Poniżej
przedstawiam fragmenty z mojej kroniki z roku 1984 dotyczące moich bliskich
kontaktów z PZPR w zakładzie pracy. Pokazują one w jakimś stopniu, jaką partią
była PZPR i do czego była zdolna. Ryszard Dźwiniel już wtedy był I sekretarzem
KZ PZPR w „Bielbawie”. Partia powołała go na to stanowisko 5 grudnia 1983 roku.
Jego
sekretarzowanie w bielawskich warunkach było specyficzne. Ponieważ zakład miał
status zakładu strategicznego i podlegał bezpośrednio pod ministerstwo, tak i I
sekretarz nie miał zwierzchników partyjnych w Komitecie Miejskim PZPR ani w
Komitecie Wojewódzkim. Podlegał bezpośrednio pod Komitet Centralny PZPR.
Dlatego też, często wyjeżdżał załatwiać partyjne sprawy służbowym samochodem bezpośrednio do Warszawy.
Informacje te uzyskuję
przypadkowo od ludzi; jego współpracowników, kolegów i znajomych, którzy znają
historię kariery naszego burmistrza Ryszarda Dźwiniela. Ponieważ jest osobą
publiczną i ciągle chce nią być udowadniając jaki jest ambitny, mieszkańcy
Bielawy mają prawo znać jego przeszłość i na tej podstawie świadomie go
oceniać. O informacje na temat pana Dźwiniela zwróciłem się bezpośrednio do
zainteresowanego, ale nie odpisując, zlekceważył mnie i wszystkich mieszkańców
Bielawy. Mimo wszystko proszę pana Dźwiniela, że pisząc o nim pewne informacje
na blogu, jeśli okażą się nieprawdziwe, aby bezpośrednio lub poprzez osobę
rzecznika UM informacje te sprostował. Odpowiednio, w cywilizowany sposób
zareaguję.
7 listopada 1984 r., środa
Sekretarz Podstawowej Organizacji
Partyjnej wydz. Wykończalni poinformował mnie o zebraniu jakie ma się odbyć 19
listopada, na którym mam złożyć sprawozdanie z działalności Drukarni. Chyba
zauważył u mnie brak entuzjazmu po tym zaproszeniu, a brak potwierdzenia, że
się tam spotkamy spowodował, że „zaproszenie” otrzymałem również w formie
pisemnej.
19 listopada 1984 r., poniedziałek
Dziś rano przekazałem
kierownikowi Wykończalni podanie z prośbą o przeniesienie ze stanowiska
kierownika Drukarni na stanowisko pierwszego pomocnika drukarza od 1 grudnia
1984 roku, ze wskazaniem na drukarkę filmowo-rotacyjną. Jest ona usytuowana
kilka metrów od biurka kierownika Drukarni. Podanie umotywowałem niskimi
zarobkami na tym stanowisku. To moje postanowienie i decyzja była podyktowana
długotrwałym, niepoważnym traktowaniem mnie jako kierownika w szczególności
przez kierownika Wykończalni Zygmunta Mikulańca. Moje wynagrodzenie obecnie
jest najniższe ze wszystkich kierowników na wydziale, mimo, że Drukarnia jest
najważniejszym oddziałem. Nie przypuszczam aby w powojennej historii zakładu taka
sytuacja miała miejsce. Mobilizowany w różny sposób do złożenia rezygnacji i
szykanowany, zdecydowałem się na odejście z kierowniczego stanowiska, chcąc
jednocześnie pozostać na Drukarni, z którą od dziewięciu już lat jestem
związany. Zdaję sobie sprawę, że to decyzja bardzo trudna. Zupełnie nie wiem,
jak dalej potoczą się wypadki.
