15 lutego 2014

PZPR odc. 5


              Czekałem na pismo z dyrekcji w sprawie mojego odwołania od udzielonej niesłusznie kary nagany. Kiedy minął regulaminowy okres poinformowania mnie o wycofaniu lub podtrzymaniu kary i odpowiedzi nie otrzymałem, co było jednoznaczne z anulowaniem kary, zgłosiłem się do Działu Kadr na Zakład I w tej sprawie.
            W biurze było zdziwienie i jakaś konsternacja. Po jakimś czasie otrzymałem pismo anulujące karę nagany. Pani Halinka Krasnoborska, która mi to pismo wręczała, prosiła, żebym o tym nie rozpowiadał. Było ono podpisane przez Dyrektora ds. Pracowniczych pana mgra Krzysztofa Pludro.


            Te dramatyczne dni końca 1984 roku często przypominały mi się, pojawiając jako koszmar. Po latach dopiero uzmysłowiłem sobie, że Ktoś jednak może specjalnie nie podtrzymał kary i czekał, aż się regulaminowo przedawni, co świadczy, że jakiś opór do partii był również na najwyższym szczeblu, szczeblu dyrektorskim.
            Pan dyrektor Krzysztof Pludro nie należał do partii. Dla mnie było to bardzo budujące, że można normalnie pracować i nie służyć komuś bez przekonania. Pan Krzysztof był nawet od początku członkiem „Solidarności”, co już było wyrazem odwagi. Za jego kadencji, będąc kierownikiem, byłem w kadrze rezerwowej, co otwierało mi drogę do następnych awansów. W okresie stanu wojennego z tej kadry mnie wykreślono. Na tej liście widziałem jednego sekretarza partii, którego umiejętności kierowania na wyższych stanowiskach oceniałem jako bliskie zeru. Tak było. Za jakiś czas z listy kadry rezerwowej zrezygnowano całkowicie.

          


           W 1985 roku otrzymałem imienne zaproszenie na  uroczystą akademię z okazji 1 Maja i Dnia Włókniarza do Teatru Robotniczego. Miło, że o mnie całkiem nie zapomniano, a wiązało się to zapewne z tym, że byłem w Radzie Pracowniczej. Odznaczenia żadnego jednak nie dostałem.
            To też jest ciekawa sprawa. Jakiekolwiek obchody związane z 1 Maja organizowała PZPR. Połączenie obchodów 1 Maja z Dniem Włókniarza było zagarnięciem przez partię tego naszego, włókniarskiego święta, które zawsze obchodzone było 16 kwietnia. To również daje do myślenia.
            Na uroczystej akademii byłem i może nawet otarłem się nieświadomie o I Sekretarza KZ PZPR  „Bielbawu” towarzysza Ryszarda Dźwiniela, którego oczywiście jeszcze wtedy nie znałem.
            W styczniu 1986 roku napisałem pismo do POP w sprawie uchwały nadzwyczajnego posiedzenia POP Wykończali z prośbą, o jej kopię. Otrzymałem zaskakującą odpowiedź, że nie daje się odpisu uchwał tym, którzy nie są członkami partii. To było dobre. Na mój temat nagadali się, osądzili, napisali paszkwil i ja nawet nie mogłem się z tą uchwałą zapoznać. Zaiste, kuriozalna sprawa.


            Z taką samą prośba zwróciłem się do KZ PZPR o uchwałę z pamiętnego spotkania 24 listopada 1984 roku, na którym byłem i na którym mnie osądzono. Tym razem nie otrzymałem nawet odpowiedzi.



            Taka była PZPR. Taka była partia sekretarza Ryszarda Dźwiniela.

2 komentarze:

  1. Na szczęście szlag trafił tę Egzekutywę KC PZPR ,zostali jeszcze towarzysze ,którzy szkodzą Polsce i Bielawie do dziś. Miejmy nadzieje ,że wkrótce i ich się pozbędziemy. Bedą się smażyć w piekle.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże drogi, to jeszcze w 85 roku w Bielawie była ulica Bieruta?

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.