocławscy komuniści czekali z kwiatami na przyjście radzieckich towarzyszy, by utworzyć z naszego kraju kolejną radziecką republikę. To we Włocławku urodził się Julian Marchlewski, który hołdował Leninowi i opowiadał się za włączeniem polskich ziem do Sowietów. Jego ogromny pomnik stał u wylotu ul. 3 Maja tuż przy Starym Rynku tyłem do Wisły i tyłem do kościoła farnego pw. Św. Jana, w którym był ochrzczony, co było nawet powodem jednej z anegdot. Po pomniku pozostało miejsce rozpoznawalne ze względu na inne podłoże. Obecne znajduje się w Galerii Sztuki Socjalizmu w Kozłówce na terenie pałacu Zamoyskich.



            Takich miejsc „pamięci” we Włocławku było więcej. Nie ze wszystkimi władze Włocławka, wobec dziwnego zachowania się radnych, zdołały się uporać. Ba! Nawet odradzający się we Włocławku socjalizm zgodnie z ogólnokrajowym hasłem „Komuno wróć!” już współcześnie zaowocował powstaniem Komitetu Budowy Pomnika Edwarda Gierka i była to całkiem poważna sprawa. Władze zdominowane przez SLD bardzo ten projekt popierały. Sam widziałem w mojej dzielnicy Kokoszka, na fasadzie kamienicy przy ul. Miłej duży portret Gierka wiszący dość długi czas, dość dokładnie zachlapany czerwoną farbą.

            Podobnie jak w Bielawie, we Włocławku próbuje się kamuflować odradzający się komunizm. Takim przykładem zakłamania i samooszukiwania się, jest Pomnik Żołnierza Polskiego usytuowany na centralnym placu Włocławka – Placu Wolności. Dzieci, młodzież, turyści i miejscowi, nieświadomi mieszkańcy Włocławka są przez jego władze bezczelnie oszukiwani. Same władze stwarzają precedens i w swojej hipokryzji pod tym pomnikiem organizują uroczystości państwowe i patriotyczne. Normalnym ludziom nie mieści się to w głowie, jak można być tak zakłamanym?!
           



Ale – od początku.
            Włocławek był pod zaborem rosyjskim. W niedalekim o około 30 km. Aleksandrowie Kujawskim była już granica z Niemcami. Moi obydwaj dziadkowie służyli z konieczności w carskiej armii. W 1905 roku na Placu Wolności postawiono cerkiew prawosławną. Dla katolików, dla Polaków, było to jak policzek w twarz. Cerkiew tą rozebrano dopiero w 1925 roku.


            „Wyzwolenie” Włocławka spod okupacji niemieckiej miało miejsce 20 stycznia 1945 roku. Niemcy w panice uciekli z miasta już 18 i 19 stycznia i w związku z tym wyzwolenie polegało na przemarszu wojska ul. Kaliską (szli od strony Koła) przez plac Wolności i dalej (prawdopodobnie) obecną ulicą Kilińskiego na Toruń i Bydgoszcz lub ulicą Brzeską do Toruńskiej. W tym dniu podczas przemarszu wojsk z wieży niedalekiego kościoła Ewangelickiego  padły strzały. Jak mówią źródła, zginęli na Placu Wolności radzieccy żołnierze. W Internecie piszą o sześciu żołnierzach, a w innym miejscu już o dziewięciu. Pisze się też o potyczce, co jest nieprawdą. Andrzej Winiarski, mieszkaniec Włocławka w swojej książce „Włocławek na starej fotografii” pisze: „W trakcie wyzwolenia Włocławka, w styczniu 1945 roku, na Placu Wolności zginęli żołnierze radzieccy, ostrzelani z wieży kościoła ewangelickiego przez żołnierzy łotewskich na służbie niemieckiej.”
            Zabitych żołnierzy zaraz następnego dnia pochowano w centralnym miejscu Placu Wolności.


Jeszcze w tym samym miesiącu na miejscu pochówku stanął tymczasowy Pomnik Żołnierza Radzieckiego na ceglanym postumencie. Podobno był drewniany. Co charakterystyczne, to była na nim czerwona gwiazda i sierp i młot, symbole radzieckiej władzy. Plac Wolności we Włocławku stał się miejscem dla manifestacji poparcia przedstawicieli Miejskiej Rady Narodowej i PZPR dla Armii Czerwonej. Ze względu na pomnik w okolicy nie wolno było niczego pobudować, a Plac Wolności we Włocławku jest kilkadziesiąt razy większy niż ten w Bielawie.