Datę
złożenia podania wybrałem nieprzypadkowo. O godzinie 14. miało być zebranie
partyjne, na którym byłem winien złożyć sprawozdanie. To „winien” poruszyło
mnie do tego stopnia, że zdecydowałem, bez względu na dalsze konsekwencje, że
na to zebranie nie pójdę. Dość! Jest na wydziale Rada Pracownicza, a nad
produkcją czuwa partia!? Czy partia musi być wszędzie!? Zresztą, po złożeniu
podania, nie czułem się już kierownikiem. Poczułem nawet lekką ulgę z tego
powodu, co wyzwoliło we mnie pewien rodzaj apatii.
Na
dwie godziny przed zebraniem oświadczyłem sekretarzowi Władysławowi
Łupińskiemu, że w zebraniu nie wezmę udziału. Był oburzony. Zaraz poszedł z tą
wiadomością do kierownika Wydziału. Wszyscy zainteresowani byli wściekli.
Zaraz
zostałem wezwany do gabinetu kierownika na rozmowę.
-
Przed chwilą był u mnie sekretarz Łupiński i stwierdził, ze nie weźmie pan
udziału w zebraniu partyjnym, na którym ma pan składać sprawozdanie. Czy pan to
potwierdza?
-
Tak.
-
Czy był pan zawiadomiony o zebraniu?
-
Tak, około dwa tygodnie temu na piśmie podpisanym przez sekretarza Lwa.
-
Dlaczego pan nie chce iść na zebranie?
-
Nie czuję się na siłach, aby obecnie podjąć dyskusję na planowane tematy.
-
Czy ma pan przygotowane jakieś materiały?
-
Nie mam.
-
Czy pana decyzja ma związek z wcześniejszym podaniem o rezygnację ze
stanowiska?
-
Nie.
-
Ale jest pan jeszcze kierownikiem i ma pan obowiązek składać sprawozdanie,
jeśli tego zażądają.
-
…
-
Panie Bolku, niech pan szczerze powie, o co tutaj chodzi?
-
Panie kierowniku, szczerze mogłem panu odpowiedzieć jeszcze cztery miesiące
temu, teraz nie.
-
Jeśli pan nie pójdzie, spotkają pana surowe konsekwencje! Czy pan pójdzie na
zebranie?
-
Nie.
-
Czy jest to pańskie ostateczne stanowisko?
-
Nie należę do ludzi, którzy zmieniają stanowisko. Jednocześnie ubolewam, że
współpraca między nami nie układała się.
-
To wszystko. Dziękuję.
Przed
zebraniem mój kolega, należący do partii, bez mojej wiedzy i zgody wziął z
szuflady mojego biurka materiały dotyczące drukarni, które prowadziłem na
bieżąco, aby na ich podstawie zreferować temat na zebraniu POP. Drukarnia miała
wtedy dobre wyniki.
20 listopada 1984 r., wtorek
Po wydarzeniach z 19 listopada
dzisiaj o godzinie 14. Zebrała się na Wykończalni w trybie nadzwyczajnym
Egzekutywa Podstawowej Organizacji Partyjnej (POP), by podsumować wypadki
związane z moim zachowaniem. Mnie na to zebranie nie poproszono. Nie chciano
widocznie słuchać moich wyjaśnień, dlaczego odmówiłem uczestnictwa w zebraniu.
Członkowie egzekutywy byli bardzo rozzłoszczeni, że coś takiego mogłem zrobić.
Ostatecznie do Komitetu Zakładowego PZPR wystosowano uchwałę mniej więcej
takiej treści: Wnioskujemy o cofnięcie
rekomendacji kierowniczej kierownikowi Drukarni obywatelowi Bolesławowi
Stawickiemu w związku z manifestowaniem obecnie i w przeszłości postaw wrogich
rzeczywistości społeczno – politycznej kraju.
21 listopada 1984 r., środa
Byłem na rozmowach w KZ PZPR na Zakładzie
I. Obecni byli: II Sekretarz KZ PZPR
Danuta Sokołowska, Przewodniczący Komisji Kontroli Partyjnej inż.
Ryszard Fraj, jego zastępca Mieczysław Jedoń i tow. Genowefa Kuśmierek.
Rozmawialiśmy około półtorej godziny.
