Gdy chciałbym napisać coś o sprawach
ważnych i poważnych, felietonowy styl mojego pisania zupełnie nie zdaje w
takich przypadkach egzaminu i zupełnie nie pasuje do głębokich treści
związanych z ważnymi wydarzeniami w ciągu roku. Takim wydarzeniem niewątpliwie
jest okres Wielkiego Postu, jako oczekiwanie na czas Zmartwychwstania Pana
Jezusa. Dla chrześcijanina rekolekcje wielkopostne, Wielki Tydzień zaczynający
się Niedzielą Palmową i Triduum Paschalne z Wielkim Czwartkiem, Wielkim Piątkiem,
Wielką Sobotą i Niedzielą Zmartwychwstania Pańskiego – to okres wytężonego kojarzenia
sobie, kim tak naprawdę jesteśmy i dokąd zmierzamy. Żeby to lepiej zrozumieć
właśnie trzeba cały ten czas przygotowany przez Kościół przeżyć, najlepiej
niczego nie opuszczając. Warto to zrobić, bo zaowocuje właściwie w dalszej
perspektywie. Takie wybiórcze potraktowanie, trywialnie mówiąc – tematu,
właściwie nie daje nic, a na pewno bardzo mało. Nic w życiu nie zmienia.
Człowiekowi potrzeba do życia silnych
wrażeń. Takie mielenie swojego życia z dnia na dzień, tygodnia na tydzień – nic
nie wnosi do niego ciekawego. Określa się to mianem stabilizacji albo
oczekiwania na śmierć. Potrzeba działania rodzącego nowe wyzwania – jest
zdecydowanie ciekawsza.
I właśnie takim wezwaniem do
aktywności, jest również właściwe przeżywanie corocznie Świąt Wielkiej Nocy.
Sama nazwa – Wielkanoc, już zaświadcza, że dzieją się wtedy rzeczy wielkie i
tak faktycznie jest. Kulminacja poprzez Wigilię Zmartwychwstania Pańskiego i
niedzielną Rezurekcję daje autentyczną radość zaistniałych wydarzeń. Osadzają
się one bardzo mocno w realiach historycznych i w realiach podstaw naszej wiary
zawartych na kartach Pisma Św. i w Tradycji Chrześcijańskiej.
W naszej parafii, parafii
Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Bielawie, cały ten wspomniany przeze
mnie okres, jest przygotowany od strony liturgicznej bardzo starannie z
uwzględnieniem wszystkich aspektów liturgicznych i tradycyjnych. W tych
działaniach zauważa się głęboką troskę o rzetelne i uczciwe przeżywanie naszej
wiary. Pozostaje kwestia naszej odpowiedzi na to wezwanie nas, parafian i
sprawa prawidłowego odczytania przesłania, jakie ze sobą niesie ten cały okres.
Z radością zauważam autentycznie
chrześcijańską postawę naszych parafian, tych, dla których wiara objawia się,
jako coś naturalnego. Dla nich okres Wielkanocy autentycznie jest świętowaniem zmartwychwstania
Pana Jezusa również jako zapowiedzi naszego zmartwychwstania.
Z troską należy jednak odnotować fakty
zupełnego niezrozumienia świątecznych wydarzeń, co można również określić jako
nieporozumienie. Jest bardzo wielu ludzi, dla których wiara całkowicie
przechyliła się na stronę tradycji. Najważniejszym dla takich jest święcenie
pokarmów w Wielką Sobotę i rodzinne spotkanie w Niedzielę Zmartwychwstania
niekoniecznie zaakcentowane uczestnictwem we mszy św.
W stosunkowo ciepły Wielki Piątek
widziałem mieszkańców domu w Bielawie grillujących na zewnątrz posesji. To taka
bezmyślna manifestacja. Zapewne ci sami ludzie następnego dnia pojawili się w
naszym kościele, by poświęcić ogromny koszyk z jajkami i kiełbasami – no bo
jakie to święta bez święconki. Łatwo jest spotkać wtedy w kościele ludzi, a
nawet całe rodziny, których w żadnym innym czasie w progach świątyni nie
zobaczy się. Obserwując w kościele ich religijność, można śmiało powiedzieć, że
niewiele różni się ona od religijności jajek i kiełbas przyniesionych w pięknie
ustrojonych koszykach. Podobnie jak te kiełbasy i jajka ci ludzie nie potrafią
się modlić ani nawet przeżegnać. Może różnią się od jajek i kiełbas kulturą, bo
ci drudzy przynajmniej potrafią spokojnie wytrzymać czas spędzony w kościele
podczas święcenia pokarmów.
W wielu z tych rodzin już wkrótce będą
uroczystości związane z Pierwszą Komunią św. Zapewne wszyscy pójdą do spowiedzi
św. i przystąpią do Stołu Pańskiego w duchu świętości. A może pójdą nawet bez
spowiedzi, bo nie wypada w tym dniu wyróżniać się.
Może dla nich następną okazją do bliższego
spotkania z Kościołem będzie Sakrament Bierzmowania w rodzinie, kościelny ślub
swojego dziecka lub kogoś bliskiego, a może nawet pogrzeb.
Jak dotrzeć do takich ludzi, którzy
swoją wiarę otrzymaną na Chrzcie św. w ciągu swojego życia zagubili, odrzucili,
sponiewierali i wyśmiali? Do takich katolików, którzy stali się Chrześcijanami
Jednego Dnia – dnia świecenia pokarmów w Wielką Sobotę? Nie odpowiem, bo zaraz
zostanę posądzony o moralizowanie.
Ksiądz w Poniedziałek Wielkanocny podczas
kazania pyta dzieci:
- Jakie mamy dzisiaj święto?
- Śmigus dyngus! – rezolutnie odpowiada
mała dziewczynka!
A co odpowiedziałaby „duża dziewczynka”
i „duży chłopiec”?
Może lepiej nie wiedzieć!
" Modli się pod figurą a diabła ma za skórą " - dotyczy to niestety bardzo wielu katolików.
OdpowiedzUsuń