            Już w styczniu 46 roku uchwalono, że będzie postawiony nowy pomnik. Zaczęto prace w 1950 roku, w tym samym, w którym ja się urodziłem. Prochy poległych żołnierzy przeniesiono na cmentarz komunalny. Nowy pomnik odsłonięto uroczyście 7 listopada 1951 roku. 7 listopada to rocznica wybuchu Rewolucji Październikowej. Według moich wspomnień z dzieciństwa i lat młodzieńczych, to nie był brzydki pomnik. Jeśli chodzi o jego treści i wymowę, to jeszcze wtedy mało rozumiałem. Socrealistyczne płaskorzeźby po czterech stronach pomnika odzwierciedlały ówczesną rzeczywistość. Na jednej z nich bratali się: rosyjski i polski żołnierz.




            Pomnik różnie był nazywany, ale zawsze było nawiązanie do żołnierzy radzieckich.


            Po 1989 roku, kiedy zaczęto demontować pomniki podłych, komunistycznych czasów, w bratnim uścisku ze Związkiem Radzieckim i mniej przyjemnym „bratnim” uścisku sowieckiej ideologii, kultury i zależności, i na pomnik „braterstwa broni” na Placu Wolności we Włocławku padł wyrok. Zapewne pomogło systematyczne oblewanie go czerwoną farbą. Uchwała Rady Miasta mówiła o tym jednoznacznie w 1992 r.


            Czas mijał, a pomnik stał. Podobno nie było pieniędzy na jego rozbiórkę. Młode państwo polskie potrafiło rozebrać ogromną cerkiew, a po tylu latach po wojnie nie było środków na unicestwienie głupawego pomnika?! Jeden z dzielnych SLDowskich radnych wpadł na pomysł, aby w takiej sytuacji kontrowersyjne płaskorzeźby zasłonić blachami. Z zatwierdzeniem projektu nie było problemu, bo Rada w swojej większości nie może pogodzić się ze zmianą ustroju i za wszelką cenę pragnie zachować coś z sielankowego okresu komuny. To taka demokracja w wydaniu PZPR i postkomunistów. A może ciągle czekają z kwiatami patrząc namiętnie na wschód?

http://www.knh.wwi.pl/news.php?id=150



            No i w moim rodzinnym mieście powstało coś strasznego. W centralnym punkcie miasta, na Placu Wolności powstał bohomaz, który jednoznacznie świadczy o braku kultury, wyczucia, smaku i wreszcie o hipokryzji i zakłamaniu władz Włocławka. Ukrywając symbole znienawidzonego przez Polaków komunistycznego systemu z mieszkańców kpi się. I jeszcze przy takim pomniku organizuje się patriotyczne spotkania! I to ma być „Pomnik Żołnierza Polskiego” – na prochach radzieckiego najeźdźcy!? To haniebne!




            Teraz na ten pomnik we Włocławku mówią  - „przebieraniec”.
           

Takich sytuacji w naszym dziwnym kraju nie brakuje. My w Bielawie też mamy taki postkomunistyczny pomnik – żywy pomnik w osobie burmistrza Ryszarda Dźwiniela. Silnie zakorzeniony w Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej maskuje swoją partyjną przeszłość I sekretarza Komitetu Zakładowego PZPR w BZPB „Bielbaw” w Bielawie i dalszą przynależność w postkomunistycznych organizacjach. Podobnie jak zasłonięty blachami pomnik we Włocławku, zasłania się woalem z wyraźnymi napisami – bezpartyjny, niezależny. To jednak jest ten sam człowiek.
            Piszę to w szczególności do młodzieży w Bielawie, aby przestrzec ją przed kamuflażem, przed miłymi słówkami i frazesami, za którymi jednak kryje się tylko troska o swój wizerunek i bezpardonowa walka o kolejną, piątą już kadencję na zaszczytnym stanowisku burmistrza Bielawy. Czy ten żywy pomnik komunistycznej przeszłości znów znajdzie uznanie w bielawskiej społeczności? Już niedługo okaże się. Już niedługo będzie to sprawdzianem dla Bielawy. Sprawdzianem, czy nie potrafi się otrząsnąć z marazmu znienawidzonej komunistycznej przeszłości, czy może pragnie czegoś innego, czegoś nowego, na miarę małego, ale godnego miasta. Naszego miasta – Bielawy.