24 listopada 1984 r., sobota
Wezwano mnie na nadzwyczajne
posiedzenie Egzekutywy Komitetu Zakładowego PZPR. Wahałem się, czy jechać. Może
dać już sobie spokój? Może tam liczą, że nie przyjdę? Zagadnąłem w tej sprawie
znajomego inżyniera pana Krzysztofa Czekaja, też członka partii, który w tym
czasie jako kierownik brygady remontowej miał zlecenia do wykonania na
Wykończalni.
-
Panie Krzysztofie, iść na to zebranie, czy nie?
Wszyscy
na Wykończalni znali dobrze moją sytuację i czekali, być może z ciekawością, co
dalej będzie. Myślę jednak, że każdy się bał i w nikim nie miałem wsparcia.
-
Niech pan idzie! – usłyszałem odpowiedź z troską w głosie. – Jeśli pan nie
pójdzie, zniszczą pana.
I
tak bym poszedł, ale podziękowałem za radę.
Na
spotkaniu poczułem się jak w sądzie. Nie spodziewałem się rzeczowej dyskusji.
Na sali był dyrektor naczelny mgr inż. Ireneusz Kruk, dyrektor ds. produkcji
mgr inż. Marian Szybowski, byli członkowie partii z Wykończalni, chyba
egzekutywa, a wśród nich i partyjni pracownicy z drukarni, oraz wielu innych
naburmuszonych i obrażonych oficjeli. Zebranie prowadziła tow. sekretarz Danuta
Sokołowska. Przykro było patrzeć na tych ludzi; bez twarzy, bez idei, z
pospuszczanymi głowami, wystraszonych. Odniosłem wrażenie, że podobnie jak ja,
są ofiarami systemu. To nie oni chcą mnie osądzić. Zdają sobie sprawę, że to
system, którego nie akceptują, ale którego ciągle się boją.
Po
zapoznaniu obecnych ze sprawą poproszono mnie o wypowiedź. Próbowałem się
bronić przedstawiając otwarcie, jaką atmosferę niesłusznie wypracowano wokół
mojej osoby i moją wypowiedź podparłem zebranymi w zeszłym roku opiniami kilku
liczących się na wydziale osób. Przedstawiłem również moją karierę zawodową i
wielokrotne przeszeregowania. Widać było
zaskoczenie i jakiś wstyd.
To
żenujące widowisko zakończono wcześniej przygotowaną uchwałą (a więc wszystko
już było przygotowane!), którą odczytała prowadząca spotkanie. Zapamiętałem z
tego tylko końcówkę: … i w przyszłości
nie może pełnić funkcji kierowniczych, nawet brygadzisty.
Wszystko
to może i miałoby sens, ale to ja wyprzedziłem wypadki i kierownikiem już nie
chciałem być, bo już miałem w takiej rzeczywistości wszystkiego dość. Problemu
już nie ma. Uchwała jest wiążąca dla dyrekcji. Odpisu uchwały, chociaż
dotyczyła mnie, nie otrzymałem.
29 listopada 1984 r., czwartek
Otrzymałem naganę za niewykonanie polecenia służbowego
dotyczącego złożenia sprawozdania przed pracownikami zakładu z zakresu
jakościowych wyników produkcyjnych.
Jak
wymijająco napisane! – „Przed pracownikami zakładu”. Trzeba było napisać
zgodnie z prawdą – przed Egzekutywą POP.
Otrzymanie
nagany skutkowało pomniejszeniem dodatku stażowego za miesiąc listopad w
wysokości 50%, zmniejszeniem o 50% nagrody za efektywność gospodarowania i
zmniejszeniem o 50% nagrody z zysku.
Korzystając
z możliwości odwołania się od udzielonej kary, natychmiast z tego skorzystałem
i napisałem odwołanie, powołując się na fakt, że nie mój przełożony takie
polecenie mi wydał tylko partia, a ja partii nie podlegam.
30 listopad 1984 r., piątek
Po przykrych wcześniejszych
rozmowach gdzie określono, że na proponowanym przeze mnie stanowisku absolutnie
nie mogę pracować, a nawet nie powinienem pracować na wydziale Wykończalni,
żebym prawdopodobnie znów czegoś nie wywinął, oraz informacjach, że zostanie
napisane pismo, stawiające mnie do dyspozycji Działu Osobowego lub zwolnienie z
pracy, ostatecznie o godzinie 14.50, a więc na dziesięć minut przed
zakończeniem pracy, otrzymałem zgodę na piśmie na przeniesienie na oddział
drukarni na fizyczne stanowisko.
Niezrozumiała
jest dla mnie ta zmiana nastawienia. Chyba jednak stwierdzono, że jest to
najzręczniejsze rozwiązanie.
Tak
więc od jutra jestem pracownikiem fizycznym. Można by zapytać: - Na co mi była
ta nauka, te studia i cały ten kierowniczy staż na Wykończalni?
Czas pokaże,
co dalej będzie. Pewne jest, że pracując na stanowisku pomocnika, straciłem na
zarobku. Trudno.
1 grudnia 1984 r., sobota
Panie Bolesławie, gratuluję Panu postawy, nie pozwolił Pan sobie złamać kręgosłupa moralnego. Przegrał Pan bitwę ale wojnę Pan wygrał, ponieważ obecnie może Pan uczciwie spojrzeć sobie i innym w oczy.
OdpowiedzUsuńTeraz już wiem skąd w Bielawie podobny schemat traktowania urzędników funkcjonuje do dziś, nie liczą się osoby zdolne tylko posłuszne. W Bielawie komuna trwa nadal, szkoda, że wielu się boi, chyba są nieświadomi, że żyjemy w wolnej Polsce.
Na początku lat 80-tych pracując w ZTUS Bester przypadkowo wpadło mi w ręce pismo Egzekutywy POP, które powołując się na ustalenia Komitetu Centralnego ( a może Kumitetu Cyntralnego, jak to czołowi działacze wymawiali) PZPR-u zobowiązywało dyrektora naczelnego zakładu do kształtowania polityki płacowej w taki sposób by:
OdpowiedzUsuń- w przyszłym roku zrównały się zarobki robotników i kadry inżynierskiej,
- za dwa lata robotnik zarabiał 110 % płacy inżyniera,
- za trzy lata stosunek zarobków wynosił jak 1,2:1 oczywiście na korzyść robotnika,
- za cztery lata......
Panie Bolesławie, czyżby w Bieltexie nie działano z duchem Komitetu Centralnego PZPR-u, za niską stawkę Panu zaproponowano gdy poszedł Pan na maszynę ?
W tym samym czasie na "zgniłym zachodzie" inżynier zarabiał zgodnie z założeniami 2,5 raza wiecej niż robotnik.
OdpowiedzUsuńU nas teraz doszło do tego, że nie warto się nawet przyznawać, że jest się inzynierem, bo nie dostanie się nawet tej najgorszej pracy, bo to jakoś nie wypada żeby inzynier ... Ale to juz chyba nie wina PZPR.
I love it whenever people get together and share thoughts.
OdpowiedzUsuńGreat blog, stick with it!
My site - odnawialne źródła energii
I constantly spent my half an hour to read this webpage's articles all the time
OdpowiedzUsuńalong with a mug of coffee.
Feel free to surf to my blog post; zestaw solarny
Hi there just wanted to give you a quick heads up. The words in your post
OdpowiedzUsuńseem to be running off the screen in Safari. I'm not sure if this is a formatting issue or something to do with internet browser compatibility but I thought I'd post
to let you know. The style and design look great though!
Hope you get the problem resolved soon. Thanks
my page - podgrzewacz wody [http://www.epuls.pl]
Problemy z rachunkami? W eRachuba http://www.erachuba.pl uporamy się z wszystkimi problemami księgowymi! Serdecznie zachęcamy do skorzystania z naszych usług.
OdpowiedzUsuń