8 komentarzy:

  1. W Bielawie rządzący mają wyraźnie dwa oblicza, jedno to nowoczesne, zwycięskie z polotem i wyobraźnią. Drugie to pustka i wypalenie, która ogarnia wszystkie dziedziny życia w naszym mieście. Pierwsze oblicze jest na pokaz pod publiczkę, na wybory, na lans, na oklaski, byle do przodu. Drugie ukazuje niekończące się trudności finansowe, wiązanie końca z końcem, dopinanie budżetu, sztuka dla sztuki. Pierwsze to fałsz i manipulacja, drugie jest okrutną prawdą o stanie miasta.
    Od momentu objęcia władzy w Bielawie zanotowano tylko wzrost bezrobocia, spadek stopy życiowej, zamykanie firm, masową emigrację młodych, nietrafione inwestycje, wzrastająca liczba domów opieki. Pierwsza twarz szyderczo się uśmiecha i robi dobrą minę do złej gry.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy tekst,daje dużo do myślenia.
    "Towarzysze"postawili pod Ossowem,ni to pomnik,ni to mogiła,dla bolszewików,najeżdżających na Polskę i atakujących stolicę w 1920 r.
    Pomnik w Ossowie jest rodzajem testu politycznego ze strony Rosji,sprawdzających odporność Polaków.
    "blogmedia24.pl/node/37114"
    Warto zwrócić też uwagę na drugiego sąsiada z którym toczyliśmy wojny...Niemcy.
    Pomnik bohaterskiego żołnierza Wehrmachtu i Waffen SS.
    "www.blogpress.pl/node/5297"
    Po co te wspaniałe pomniki wystawione naszym najeźdźcom,zamiast skromnych mogił żołnierskich?
    Te pomniki mają jeden cel.Zniszczyć nasze jasne postrzeganie prawdy oraz sprawiedliwości i wmówić nam,że Rosjanie i Niemcy napadający na Polskę,nie byli tacy źli.Trzeba być naprawdę genetycznie obcym na tej ziemi,by tego nie rozumieć.
    Nasi Ojcowie wierzyli w życie wieczne,dlatego palili swoich zmarłych na stosach pogrzebowych.
    Uważali,że nie przenosimy w tamten wymiar nic,co mól zjada lub rdza niszczy-tak mawiał Jezus.

    Dla takich osób nie powinno być miejsca w polityce!:"mistrzowie.org/487070"
    "monsieurb.neon24.pl/post/95271,jaruzelski-10-milionow-pln"
    Do rządzenia w Polsce mają prawo PIS i Obóz Narodowy.
    PIS pokazał program który stwarza nadzieję,a że nie rządził nigdy w pełni,to dlatego,że komuchy na to nie zezwoliły.Ale teraz post-komuchy są pod ścianą.Wśród ludzi jest wielkie rozczarowanie i gniew.

    "To prawda,że wszyscy leżymy w rynsztoku,
    ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy..."
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  3. Bielawa, to ta z okolic Dzierżoniowa?
    A wie Pan kto jest na zdjęciu z Rajdu PTTK?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, koło Dzierżoniowa. Co do rajdu (to zdjęcie z motocyklami?, to nic na ten temat nie wiem. Chyba mnie tam nie było - nie pamiętam. A to ciekawe. Proszę kontynuować komentarz.

      Usuń
    2. Jakbym kojarzył tego mężczyznę przy motocyklu pod cyfrą 1000. Jakbym go nawet często widywał. O niego chodzi?

      Usuń
    3. Myślę że tym motocyklistą był mój starszy kolega z KZMR odział 3 na dawnej ulicy Polewki.Nazwisko to chyba Kaczorowski.Na trybunie w ciemnych okularach widzę też mojego nauczyciela z TM pana Juliana Guzowskiego.Zdjęcie prawdopodobnie z lat 1965/68

      Usuń
  4. Na trybunie po środku stoi Pan Andrzej Podgórski, prezes PTTK, jednocześnie Komandor Rajdu. Rok 1966

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za informacje. Zapewne również zainteresowałyby one mojego kolegę, przewodnika PTTK we Włocławku Kazia Andrzejewskiego.

      Usuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.